Muszę przyznać, że na antologię Cienie spoza czasu czekałem niecierpliwie, co nie zdarzyło mi się w związku z żadną z książkowych premier ostatnich miesięcy. Niby pomysł nienowy – było już na polskim rynku choćby Dziedzictwo Lovecrafta(z którego kilka tekstów pojawia się także w wyborze zaproponowanym przez wydawnictwo Dobre Historie), czy teżPrzejście, w którym ze spuścizną Samotnika z Providence zmierzyli się rodzimi autorzy. Wydaje się jednak, że specyficzne podejście do literatury, podejmowane tematy, a przede wszystkim ogromy wpływ Lovecrafta na współczesną kulturę masową czynią z jego twórczości nieustające źródło inspiracji dla kolejnych pokoleń twórców, jednocześnie stanowiące źródło rozrywki dla coraz to nowych czytelników. Choć moja osobista fascynacja Mitami Cthulhu należy już raczej do przeszłości, zaproponowany przez wydawcę zestaw autorów (jakoś nigdzie udało mi się dopatrzyć, kto personalnie odpowiadał za wybór składających się na antologię tekstów) intrygował obecnością choćby Alana Moore’a czy Gene’a Wolfe’a. Mój apetyt na tę antologię wzrósł jeszcze bardziej po lekturze obu numerów wydawanego przez Dobre Historie pisma „Coś na Progu” próbującego poruszać ubraną w pulpową otoczkę tematykę z pogranicza grozy i kryminału. Kiedy więc dostałem informację, że mogę dostać Cienie… w swoje ręce, odwołałem wszystkie plany na najbliższe dwa dni, odebrałem książkę, po czym oddałem się lekturze.
piątek, 27 lipca 2012
środa, 11 lipca 2012
Luke Skywalker i cienie Mindora - Matthew Stover - recenzja

Etykiety:
3/6,
Amber,
Luke Skywalker i cienie Mindora,
Matthew Stover,
Star Wars
środa, 4 lipca 2012
Coś na progu – nr 2, 2012 – recenzja
Przez niemal trzydzieści miesięcy
działalności tego bloga na jego łamach pojawiały się recenzje płyt, filmów,
książek w przeróżnych konwencjach, nie zdarzyło mi się jednak opublikować
recenzji czasopisma. Czas zatem nadrobić zaległości i zaproponować COŚ nowego.
To COŚ jest nowe nie tylko dlatego, że jest pismem, które niedawno zaczęło się
ukazywać ,czy też dlatego, że recenzje czasopism dotąd nie pojawiały się na
łamach RYBIEUDKA blog. Nowe jest także to, że (i tu następuje konstatacja
zaskakująca także dla mnie) na wspomniane łamy stosunkowo rzadko przebijały się
pozycje utrzymane w konwencji grozy i kryminału. Czas zatem, aby „Coś na progu”
wniosło pewien powiew świeżości.
Etykiety:
4.5/6,
Coś na progu,
czasopismo,
Dobre Historie,
groza,
kryminał,
recenzja,
retro
Subskrybuj:
Posty (Atom)