poniedziałek, 30 listopada 2015

Wariant drugi - Philip K. Dick - recenzja z portalu Fantasta.pl

 Philip K. Dick należy do autorów, którzy choć zaliczają się do moich ulubionych, zawsze sprawiają mi problemy, gdy przychodzi pisać o ich twórczości. Wynika to z kilku przyczyn: tematów, jakie podejmował, specyficznego stylu, nieskrępowanej wyobraźni, a także (co tu dużo kryć) z faktu, iż jego teksty bywają nierówne: literackie perełki przeplatają się z bełkotliwymi, nudnymi tekstami, mającymi współcześnie wartość ramotki, która wyszła spod pióra uznanego autora. I choć sam Dick wielokrotnie podkreślał zupełnie odrębną logikę, jaką rządzą się powieści i opowiadania (powieść przedstawia przede wszystkim świat, podczas, gdy opowiadanie skupia się na fabule), to zróżnicowanie to dotyczy zarówno krótszych, jak i dłuższych form jego autorstwa. Naturalną konsekwencją takiego stanu rzeczy jest sytuacja, w której zbiory opowiadań twórcy Człowieka z Wysokiego Zamku mogą się wydać bardzo chaotyczne, niespójne czy też ciekawe jedynie momentami. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z takim podejściem.

piątek, 27 listopada 2015

The Superior Spider-Man: Ostatnie życzenie – Dan Slott, Richard Elson, Humberto Ramos i inni - komiksowa recenzja z Szortalu

Nie jestem sobą, jestem nie sobą...


Gdybym miał odpowiedzieć, od przygód jakiego superbohatera rozpoczęła się moja przygoda z amerykańskim komiksem, pewnie byłoby mi bardzo trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że pierwsze dwa zeszyty Spider-Mana wydane przez TM Semic w 1990 roku były na pewno absolutnie najważniejsze dla powstania fascynacji, która zawładnęła mną – wtedy młodziutkim chłopcem – na wiele lat. Z czasem mój sentyment do postaci Pajęczaka pewnie nieco zmalał – ileż można przeżywać perypetie wiecznego nastolatka skaczącego po nowojorskich budynkach i tłukącego rzesze złoczyńców poprzebieranych w „zwierzęce” trykoty. Jasne, upraszczam, jednak nie da się ukryć, że formuła Spider-Mana w swym trzonie pozostawała od lata taka sama – podobnie jak kluczowe elementy jego mitologii… aż po raz kolejny postanowili w Marvelu coś z tym zrobić.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Luthor – Brian Azzarello, Lee Bermejo - komiksowa recenzja z Szortalu

Złoczyńca z ludzką twarzą


Jakoś tak się utarło w przypadku komiksu amerykańskiego, że nieodzownym elementem konwencji superbohaterskiej są superzłoczyńcy – dziwni, potężni, groźni, szokujący, czasem groteskowi, czy wręcz zabawni. Stanowią oni w pewnym sensie raisons d'être dla trykociarzy ratujących świat przez ich niecnymi knowaniami. Wraz z nastaniem najpierw Brązowej, a następnie Współczesnej (zwanej czasem Mroczną) ery komiksu, dokonało się jednak wyraźne przewartościowanie klasycznych ról herosa i złoczyńcy – twórcy zaczęli coraz śmielej zadawać pytania o to, czy bohaterzy to faktycznie nieskalani obrońcy ludzkości, a ich przeciwnicy są jedynie aspołecznymi, szalonymi jednostkami targającymi się na zastany świat czy to w porywie bezmyślnej żądzy zniszczenia, czy w dążeniu do władzy, wiedzy, pieniędzy, itd. Pośród wielu klasycznych już pozycji podejmujących tę problematykę zasłużone miejsce zajmuje m.in. zilustrowany przez Lee Bermejo Joker pióra Briana Azzarello. Swego rodzaju jego duchową kontynuację stanowi Luthor tych samych autorów. 

piątek, 20 listopada 2015

Amerykańska Liga Sprawiedliwości. Tom 1. Najbardziej niebezpieczni – Geof Johnss, David Finch, Brett Booth, Ivan Reis i inni - komiksowa recenzja z Szortalu


Na wszelki wypadek

Przedstawiona w trzecim tomie Ligi Sprawiedliwości historia Tron Atlantydy odsłoniła wyraźne słabości ostatniej inkarnacji drużyny najważniejszych superbohaterów uniwersum DC. W efekcie kryzysu publiczne zaufanie do Batmana, Supermana i spółki wyraźnie spadło, pokazując konieczność zmiany dotychczasowej formuły supergrupy, poszukania nowych rozwiązań. Wątki te kontynuowane są w pobocznej serii zatytułowanej Amerykańska Liga Sprawiedliwości, której pierwszy tom, Najbardziej niebezpieczni, ukazał się w Polsce we wrześniu. 


wtorek, 17 listopada 2015

Star Wars: Cienie Imperium – John Wagner, Kilian Plunkett, John Nadeau i inni

Klasyka nieoficjalna

Kiedy studio Disneya przejmowało całą gwiezdnowojenną franczyzę, nieco zadrżałem. Kiedy oficjalnie ogłoszono, że całe wieloletnie dziedzictwo tzw. Expanded Universe zostaje uznane za niekanoniczne (czytaj: wyrzucone do zsypu), miałem wrażenie, że to jest jakiś gorzki żart, że ktoś w ordynarny sposób kpi z oddanych fanów, kolekcjonującym książki, komiksy, figurki i wszelkie inne przejawy szaleństwa z odległej Galaktyki. A jednak… okazało się, że spece od Myszki Miki nie na darmo tymi specami są. Rozwiązali bowiem klasyczny dylemat: jak zjeść ciastko, jednocześnie mając ciastko (zwany też czasami dylematem dziewicy…). Innymi słowy: jak zrobić miejsce na nowe historie/bohaterów (czytaj: gadżety) i zapewnić studiu wolność kreatywną bez obciążeń tysiąca mniej lub bardziej udanych publikacji a jednocześnie nie wkurzyć fanów (czytaj: dostarczycieli pieniędzy) mówiąc im, że te wszystkie historie, którymi pasjonowali się przez lata… no w zasadzie ich nie ma. Nie ma Admirała Thrawna, nie ma Yuuzhan Vongów, nie ma Dartha Revana… itd. Fachowcy od Disneya wiedzieli przecież, że dotychczasowe książki, komiksy czy gry wciąż się przecież sprzedają – bez względu na to, co aktualnie ukazuje się z logo STAR WARS. Wymyślili więc, że w sumie nie ma przeszkód, aby nadal wydawać lub wznawiać produkty niezgodne z nowym kanonem, tyle tylko, że zostaną one opatrzone etykietą „Legend”. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Hyperion - Dan Simmons - recenzja z portalu Fantasta.pl

Gdy jestem pytany o coś w rodzaju współczesnego kanonu SF, zawsze mam pewien problem. Pomijając już kwestię oczywistą, czyli pytanie, co można nazwać „współczesnością”, nietrudno dojść do konstatacji, że w zasadzie gros tekstów, które za kanoniczne zwykło się uważać, to utwory z lat 50., 60. czy 70. XX w. – czyli w zasadzie z pierwszych (konstytutywnych dla konwencji) trzydziestu lat nowożytnej fantastyki naukowej. Gdybym jednak faktycznie musiał wskazać powstałe po 1985 roku pozycje zasługujące, by wynieść je na piedestał klasyki, niewątpliwie znalazłoby się wśród nich miejsce dla Hyperiona autorstwa Dana Simmonsa. W pewnym sensie potwierdzeniem tej opinii jest fakt, iż wydawnictwo MAG postanowiło wznowić tę powieść w nowym tłumaczeniu w ramach serii „Artefakty”.

niedziela, 1 listopada 2015

All-New X-Men: Tu zostajemy - Brian Michael Bendis, David Marquez i Stuart Immonen - komiksowa recenzja z Szortalu

X-Men przed lustrem czasu

Premierowa odsłona polskiej edycji All-New X-Men zrobiła naprawdę niezłe wrażenie. Dobrze zbalansowana, oparta na brawurowym pomyśle historia o przeniesieniu nastoletnich X-Men do czasów współczesnych stworzyła przestrzeń do rozważań na temat ewolucji, jaką przeszła mutancka społeczność Marvela, a także pozwoliła skonfrontować ze sobą pierwotne i współczesne wersje klasycznych bohaterów. Wczorajsi X-Men robili wrażenie przede wszystkim odwagą Brinana Michaela Bendisa w grze z czasowym kontinuum. Zduplikowani herosi przestają być jednorazową aberracją czasoprzestrzeni, zajmując stałe miejsce we współczesnej wersji uniwersum Domu Pomysłów. Początek serii zatem udany – pytanie jednak: co dalej?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...