poniedziałek, 1 stycznia 2018

Saga. Tom siódmy - Brian K. Vaughan, Fiona Staples - komiksowa recenzja z Szortalu


Nadchodzi noc komety


Być może się powtarzam, ale „Saga” Briana K. Vaughana i Fiony Staples jawiła mi się zawsze jako klasyczny komiksowy tasiemiec. Jak mało który tytuł ucieleśnia (nieco upraszczające) tłumaczenie terminu „space opera” jako „opera mydlana w kosmosie”. Jest bowiem przede wszystkim (nomen omen) rodzinną sagą, rozciągniętą w czasie i przestrzeni. Na szczęście jednak chce się ją czytać, a na każdy kolejny album czeka się z niecierpliwością.



Siódmy tom, to, rzecz jasna, kontynuacja opowieści o rodzinie małej Hazel – rodzinie wreszcie połączonej. Na skutek problemów technicznych uciekający przed wojną Alana i Marko, wraz z córką i towarzyszami, trafiają na kometę Phang – świat od lat objęty intensywnymi działaniami wojennymi. Krótki postój w celu uzupełnienia paliwa nieco się jednak przeciąga… co nie podoba się wszystkim uczestnikom gwiezdnej wędrówki i, oczywiście, komplikuje i tak już niełatwą sytuację.

Vaughan w zasadzie nie zaskakuje w tym albumie niczym nowym, może poza faktem, iż perypetie na Phang stanowią wyraźnie odrębny, zamknięty epizod, opleciony wokół kilku postaci i tematów. Pojawiają się nowi bohaterowie drugoplanowi, zaś losy niektórych z dotychczasowych protagonistów toczą się w dość nieoczekiwany sposób.


Jeśli miałbym wyróżnić wspomniane wcześniej tematy, które Vaughn porusza, powinienem wymienić przede wszystkim przywiązanie do miejsca, lojalność a także stosunek do zasad i ideałów. To problemy, które pojawiały się już w „Sadze”. W świetle perypetii na Phang można spojrzeć na nie z nowej perspektywy. Oczywiście podobnie jak w przypadku wcześniejszych albumów, siódma odsłona „Sagi” wciąż jest także znakomitą opowieścią o rodzicielstwie: problemach z nim związanych i trudnych wyborach, z jakimi się ono wiąże. Jak zwykle u tego scenarzysty, nic nie jest tu proste i oczywiste – postacie ewoluują w obliczu wydarzeń, ich postawy są dynamiczne, a ich ewentualne zmiany przekładają się na dramaturgię komiksu. Vaughan po raz kolejny zresztą udowadnia, że potrafi zaskakiwać czytelnika i diametralnie zmienić obraz wydarzeń na przestrzeni dosłownie kilku kadrów. Nie inaczej jest w siódmym tomie „Sagi”, gdzie co najmniej dwa, trzy razy mamy szansę zaliczyć lekki opad szczęki. Jeśli można temu albumowi coś zarzucić, to fakt, że dość słabo wypadają wątki postaci nieprzebywających na Phang wraz Alaną, Marko i Hazel. Raz, że jest ich niewiele (w zasadzie pojawiają się tylko Uparty i Gwendolyn wraz ze swoją młodocianą towarzyszką); dwa, że wydają się dodane jakby na siłę; trzy, że okazują się niespecjalnie wciągające, nawet jeśli prawdopodobnie będą mieć spory wpływ na przyszły rozwój wypadków. W ostateczności należy więc potraktować najnowszą odsłonę tej serii jako rzecz skupioną przede wszystkim na jej głównych bohaterach i będącą swoistym przypomnieniem, wokół kogo kręci się stworzony przez Vaughana i Staples świat.



Skoro już wywołałem rysowniczkę do tablicy, należy wspomnieć, że również w warstwie graficznej mamy do czynienia z kontynuacją tego, co już widzieliśmy. Fiona Staples zdobi strony „Sagi” rysunkami w swoim charakterystycznym stylu, z wyrazistymi, nieprzeładowanymi kadrami, dużą ilością barw i niezwykle sugestywnymi projektami postaci. To między innymi dzięki jej kresce otwieranie każdego kolejnego tomu tej romantycznej, rodzinnej space opery (dla dorosłych) jawi się czytelnikowi jako „powrót do domu”.


Każdy kolejny tom „Sagi” to po prostu przyjemna, wciągająca lektura. Nie sposób nie lubić jej bohaterów i nie śledzić ich perypetii, nawet jeśli obecnie nie towarzyszy temu aż taka ekscytacja jak w przypadku kilku pierwszych albumów. To wciąż bardzo dobra seria komiksowa, pewnie jedna z lepszych obecnie wydawanych w Polsce. Warto też wspomnieć, że w jej przypadku „odstęp” między publikacją polską a amerykańską to zaledwie kilka zeszytów (a przez krótki czas najnowsze rodzime wydanie zbiorcze będzie też najnowszym zza Oceanu – premiera ósmego albumu planowana jest bowiem dopiero na koniec grudnia 2017). Warto więc docenić Muchę za dobre tempo wydawnicze i mieć nadzieję, iż już za kilka miesięcy będziemy mogli cieszyć się kolejnym albumem… tym razem utrzymanym w klimacie gwiezdnego westernu!


Tytuł: Saga. Tom siódmy
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Saga, vol 7 (#37-42)
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: 24 listopada 2017
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-65938-02-2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...