Zacznijmy od eksperymentu: co powstanie, gdy pisarz
dysponujący rewelacyjnym warsztatem i zapadającym w pamięć stylem wróci
do wykreowanego przez siebie świata prezentującego oryginalne, twórcze
podejście do space opery, wrzuci w to pogłębionych psychologicznie
bohaterów, a w dodatku stworzy fabułę lekko nawiązującą do klasycznego
kryminału noir, z tym zastrzeżeniem, że jednym z jej centralnych
elementów jest obszar, na którym znane zmienia się w nieznane? „Świetna
literatura!” chciałoby się zakrzyknąć. Niestety okazuje się, że jednak
niekoniecznie. Powieścią jak ta z otwierającego recenzję zdania jest
bowiem Nova Swing M. Johna Harrisona, luźna kontynuacja dobrze przyjętego Światła tegoż autora.