niedziela, 4 lipca 2010

Perfekcyjna niedoskonałość - Jacek Dukaj - recenzja

Czasem tak to bywa, że gdy przeczytamy jakąś książkę, która bardzo nam się spodoba, mamy ochotę momentalnie zapoznać się z innymi pozycjami, które wyszły spod pióra tego samego autora. Mnie taka przypadłość dotknęła po zakończeniu lektury fenomenalnego Lodu. Prędko więc zabrałem się za lekturę innej z nagrodzonych Nagrodą im. Janusza A. Zajdla powieści Jacka Dukaja, a pisząc dokładnie, tej, która przyniosła mu statuetkę za rok 2004. Mowa tu o pierwszej (i jak na razie jedynej) części Trylogii Progresu noszącej tytuł Perfekcyjna niedoskonałość.


Jak to zwykle bywa, w przypadku tego autora, czytelnik zostaje zabrany w świat „wyprodukowany” przez niesamowita wyobraźnię. Dukaj funduje nam podróż poprzez XXIX wiek, czas w którym znaczenie słowa człowiek znacznie się zmieniło. Jest to bowiem czas, w którym nasza Cywilizacja nie tylko rozwinęła niezwykle technologię, czy też skontaktowała się z innymi. Jest to przede wszystkim czas, gdzie nie istnieją już w zasadzie, żadne ograniczenia cielesne. Jest to świat, w którym oprócz stahsów (Standard Homo Sapiens), spotkamy phoebe’ów (Post-Human Being), czy osca (Out-of-Space Komputer). Jest to świat, w którym rzeczywistość jest kreowana, ulotna, będąca rezultatem jedynie myśli i oprogramowania. Świat, w którym czasoprzestrzeń jest formowana. Świat, w którym ciało jest czymś w zasadzie zbędnym, w razie potrzeby wymienialnym. Tym co „jest” jest fren, swoista linia tożsamości, którą można podtrzymywać, przeszczepiać, rozmnażać, dzielić itp. Krótko mówiąc jest to świat niezwykle daleki od naszego, XXI-wiecznego.


A z tego właśnie wieku pochodzi Adam Zamoyski, główny bohater powieści. Znaleziony gdzieś w przestrzeni kosmicznej, a następnie wskrzeszony, staje się obiektem walki frakcji w opisywanym przez Dukaja świecie. XXIX-wieczna rzeczywistość jest dla niego kompletnie niezrozumiała, podobnie jak jego własna tożsamość. Ona staje się swoistym kluczem do późniejszego rozwoju fabuły. Zamoyski bowiem jest kimś znacznie więcej niż tylko zabytkiem przeszłości.


Perfekcyjna niedoskonałość jest absolutnym majstersztykiem językowym. Dukaj wychodząc z założenia o zasadniczej sprzeczności między naturą istot postludzkich a zasobem współczesnego języka, buduje praktycznie nowe formy odmiany dostosowane do specyficznego statusu tego typu podmiotów. Robi to kapitalne wrażenia, choć przyznaję, że do tych specyficznych zwrotów trzeba się przyzwyczaić. Podobnie kreacja świata, obfitującego w ogromną ilość detali, poparta dodatkowo rozbudowaną teoretyczno-matematyczną argumentacją, również zasługuje na najwyższe wyrazy uznania. Po raz kolejny pisarz ten pokazał swój wyjątkowy kunszt.


Nie jest to jednak powieść pozbawiona wad. Momentami miałem wrażenie, że fabuła i wciągnięcie czytelnika w akcję ustępują prezentacji kolejnych fenomenalnych pomysłów. Może nie koniecznie można to nazwać efekciarstwem, ale lektura czasem idzie dość opornie. Być może to wina narracji, być może poziomu złożoności opisywanego świata (wysoki poziom skupienia przy lekturze jest w zasadzie niezbędny). W każdym razie to zdecydowanie nie jest lekka lektura na plażę. Z drugiej strony, kiedy damy się już wciągnąć fabule (a w moim przypadku nastąpiło to dopiero pod koniec książki) to ciężko się oderwać od śledzenia dalszych losów Zamoyskiego. Szczególnie mając na uwadze efektowne i niezwykle intrygujące otwarte zakończenie. Poza tym mam wrażenie, że Dukaj trochę po macoszemu potraktował XXIX-wieczną codzienność. Owszem, akcja powieści toczy się w środowisku elit, odciętych od codzienności życia, jednak wydaje się, że wątki społeczne, czy ekonomiczne wyjaśniające taki a nie inny rozwój społeczeństw zostały potraktowane nieco po macoszemu, jedynie zarysowane w stopniu, moim zdaniem, niedostatecznym. Może zostanie to rozwinięte w kolejnych częściach trylogii.


Jacek Dukaj popełnił kolejną niebanalną powieść. Niesamowita wizja rzeczywistości XXIX wieku stawia czytelnikowi poważne pytania o naszą tożsamość. Czy jesteśmy splotem ciała i umysłu, czy jedynie płynną jaźnią? Pojawiają się tu także pytania o granice rozwoju ludzkości, czy też wręcz o to czym jest człowieczeństwo: gdzie się ono zaczyna, a gdzie kończy. Odpowiedzi tu raczej nie znajdziemy, ale samo postawienie problemu jest całkiem intrygujące. I to właśnie ta niesamowita wizja ludzkości, ubrana w mnóstwo świetnych pomysłów, przekazana za pomocą świetnego pióra stanowią najmocniejsze strony Perfekcyjnej niedoskonałości. Mimo wszystko ja jednak odczuwam pewien niedosyt. Oczekiwałem książki wybitnej, a dostałem „jedynie” bardzo dobrą. Poczekam zatem, być może Dukaj zdecyduje się kontynuować swoją trylogię. Wtedy z pewnością sięgnę po jej pierwszą część raz jeszcze i, kto wie, być może spojrzę na nią z zupełnie innej perspektywy.


5/6

5 komentarzy:

  1. "Jest to bowiem czas, w którym nasza Cywilizacja nie tylko rozwinęła niezwykle technologię, czy też skontaktowała się z innymi. Jest to przede wszystkim czas, gdzie nie istnieją już w zasadzie, żadne ograniczenia cielesne." ale wszyscy ciągle mówią po angielsku ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogliby np. po chińsku lub hiszpańsku... to są języki przyszłości. Naśmiewam się tylko trochę, bo zawsze mnie bawi jak widzę, że nawet najbardziej wybujała wyobraźnia zawsze jego ograniczana ramami aktualnej polityki.

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszym numerze polskiego wydania Fantasy & Science Fiction jest kapitalne opowiadanie Davida Molesa "Finisterra" - tam dominującymi językami świata są arabski i hiszpański:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie super książka. Trudna ale ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...