poniedziałek, 29 lutego 2016

Na fali szoku - John Brunner - recenzja z portalu Fantasta.pl

Czasem zdarza się tak, iż fantastykę (szczególnie science fiction) od futurologii dzieli bardzo cienka linia. Jedna i druga dziedzina literatury zasadza się na zbudowaniu wiarygodnego obrazu przyszłego świata, zwykle opierając się na analizie trendów, pracach inżynierów, ekonomistów i socjologów. Konwencje te mają jednak nieco inne cele (bynajmniej nie sprzeczne, raczej wymuszające odmienne rozłożenie akcentów, czy też sięgnięcie po taką lub inna formę literacką): o ile futurologia stara się przedstawić spójny, kompletny obraz przyszłości, a także uargumentować go procesami mającymi miejsce w świecie współczesnym, o tyle dla fantastyki świat jest elementem co prawda niezwykle istotnym, ale nie kluczowym. Musi się tu bowiem znaleźć też miejsce na bohaterów i fabułę, która czytelnika przyciągnie i przykuje do tekstu. Nie zmienia to jednak faktu, iż gdy dochodzi do synergii miedzy futurologią a fantastyką, efekty potrafią być całkiem ciekawe. Tak jest w przypadku drugiej książki Johna Brunnera opublikowanej w serii „Artefakty”. W swej powieści z 1975r. autor Wszystkich na Zanzibarze oparł się w dużej części na koncepcjach amerykańskiego futurologa Alvina Tofflera, znanego przede wszystkim z Szoku przyszłości i Trzeciej fali.


piątek, 26 lutego 2016

Świetlista brygada – Peter J. Tomasi, Peter Snejbjerg - komiksowa recenzja z Szortalu

Druga wojna niebiańska

Druga wojna światowa ma długa tradycję bycia tematem komiksów: od propagandowych opowiastek z superbohaterami wydawanych jeszcze w trakcie wojny, przez pełen przegląd historyjek wydawanych od Stanów po Polskę już po wojnie (Hans Kloss!), aż po poważne współczesne ujęcia tematu, jak choćby Opowieści wojenne Gartha Ennisa. Nie znaczy to jednak, że wojna nie może być wykorzystana w nieco odmienny od klasycznego sposób – udowodnił to choćby Hellboy, czerpiąc pełnymi garściami z rozbudowanej paranormalnej otoczki, jaka istniała wokół pewnych kręgów nazistów. Pomysł, który stoi za Świetlistą Brygadą dwóch Peterów: Tomasiego i Snejbjerga, jest z ducha podobny. Otóż pośrodku wojennej zawieruchy dochodzi do starcia mocy znacznie przekraczających ludzkie pojmowanie.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Kryzys tożsamości – Brad Melzer, Rags Morales i inni - komiksowa recenzja z Szortalu

Groza z drugiego planu

Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że superbohaterskie „drużynówki” opierają się w swej masie na kilku sprawdzonych schematach, z których większość można zamknąć w zdaniu: „W momencie, gdy pojawia się wielkie zagrożenie dla całej ludzkości, potężni herosi, mimo wielu przeciwności tarć między nimi samymi, odnoszą ostateczny sukces, choć często rodzi to pewne wątpliwości natury moralnej”. Czasem prowadzi to do kolejnych „kryzysów”, czasem więcej tu „obyczajówki” i wątków osobistych, czasem dominuje za to mordobicie – ogólna koncepcja pozostaje jednak jasna. Konwencja nie pozostawia wiele pola manewru, co pewnie przekłada się też na to, że praktycznie każdy tytuł, który stara się złamać te sztywne ramy zyskuje od razu uwagę publiki.  Nie inaczej jest w przypadku Kryzysu tożsamości autorstwa Brada Meltzera i Ragsa Moralesa, będącego jednym z pierwszych albumów wydanych przez Egmont w serii DC Deluxe.

piątek, 19 lutego 2016

Lady S. 59° szerokości północnej – Jean Van Hamme, Philippe Aymond - komiksowa recenzja z Szortalu


Szpieg od niechcenia

O Jeanie Van Hamme zwykło się czasem mówić jako o Midasie komiksu – twórcy, który czego się nie dotknie, obraca w złoto. Jasne, nie da się odmówić współtwórcy Thorgala, XIII czy Largo Winch (i wielu, wielu innych) ogromnych sukcesów, ale nie da się ukryć, iż niektóre z jego scenariuszy nie zdobyły aż tak wielkiego uznania. Co wcale nie znaczy, że są jakoś znacząco gorsze. Jedną z serii, nad którymi Belg pracował w ostatnich kilkunastu latach (do 2013r.), była tworzona wespół z francuskim rysownikiem Philippem Aymondem szpiegowsko-sensacyjna seria Lady S.


poniedziałek, 15 lutego 2016

Trójca. Superman – Batman - Wonder Woman – Matt Wagner - komiksowa recenzja z Szortalu

Święta Trójca komiksu

Najlepsi z Najlepszych, The World’s Finest, postacie, które w ogromnym stopniu przyczyniły się do powstania i popularyzacji nurtu komiksu superbohaterskiego, Święta Trójca Komiksu: Superman, Batman i Wonder Woman. Trójka herosów ikonicznych: zasadniczo różnych od siebie jeśli chodzi o możliwości, sposób zbudowania postaci, samą konwencję, w jaką są one wpisane, a jednak stanowiących swoistą całość – nie tylko, jako trzon jednej z najważniejszych supergrup w historii komiksu, ale przede wszystkim jako bieguny superbohaterskiej formuły w ścisłym sensie. Jak chyba jednak w przypadku każdej z komiksowych ikon, także i w tym przypadku ktoś w końcu nie oparł się pokusie i postanowił opowiedzieć o początkach tej niezwykłej współpracy. I tak sobie myślę, że cały komiksowy świat powinien być bardzo szczęśliwy, że tą osobą okazał się być Matt Wagner.

piątek, 12 lutego 2016

Hulk: Szary - Jeph Loeb, Tim Sale - komiksowa recenzja z Szortalu

Zielony odcień szarości

Wśród najbardziej ikonicznych postaci uniwersum Marvela, niewątpliwie jedną z najbardziej charakterystycznych jest Hulk. Wielkie, silne, niezbyt rozgarnięte i pochłonięte rządzą zniszczenia alter ego doktora Bruce’a Bannera. Swą popularność zawdzięcza bardzo prostemu połączeniu motywów doktora Jekylla i pana Hyde’a z tragicznym rysem potwora doktora Frankensteina i, co można zauważyć po ilości „doktorów” wspomnianych na przestrzeni ledwie kilku linijek, także z zaprzężeniem do tej karawany postaci szalonego naukowca. Te przeciwieństwa opanowanego, nieco zahukanego, wybitnie intelektualnego, cherlawego Bannera i nieokiełznanego, potężnego, głupawego, bezpośredniego, ale i czującego Hulka, to przykład znakomicie wykonanej roboty jej twórców: Stana Lee i Jacka Kirby’ego. Co ciekawe, jest to jedna z niewielu klasycznych postaci komiksowych, która nie doczekała się swojej wersji w uniwersum największego konkurenta (no chyba, żeby traktować tak Doomsdaya, ale to moim zdaniem nieco naciągane). W każdym razie, dzięki tkwiącym w samej istocie te postaci pęknięciom, jej ogromnej popularności, a także faktowi, iż w jej długiej historii pojawiła się nieobecna potem kobieta, nietrudno się dziwić, że Hulk stał idealnym tematem dla kolejnej z odsłon „kolorowej” serii stworzonej dla Marvela przez Jepha Loeba i Tima Sale'a. Przed Państwem Hulk: Szary.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Wieczne Zło – Geoff Johns, David Finch, Richard Friend - komiksowa recenzja z Szortalu


Gdzie heros nie może, tam złoczyńcę pośle

Muszę przyznać, że po wywołującym dość mieszane uczucia początku serii Nowe DC Comics pisanych przez Geoffa Johnsa można było ostatnimi czasy zaobserwować wyraźną tendencję zwyżkową. Od niezłego Tronu Atlandydy przez nierównych, choć mających świetne momenty Najbardziej niebezpiecznych, po naprawdę dobrą Trójkę. Stąd też Wieczne zło zapowiadało się jako event naprawdę ciekawy, szczególnie ze względu na efektowną końcówkę czwartego tomu Ligi Sprawiedliwości, w której omawiany album w zasadzie się otwiera. Czy więc udało się Johnsowi sprostać rozbudzonym apetytom czytelników?

piątek, 5 lutego 2016

Liga Sprawiedliwości. Tom 4. Trójka – Geoff Johns , Jeff Lemire, Ray Fawkes i inni - komiksowa recenzja z Szortalu

Trzykrotnie trzy po trzy

Zarysowana w albumach Shazam! i Amerykańska Liga Sprawiedliwości opowieść o zbliżającej się konfrontacji „starej” Ligi Sprawiedliwości z „nową”, ale i z nieznanym przeciwnikiem doczekała się wreszcie godnego rozwinięcia. Trójka, czyli czwarty tom Ligi Sprawiedliwości zbiera w jeden ten rozrzucony po kilku seriach crossover  - i muszę przyznać, że efekt jest zdecydowanie wart uwagi.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Sześć światów Hain - Ursula K. LeGuin - recenzja z portalu Fantasta.pl

Zawsze gdy myślę o twórczości Ursuli K. LeGuin - tej jednej z najważniejszych (jeśli nie najważniejszej) kobiet w historii fantastyki, myślę sobie, że w zasadzie pewne „obszary” jej twórczości można by opisać tylko częścią tego, jak się zwykła podpisywać. I tak, teksty z „Ziemiomorza” jawiły mi się zawsze jako teksty Ursuli – z jednej strony emocjonalne i w jakimś stopniu „kobiece”, z drugiej jednak bardzo bliskie ze względu na kwestię gry mitem, poszukiwania własnej tożsamości i mierzenia się ze światem. Utwory późniejsze zawsze odbierałem przede wszystkim przez pryzmat nazwiska LeGuin – jako niemal marki, symbolu literackiej jakości potwierdzonego wieloma wcześniejszymi pismami. Składające się na Sześć światów Hain teksty osadzone w uniwersum Ekumeny, zawsze odbierałem jednak przede wszystkim przez pryzmat często pomijanego K., stanowiącego inicjał jej panieńskiego nazwiska.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...