środa, 26 września 2012

Kryptonim Burza - Vladimir Wolff - recenzja z portalu Fantasta.pl

Jeśli komuś zdarzyło się czytać jakieś z moich recenzji (lub np. zaglądać na bloga) to pewnie zdążył się zorientować, że historie alternatywne są jedną z moich ulubionych konwencji fantastycznych. Dają ogromne pole do dywagacji historiozoficznych, wykorzystując w pełni dobrze opisane realia. Ot, takie gdybanie w świecie znanym z podręczników historii… tylko trochę innym. Stąd też moje zainteresowanie wzbudziła opublikowana w lubianej przeze mnie serii WarBook powieść zatytułowana Kryptonim Burza, autorstwa znanego choćby z Piasków Armagedonu Vladimira Wolffa. Na pierwszy rzut oka widać, czego można się spodziewać – w przeciwieństwie do dzieł takich jak Człowiek z Wysokiego Zamku czy Burza tutaj nacisk położony jest na militaria i działania wojenne. W końcu seria do czegoś zobowiązuje. Nacieszywszy oczy świetną okładką, zabrałem się zatem do lektury.

czwartek, 6 września 2012

Gniew smoka - Margaret Weis, Tracy Hickman - recenzja z portalu Fantasta.pl

Tekst poniższy jest historią lekkiego czytelniczego zawodu. A było to tak: poprzednie tomy cyklu Dragonships uznałem za całkiem niezłe. Mimo przyjęcia przez znany (z lubieniem to już bywa różnie) duet autorski składający się z Margaret Weis i Tracy’ego Hickmana formuły lekkiego, momentami wręcz naiwnego fantasy, w odrobinę kiczowaty sposób posługującego się popularnym wizerunkiem wikingów, poprzednie powieści – Smocze kości i Tajemnica smoka broniły się całkiem nieźle. Po prostu, mimo wszystkich wad potrafiły skutecznie wciągnąć, a sama lektura przebiegała szybko i względnie bezboleśnie. Minęło mniej więcej 1,5 roku i Rebis zaprezentował polskim czytelnikom trzeci tom cyklu, zatytułowany Gniew smoka. Trzeba przyznać, że (jak na warunki polskiego rynku) tempo wydania całkiem niezłe, gdyż w Stanach pozycja ta premierę miała pod koniec kwietnia tego roku. Jest tylko jeden zasadniczy problem – to nie jest dobra książka. Po prostu. Zdecydowana większość czytelników, szczególnie ta, którym seria Dragonships jest obca, może sobie dalszą lekturę niniejszej recenzji po prostu odpuścić. Szkoda na nią czasu, tak samo jak na tę książkę.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...