poniedziałek, 28 listopada 2016

Zabójczy miecz - Ann Leckie - recenzja z portalu Fantasta.pl

Zabójcza sprawiedliwość Ann Leckie spotkała się z niesłychanie gorącym przyjęciem fantastyczno-literackiej społeczności. Od lat żadna inna książka nie zyskała tak wielkiego poklasku bądź zdobywając praktycznie wszystkie najważniejsze nagrody branżowe (m.in. Hugo, Nebulę, BSFA, Arthura C. Clarke’a, Locusa za pierwszą powieść), bądź też przynajmniej będąc do nich nominowaną (nagrody Jamesa Tiptree Jra, J.W. Campbella czy Philipa K. Dicka). Amerykance udało się coś niebywałego, prawdę mówiąc nieco zaskakującego, biorąc pod uwagę jakość jej debiutanckiej powieści. Brakowało w niej bowiem czegoś wyjątkowego, absolutnie oryginalnego. To raczej sprawnie pomyślana i nieźle napisana mieszanka rozmaitych motywów, pomysłów i… niewiele więcej. Ot, interesująca wizja sfeminizowanego świata, bohaterka będąca w istocie statkiem kosmicznym i całkiem wciągająca fabuła. Byłem niezwykle ciekaw, czy drugiej odsłonie cyklu „Imperium Radch” uda się pójść w ślady poprzedniczki.

piątek, 25 listopada 2016

Miracleman – Pierowtny Scenarzysta, Mick Anglo i inni - komiksowa recenzja z szortalu



Cudowny komiks o cudownym człowieku


Gdyby ktoś poprosił mnie o wymienienie trzech najbardziej wpływowych anglosaskich scenarzystów komiksowych, to jednym tchem wskazałbym Alana Moore’a i Franka Millera, a potem musiał się chwilę zastanowić, czy trzecie miejsce przyznać Grantowi Morrisonowi czy Neilowi Gaimanowi. Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że to tajemniczemu Brytyjczykowi należy się palma pierwszeństwa. Jego dzieła miały absolutnie kluczowy wpływ na kierunek, w jakim komiks (szczególnie superbohaterski) podążył w ostatnich dwóch dekadach ubiegłego wieku. Zanim jednak powstały Zabójczy żart, Saga o Potworze z Bagien czy chyba najważniejszy z jego komiksów – StrażnicyMoore tworzył dla magazynu Warrior dwie serie, dzięki którym zdobył uznanie i wyrobił sobie nazwisko. Pierwszą z nich jest V jak Vendetta, drugą Miracleman (wtedy jeszcze pod nazwą Marvelman).


piątek, 18 listopada 2016

Doktor Strange. Początki i zakończenia – J. Michael Straczynski, Samm Barnes, Brandon Peterson - komiksowa recenzja z Szortalu


Na rozgrzewkę przed filmem

Nie mogę wyjść z podziwu nad dynamiką polskiego rynku komiksowego w ostatnich miesiącach. Wydawnictwa wciąż zwiększają ilość publikowanych pozycji, dużą popularnością cieszy się Wielka Kolekcja Komiksów Marvela, równolegle do niej wystartowała analogiczna kolekcja z DC, największy polski wydawca nie tylko rozwija istniejące linie zwiększając ilość wydawanych tytułów, ale wręcz otwiera nowe linie wydawnicze, jak na przykład ta, z klasycznymi komiksami Marvela wydawanymi w twardych oprawach przez Egmont. Wydaje się, że na taki stan rzeczy (którym z jednej strony należy się cieszyć… z drugiej jednak płacząc z powodu ordynarnego, choć w sumie przyjemnego, drenażu naszych kieszeni) ma wpływ co najmniej kilka czynników. Wśród nich niebagatelną rolę odgrywają dwa: Po pierwsze, wejście wychowanego na Thorgalach i TM-Semicach pokolenia w wiek, w którym status zawodowy pozwala na regularne wydawanie całkiem pokaźnych sum na hobby z młodości; po drugie, fakt ogromnej popularności w mainstreamie superbohaterskich filmów, który przyciąga do komiksowego medium nowych odbiorców. Gdy dodamy dwa do dwóch, nietrudno się domyślić dlaczego Egmont otwierając nową linię z komiksami Marvela (nienależącymi do Marvel Now!) sięgnął po komiks przedstawiający historię początków Doktora Strange’a… wszak film z Benedictem Cumberbatchem swą kinowa premierę będzie mieć ledwie kilka tygodni po tym jak na sklepowe półki trafią Początki i zakończenia.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Wojna starego człowieka - John Scalzi - recenzja z portalu Fantasta.pl

Czasem można spotkać się z opinią, że cały nurt tzw. militarnej science fiction sprowadza się do umiejętnego operowania motywami wprowadzonymi do fantastyki a następnie przekutymi w konwencję przez kilku autorów: H.G. Wellsa, Roberta W. Heinlena, Joego Haldemana, Davida Drake’a, Orsona Scotta Carda czy bardziej współcześnie Davida Webera. Gdy przyjrzeć się pracom powyższych, otrzymujemy paletę tematów, które w znacznym stopniu go definiują: wizja wojny przyszłości, kontakt z innymi cywilizacjami, walka planetarna, starcia w przestrzeni kosmicznej, szkolenie i wyposażenie żołnierza przyszłości itd. Tak na dobrą sprawę utwory mocno wykraczające poza powyższe spektrum zdarzają się niezwykle rzadko. Ciesząca się sporą popularnością Wojna starego człowieka Johna Scalziego także nie wydaje się być w tej materii książką rewolucyjną (lub choćby w znacznym stopniu innowacyjną). A jednak jest w niej coś, co czyni ją wyjątkową i godną uwagi.

piątek, 11 listopada 2016

Nieskończość, Avengers: Nieskończonosć, New Avengers: Nieskończoność - Jonathan Hickman i inni - komiksowa recenzja z Szortalu


Komiksowe widowisko


Kiedy przeszło 20 lat temu na klubowych stronach komiksów wydawanych przez TM-Semic Arek Wróblewski pisał o cross-overach – rozbudowanych fabularnie historiach rozgrywających się na łamach kilku odrębnych serii – polski czytelnik mógł jedynie marzyć o tym, że wreszcie kiedyś ktoś odważy się wydać jedno z takich wydarzeń na naszym rynku. Na szczęście, wkrótce potem na łamach Mega Marvel mogliśmy przeczytać Infinity War z Thanosem w jednej z głównych ról. Tak wtedy, jak i potem było to jednak zawsze zaprezentowanie historii w sposób nieco okrojony, często skupiające się jedynie na kilku wątkach, lub poddane wyraźnym redakcyjnym cięciom. Czasy się jednak zmieniły – podobnie zresztą jak same cross-overy, obecnie częściej zwane eventami. We współczesnym komiksowym świecie są one centralnym punktem budowania dynamiki uniwersum. Co jednak ważne, praktycznie nie da się już ich sprowadzić jedynie do zasadniczej (tytułowej) miniserii, gdyż ilość wątków poruszanych na łamach regularnych tytułów jest ogromna. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, iż zwykle tego typu wydarzenia wciągają w swój wir niemal wszystkie istotne postacie danego uniwersum. Rozpoczęcie wydawania na polskim rynku składającej się z wielu tytułów linii Marvel Now! otworzyło furtkę dla pełniejszej prezentacji komiksowych eventów także czytelnikom znad Wisły i Odry. Jonathan Hickman w zasadzie już od objęcia steru nad Avengers i New Avengers splatał wątki kumulujące się w Nieskończoności. Wspomniane zaś wcześniej regularne tytuły stanowią w pełni integralną część całej historii i wydarzeń na ich łamach przedstawionych nie da się w żadnym razie rozpatrywać w oderwaniu od wydarzeń przedstawionych w tytułowej miniserii. Stąd też taka, a nie inna, wyjątkowa forma tej recenzji. Aby mieć o Nieskończoności  jako-takie pojęcie, niezbędne jest bowiem przeczytanie co najmniej trzech albumów, których dotyczy ta recenzja (choć warto by znać także poprzedni tom Hickmanowskich Avengers­ Preludium Nieskończoności; W kolejnym miesiącu mają też ukazać się dwa tie-iny, czyli związane z zasadniczym eventem tomy Guardians of the Galaxy i Thunderbolts).


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...