wtorek, 23 października 2012

Ognie niebios - Robert Jordan - recenzja z portalu Fantasta.pl

Ognie niebios Roberta Jordana przez dość długi czas stały mi kością w czytelniczym gardle. Najpierw, gdy po wielu latach od zapoznania się z pierwszymi tomami „Koła czasu” dobrnąłem wreszcie do rzeczonej książki, okazało się, że jest ona kompletnie niedostępna. No nic, zacisnąłem zęby i udałem się do biblioteki (o dziwo w głównej bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego posiadali oba tomy pierwszego polskiego wydania), wypożyczyłem… Po czym po kilkunastu stronach odpadłem. Po kilku miesiącach podjąłem decyzję o kolejnym podejściu. Tym razem skończyło się na wypożyczeniu. Koniec końców temat upadł na dłuższy czas, przynajmniej do momentu wydania przez Zysk nowego, pełnego wydania feralnej dla mnie powieści. I choć sam nie mogłem się jakoś zebrać do kupna tego opasłego, aczkolwiek niezbyt pięknego tomu, na pomoc przyszła moja niezawodna żona, fundując mi Ognie niebios na imieniny. Mimo wszystko, wciąż okazywały się być one książką w pewnym sensie pechową – zanim zabrałem się za lekturę, minęło kilka miesięcy, samo zaś czytanie to kilka podejść rozłożonych na praktycznie całe lato. Długo, nawet bardzo, jak na moje czytelnicze zwyczaje. No ale wreszcie się udało, czas zatem podzielić się tym, co z lektury piątego tomu „Koła Czasu” wynika.

poniedziałek, 15 października 2012

Operacja Pętla - Vladimir Wolff - recenzja z portalu Fantasta.pl

Kilka tygodni temu miałem okazję zapoznać się z Kryptonimem Burza Vladimira Wolffa – napisaną z militarnym zacięciem historią alternatywną prezentującą opowieść o wybuchu fikcyjnego konfliktu miedzy Polską a Związkiem Sowieckim w roku 1941. Choć trudno nazwać wspomnianą powieść arcydziełem, niewątpliwie stanowi ona atrakcyjną pozycję dla miłośników literatury sytuującej się na przecięciu militarnej literatury akcji, fikcji historycznej i czysto rozrywkowej fantastyki. Dość powiedzieć, że lektura tomu otwierającego cykl „Odległe rubieże” wywołała u mnie pewien niedosyt. Kiedy jednak zobaczyłem pierwsze zapowiedzi kontynuacji Kryptonimu Burza z doskonałą ilustracją okładkową autorstwa Grzegorza Nawrockiego na czele, mój czytelniczy apetyt wzrósł w stopniu, którego wręcz się nie spodziewałem. Jednym z głównych tematów Operacji Pętla – bo taki tytuł nosi najnowsza powieść Wolffa – miały być bowiem działania wojenne na morzu. Ja zaś, wychowany na książkach Jerzego Pertka (jego Morze w ogniu czytałem niezliczoną ilość razy), Edmunda Kosiarza czy Zbigniewa Flisowskiego na samą myśl o wykorzystaniu w powieści motywu polskiej Marynarki i widząc piękny rysunek ORP Gryf prowadzącego do walki zespół niszczycieli, po prostu nie mogłem się powstrzymać przed sięgnięciem po tę powieść. Jakoś tak się bowiem składało, że przez pisarzy-fantastów temat polskich marynarzy nigdy specjalnie wykorzystany nie był (no, może poza Darkiem Domagalskim i jego wesołymi podwodniakami), a szkoda, bo morską historię mamy piękną i chlubną, a i znalazłoby się sporo materiału do wykorzystania przez twórców. No cóż – już na starcie Wolffowi udało się zatem zapunktować – po raz kolejny trafił bowiem w ciekawą i atrakcyjną lukę na polskim rynku wydawniczym. Pytanie tylko, co z tego wynikło?

wtorek, 2 października 2012

Herosi - antologia - przedpremierowa recenzja z portalu Fantasta.pl

Figurę bohatera możemy bez wątpienia uznać za jeden z najtrwalszych elementów kultury Zachodu. Charakterystyczny dla tradycji starożytnej Grecji kult herosów na przestrzeni wieków przyjmował różne formy, przeobrażał się i modyfikował, wciąż jednak będąc identyfikowalnym jako wyraźny trop kulturowy. Od Illiady, przez średniowieczne legendy, sagi i eposy rycerskie, aż po współczesną kulturę popularną z komiksowymi superbohaterami i książkowymi barbarzyńcami na czele herosi znajdowali swe miejsce w twórczości, a sama postawa heroiczna często była uważana za cnotę. Atrakcyjność i wymowność postaci bohatera wydają się być w miarę oczywiste – oto mamy osobę unikatową, inną, zwykle lepszą niż otaczający ją tłum – zdolną rzucić wyzwanie wszelkim przeciwnościom, bez względu na to, czy to bogowie, napierające hordy wroga czy też złowieszcze plany superzłoczyńców. Postać bohatera nosi w sobie charakterystyczne pęknięcie, czyniące z niej tak nośny symbol, chętnie wykorzystywany przez twórców. Herosi są niezwykli i podziwiani, lecz z dokładnie tego samego powodu są odrzucanymi outsiderami – porządek życia bohatera jest niewspółmierny z porządkiem życia zwykłych ludzi. Ta sama wyjątkowość, która ich nobilituje, a czasem wręcz każe stawiać ich za wzór, równolegle wyklucza wszelką „normalność”. To właśnie ten paradoks wydaje mi się sednem konwencji heroicznej. Epickość (na czymkolwiek by nie bazowała), często utożsamiana z heroizmem, jest zatem wtórna. Szczególnie, że w naszej kulturze równolegle istnieje przecież inny niż „grecko/rycersko/superbohaterski” model heroizmu – ten mający swoje korzenie w chrześcijańskim kulcie świętych męczenników – gdzie bohaterskie czyny są raczej ukryte, niezauważane, inny jest także model ego bohatera. Wspomniane pęknięcie jest jednak obecne w obu tych schematach, i to na nie postanowiłem zwracać baczniej uwagę, czytając kolejną z wydanych przez Powergraph antologii – tę opatrzoną krótkim, acz wymownym tytułem Herosi. Tego typu tematyczne zbiory opowiadań mają to do siebie, że zwykle autorzy zawartych w nich tekstów starają się mocno nagimnastykować, aby podejść do przewodniego motywu w sposób oryginalny lub co najmniej zaskakujący. W przypadku tej antologii miałem co prawda pewne obawy, okazały się one jednak zupełnie nietrafione.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...