Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mucha. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mucha. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 sierpnia 2017

Spider-Man: Niebieski – Jeph Loeb, Tim Sale - komiksowa recenzja z Szortalu

Do łezki łezka…

Jeph Loeb i Tim Sale zaskarbili sobie sympatię czytelników wieloma świetnymi seriami, jak „Batman. Długie Halloween” czy „Daredevil: Żółty”. W przypadku ich pracy dla Marvela ich najlepszą wspólnie stworzoną pozycją wydaje się jednak  „Spider Man: Niebieski” – drugi z „kolorowych” tytułów tego duetu. Sentymentalna, poruszająca opowieść o tym, co utracone, ale jednocześnie bardzo ważne w kształtowaniu współczesnego wizerunku Pajączka.

piątek, 19 maja 2017

Cage - Brian Azzarello, Richard Corben, Jose Villarubia - komiksowa recenzja z Szortalu

Komiksowe blaxploitation

Luke Cage – jeden z pierwszych czarnoskórych bohaterów Marvela – zwykł kojarzyć się z szalonymi latami siedemdziesiątymi. Ze swoją rozchełstaną, wściekle żółtą koszulą z wielkim kołnierzem, łańcuchem wokół pasa i srebrną tiarą (sic!) na głowie był wręcz uosobieniem epoki. Stanowi też koronny przykład zdobywania nowych rynków przez Dom Pomysłów, będąc bohaterem historii nieco innych niż standardowe trykociarskie mordobicia, także przez osadzenie w odmiennej scenografii. Mimo niesłabnącej sympatii czytelników wydaje się, że image Power Mana (bo i pod takim mianem jest znany) mocno odstawał tak od standardów obecnych wydawców, jak i od stereotypowego wizerunku postaci pochodzących z Harlemu. Cage przeżył więc swoiste odświeżenie.

piątek, 20 lutego 2015

Iron Man: Pięć koszmarów - Matt Fraction, Salvador Larroca - komiksowa recenzja z Szortalu

Zawsze miałem sentyment do Iron Mana. Tony Stark często jawił mi się jako marvelowska, bardziej ludzka i barwna wersja Bruce’a Wayne’a – ot, milioner, który z takich lub innych przyczyn wchodzi na ścieżkę walki ze złem. Przy czym o ile postać nocnego obrońcy Gotham odmalowywana jest (przynajmniej od pewnego momentu swej przeszło 75-letniej historii) raczej w ponurej, mrocznej tonacji, o tyle w przypadku członka Avengers możemy dostrzec znacznie więcej kolorytu. I mam tu na myśli nie tylko żółto-czerwoną zbroję. W przeciwieństwie do wiecznie skrywającego się przed światem Batmana/Wayne’a, Iron Man/Stark po prostu bierze rzeczywistość  „na klatę”: żyje pełnią życia, pozwala sobie na ekscentryczność, ale jednocześnie angażuje się w sprawy tego świata bez względu na to, czy akurat nosi kostium, czy nie: jako biznesmen, filantrop, działacz polityczny, szef S.H.I.E.L.D itd. I choć oczywistym jest, że często płaci za to ogromną cenę (nie tylko w sensie finansowym) i niejednokrotnie upada, by potem wstać, dzięki temu wydaje się być postacią znacznie bardziej wielowymiarową, pełniejszą. Pięć Koszmarów jest historią, która w swych założeniach ma właśnie eksploatować słabości Starka, jego obawy, wątpliwości i słabe punkty. W pewnym momencie dochodzi bowiem do ataku terrorystycznego z wykorzystaniem technologii dziwnie podobnej do tej, na której opiera się cały program Iron Mana…

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...