poniedziałek, 15 stycznia 2018

Uncanny X-Men: Kontra SHIELD – Brian Michael Bendis, Chris Bachalo, Kris Anka - komiksowa recenzja z Szortalu

Wojna to czas wyznań

W przypadku superbohaterskich tasiemców często bywa tak, że co jakiś czas następuje lekkie zmęczenie materiału. Historia toczy się swoim rytmem, a scenarzyści wysilają się, by uczynić poszczególne tomy (bo już raczej nie zeszyty) w jakikolwiek sposób różnymi od siebie. Lektura czwartego tomu „Uncanny X-Men” kazała mi się zastanowić, czy faktycznie istnieje potrzeba jakiejś regularnie pojawiającej się kody, większego „bum”, które miałoby skupić uwagę czytelnika lub… wyrwać go z marazmu.


„Kontra SHIELD” można podzielić na dwie wyraźne części. Pierwsza to niewątpliwie kontynuacja dotychczasowych wątków serii, pokazująca wzajemne podchody mutantów, kierowanych przez Cyclopsa, S.H.I.E.L.D z Marią Hill na czele, Mystique i jej popleczników, a także jakiegoś bliżej nieznanego gracza, który rozpoczyna polowanie na mutantów. No i wszystko toczy się jak po sznurku, mamy zwroty akcji, mamy pewne zaskoczenia, napięcie między postaciami – wręcz podręcznikowo. Niestety, trudno oprzeć się wrażeniu, że to nic więcej jak tylko solidne rzemiosło. Widać fachową rękę Briana Michaela Bendisa, jednak zasadniczy problem z pierwszą częścią komiksu polega na tym, że jeśli dotąd nie wciągnęliśmy się w opowieść o krucjacie Cyclopsa, to raczej trudno będzie nam wkręcić się w tę historię podczas lektury pierwszej części komiksu. Nawet jeśli, technicznie rzecz biorąc, wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu.

Pewną zmianę przynosi druga połowa albumu. Bendis postanowił pogrzebać nieco w nie tak dawnej historii mutantów i przywołać postać Profesora X… przynajmniej pośrednio. Do kierowanej przez Storm i Wolverine’a szkoły im. Jean Grey zgłasza się bowiem Jennifer Walters, tym razem jednak jako prawniczka, a nie She-Hulk. Okazuje się , iż jej kancelaria stała się depozytariuszką ostatniej woli Charlesa Xaviera. Aby odczytać testament profesora, muszą zebrać się jego wszyscy  najważniejsi uczniowie… w tym oczywiście wyjęty spod prawa Cyclops. Trzeba przyznać, że ten pomysł scenarzysty wypada wyjątkowo intrygująco. O ile jednak sam wątek zgromadzenia wszystkich zainteresowanych w jednym miejscu w taki sposób, by nie rzucili sobie do gardeł, należy Bendisowi zapisać zdecydowanie na plus, o tyle sama zawartość testamentu i konsekwencje jego odczytania robią już nieco mniejsze wrażenie. Choć na pewno mają potencjał namieszania nieco w świecie mutantów. Ten wątek rzuca też nieco inne światło na postać samego Xaviera, nieco w duchu tego, jak odmalował go Ed Brubaker w „Morderczej Genezie”. Kolejny tom pokaże, czy Bendis będzie potrafił dobrze wykorzystać ten zalążek fabuły. Osobiście mam względem niego tyle nadziei, ile obaw.

Nieco mieszane odczucia mam także względem oprawy graficznej czwartego tomu „Uncanny X-Men”. Rysunki Chrisa Bachalo są nieodmiennie znakomite – bardzo dynamiczne, szczegółowe, utrzymane w kreskówkowym, charakterystycznym stylu. W Marvelu coś jednak poszło zdecydowanie nie tak, gdy digitalizowano jego prace – bowiem plansze są rozmazane, co bardzo mocno kontrastuje z wyraźnymi dymkami i liternictwem. A szkoda, gdyż jest to jeden z bardziej charakterystycznych twórców współpracujących z Domem Pomysłów. Z kolei Kris Anka prezentuje styl znacznie bardziej ascetyczny, z dużą ilością cienkich linii, oszczędnym cieniowaniem i dość intensywnymi kolorami. Nie jest to może robota wybitna, ale po prostu solidne rzemiosło…

…co w sumie dobrze współgra z całym albumem. „Kontra SHIELD” to właśnie taki przykład mocnego przeciętniaka, który ma swoje momenty. Zaliczyć trzeba do nich na pewno sam pomysł z testamentem Xaviera i rysunki Chrisa Bachalo. Poza tym to po prostu dalszy ciąg mutanckiej telenoweli. Nie powiem, wciągającej, ale niemającej do zaoferowania wiele nowego czy przełomowego. Wracając jednak do postawionego we wstępie pytania, doszedłem do wniosku, że w sumie nie miałbym nic przeciwko takiemu ciągnącemu się nieco tasiemcowi. Jasne, to nie jest może seria, która wywoła u czytelnika gęsią skórkę. W pierwszych dwóch tomach widać było spore pretensje do artystycznego wyrafinowania, wykroczenia nieco ponad rynkowy standard, ale z drugiej strony: czy wszystkie muszą takie być? Jakby nie patrzeć, to właśnie ten z mutanckich tytułów ma najdłuższą telenowelową tradycję. Nie przeszkadza mi to – takie średniaki mogę z chęcią czytać częściej.


Tytuł: Kontra SHIELD
Seria: Uncanny X-Men
Tom: 4
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Chris Bachalo, Kris Anka
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Tytuł oryginału: Uncanny X-Men: Vs S.H.I.E.L.D. (Uncanny X-Men #19-25)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: październik 2017
Liczba stron: 168
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1963-5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...