środa, 18 kwietnia 2018

Wolverine, tom 2 – Jason Aaron, Yanick Paquette, Ron Garney i inni - komiksowa recenzja z Szortalu


Szpony, knajpy i kobiety


Są pewne rzeczy, które do siebie po prostu pasują. Śledzik do wódki, Messi do Barcelony, Jason Aaron do Wolverine’a itd. Ten ostatni przypadek jest ciekawy, bo choć kariera tego scenarzysty zaczęła się właśnie od pisania przygód Logana, to mocniej związał się z Marvelem już jako uznany i nagradzany scenarzysta ze stajni Vertigo. Ale że wilka ciągnie do lasu, to po napisaniu kilku krótszych historii urodzony w Alabamie autor dostał własny tytuł z Rosomakiem w roli głównej. Kilka jego początkowych zeszytów mieliśmy okazję przeczytać w tomie otwierającym kolekcję pisanych przez Aarona opowieści o Wolverinie. Egmont poszedł jednak za ciosem i właśnie dostaliśmy do ręki kontynuację antologii.


Podobnie jak w przypadku poprzedniego albumu, mamy do czynienia z komiksem dość eklektycznym, prezentującym rozmaite stylistyki i punkty widzenia, z jakich Amerykanin ukazuje nam Logana. W praktyce dostajemy więc cztery „jednostrzałówki” i dwie dłuższe historie – każdą rysowaną przez innego artystę. Łączy je osoba Jasona Aarona i fakt, że zdecydowana większość z nich to zeszyty z jego autorskiej serii „Wolverine: Weapon X”. Zacznijmy jednak od miniatur. Album otwiera małe postscriptum do ciepło przyjętego „Dorwać Mystique”. Jest to zapis niepozornego spotkania szefującego organizacji HAMMER Normana Osbourne’a (komiks ukazał się w okresie tzw. Dark Reign) z  samą Raven. Jest tu wszystko, czego tylko można sobie życzyć – świetnie zbudowane napięcie, kameralny klimat i fenomenalne rysunki Jocka. I nawet brak samego Rosomaka bynajmniej nie przeszkadza. Druga z miniatur to wycieczka Logana, Marvel Boya i Fantomexa w sam środek projektu Broń Plus. Lekko przewrotna opowieść, znów odchodząca od  narracji z perspektywy Logana i po raz kolejny dobrze wyglądająca – w tym przypadku dzięki znanemu i lubianemu Esadowi Ribiciowi. Trzecia z zawartych tu miniatur chyba najbardziej zbliża się do tytułu tej recenzji. Mimo skromnej objętości, to chyba tu Aaron w pełni oddaje swoją wizję mniej zabójczej strony Logana. „Miłość i Rosomak” stanowi bowiem nie tylko rozwinięcie relacji naszego szponiastego bohatera z Melitą Garner, ale także wpisanie jej w długą historię rozmaitych trudnych związków, jakie Loganowi się przytrafiały. Jednocześnie scenarzysta w bardzo subtelny sposób pokazuje nieco bardziej towarzyską stronę bohatera: to, z jak wieloma osobami stworzył on silną więź, z jak wieloma rozmawia, licząc się z ich zdaniem. Świetny zeszyt, także pod względem graficznym. Chciałbym widzieć więcej prac C.P. Smitha wydanych w Polsce. W podobnie osobisty nastrój uderza zresztą „króciak” zamykający ten tom. Retrospektywna historia Wolverine’a, radzącego sobie ze śmiercią Nightcrawlera, pełna jest oczywiście wspominków, jednak to wątek osadzony współcześnie pozwala nam poznać Logana jeszcze lepiej – choćby przez pryzmat jednej z najbliższych relacji, jaką przez lata udało mu się zbudować.



Sednem tego albumu są jednak dwie dłuższe opowieści ze stron autorskiego tytułu Aarona – „Wolverine: Weapon X”. Szczególnie pierwsza z nich robi znakomite wrażenie. Pochodzący z Alabamy autor wrzuca Logana do cokolwiek nietypowego zakładu psychiatrycznego. Jak tam trafił to jedno, jednak historia przybiera w pewnym momencie obrót co najmniej niespodziewany. W efekcie powstała mocno zakręcona, niezwykle brutalna, ale i intrygująca opowieść – jeden z mocniejszych punktów tego albumu. Niebagatelny wpływ na to mają zresztą rysunki Yanicka Paquette’a. Kanadyjczyk, który zdobył uznanie, pracując dla DC (między innymi nad „Swamp Thingiem”) wykonał tu kawał znakomitej pracy. Choć rysownik trzyma się dość standardowej anglosaskiej stylistyki, udaje mu się jednak wizualnie zaszokować odbiorcę i przykuć jego uwagę kilkoma (kilkunastoma) naprawdę mocnymi kadrami.


Najdłuższa z zawartych tu historii zatytułowana jest „Jutro umiera dzisiaj”. Aaron sięgnął po sprawdzony motyw alternatywnych linii czasowych. Mamy więc Wolverine’a, Steve’a Rogersa, Bucky’ego Barnesa i mnóstwo przybyłych z przyszłości Deathloków. Czuć tu nieco ducha kultowych „Czasów minionej przeszłości”, do tego dołożono mnóstwo akcji, nieco kryminału i ciut eksplorowania „prywatnych” relacji głównego bohatera. Ot, niezła historyjka zilustrowana przez wypróbowanego Roba Garneya – tylko tyle i aż tyle.


Jak można zauważyć, czytając powyższe opisy, drugi tom kolekcji pisanych przez Jasona Aarona przygód Wolverine’a jest dość zróżnicowany. Można się zresztą było tego spodziewać. Ważne, że trafiają się tu historie po prostu znakomite. I to w proporcji nieco większej niż w tomie pierwszym. Co więcej, z perspektywy lektury dwóch tomów wyłania się wyraźniej autorska wizja głównego bohatera. Aaron ma swój pomysł na Logana – jasne, dzikiego, brutalnego, ale jednocześnie mocno refleksyjnego, odczuwającego silną potrzebę przywiązania i przynależności. Amerykaninowi w znakomity sposób udaje się zbalansować oczekiwaną po tym tytule (a właściwie tym herosie) akcję i pogłębianie postaci… na tyle, na ile jest ono jeszcze możliwe. Drugi tom wydaje się więc równiejszy, ciekawszy niż pierwszy, choć mniej tu nieco eksperymentów z konwencją. Wciąż jednak  to obowiązkowa pozycja zarówno dla fanów Rosomaka, jak i dla tych, którzy po prostu cenią dosadne, mocne komiksy superbohaterskie.



Tytuł: Wolverine
Tom: 2
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Jock, Esad Ribic, Yanick Paquette, C.P. Smith, Ron Garney, Davide Gianfelice
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Tytuł oryginału: Wolverine by Jason Aaron: The Complete Collection, vol. 2 (Dark X-en: The Beginning #3, Dark Reign: The List – Wolverine #1, Wolverine: Weapon X #6-16)
Seria: Klasyka Marvela
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: styczeń 2018
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-2751-7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...