poniedziałek, 11 maja 2015

Pamięć wszystkich słów. Opowieści z meekhańskiego pogranicza - Robert M. Wegner - recenzja z portalu Fantasta.pl

Na tę książkę czekało wiele osób. Czekało na nią długo. A gdy wiele osób czeka na coś przez bardzo długi czas, rodzą się oczekiwania, które rosną, puchnąc i nabrzmiewając od pojawiających się nieuchronnie wyobrażeń, dywagacji i pragnień. Jeśli w dodatku wytęskniony obiekt zbiorowych westchnień zdaje się być tuż-tuż, kiedy tu i ówdzie pojawią się plotki mówiące, że to już, za chwileczkę, za momencik… wtedy na pęczniejącym balonie mogą pojawić się niebezpieczne rysy irytacji. Gdy więc wreszcie nadchodzi moment kontaktu z przedmiotem oczekiwań, reakcje mogą być niezmiernie emocjonalne. I tu należy Ci się, Szanowny Czytelniku, krótkie wyjaśnienie. Tak się bowiem składa, iż także ja nie jestem w stanie (a w zasadzie najzwyczajniej w świecie nie chcę) odnieść się do Pamięci wszystkich słów z zupełnie chłodną głową, na spokojnie i bez emocji. Bo na czwartą odsłonę Opowieści z meekhańskiego pogranicza czekałem jak wielu z nas, miłośników dobrej, rozrywkowej literatury. Doczekałem się… i jestem bardzo zadowolony.

Po dwóch tomach znakomitych opowiadań, w pomysłowy sposób wprowadzających czytelnika w realia Meekhanu, pierwsza z osadzonych w tym świecie powieści – Niebo ze stali – udanie łączyła wątki „Północy” i „Wschodu”, urozmaicając realia i pozwalając nabrać opowiadanej historii coraz większego rozmachu. Nie było zatem zbyt wielkim zaskoczeniem, gdy okazało się, że Pamięć wszystkich słów bazuje głównie na wątkach „Południa” i „Zachodu”. Cieszy jednak fakt, że Robert M. Wegner wyraźnie trzyma się sprawdzonej formuły, umiejętnie wykorzystując mocne punkty swojej twórczości. Mamy tu więc silnych, wyrazistych bohaterów, dobre dialogi, nieoczywistą fabułę i coś, co w mojej opinii stanowi jeden z najciekawszych elementów prozy śląskiego autora, a co określiłem kiedyś mianem „literackiej etnografii”. Wprowadzając nowe lokacje, postaci, kultury, tradycje i legendy, Wegner tworzy fascynującą przestrzeń i zaprasza czytelnika do podróży przez nią. Dzięki temu udaje się odzyskać nieco zgubiony w Niebie ze stali efekt świeżości i wzbogacić i tak już złożony świat Meekhanu o kolejne, egzotyczne elementy. Tym, co najsilniej wiąże czwartą odsłonę Opowieści z meekhańskiego pogranicza z tomami poprzednimi są bohaterowie: Altsin i Yatech, a także jego siostra Deana d’Kllean. Zapadający w pamięć protagoniści otoczeni zostali przez równie dobre (nawet jeśli mniej oryginalne, bo głównie bazujące na pewnych archetypach) postaci drugiego planu. Tym, co stanowi w twórczości Wegnera może nie tyle nowość, co raczej element do tej pory trzymany w zanadrzu, jest bardzo wyraźna ekspozycja wątków nadnaturalnych, głównie tych boskiej natury. Uniwersum nabiera w ten sposób pełni także w wymiarze metafizycznym. Zresztą, gdy przyjrzeć się sposobowi, w jaki autor na przestrzeni czterech książek odsłania kawałek po kawałku świat przedstawiony, nie można mieć już żadnych wątpliwości, iż mamy do czynienia z dziełem przemyślanym od samego początku, zaplanowanym z wielkim rozmachem według najlepszych standardów heroicznej fantasy. Podpieranie się w tym miejscu skojarzeniami z twórczością Stevena Eriksona, choć wydaje się wręcz banałem, jest jednak jak najbardziej na miejscu. Wegnerowi należą się pochwały także za to, jak znakomicie potrafi przechodzić od spraw przyziemnych, prozy życia stworzonych przez siebie bohaterów, do dywagacji na poziomie znacznie wykraczającym poza perspektywę jednego, dwóch, czy nawet kilkunastu pokoleń mieszkańców pograniczy Imperium Meekhańskiego.

Pamięć wszystkich słów nie jest może książką pozbawioną wad, choć wkradający się z rzadka chaos narracyjny lub sporadyczne, nieco nazbyt oczywiste cliffhangery nie są w stanie w istotny sposób wpłynąć na bezwzględnie pozytywny obraz całości. Wydaje się, że Wegner do pewnego stopnia wyciągnął wnioski z reakcji na poprzednią powieść i zagrał tym, co robi po prostu znakomicie: światotworzeniem. Uniwersum Meekhanu, którego zręby zostały przedstawione w opowiadaniach, zachwyca różnorodnością. O jego sile stanowi choćby to, że czytelnicy bardzo różnili się w tym, który „kierunek” jest ich ulubionym. Jeśli więc Niebo ze stali stanowić może kwintesencję „Wegnera – autora fantasy militarnego”, to Pamięć wszystkich słów stanowi popis „Wegnera odkrywcy”, czy też „Wegnera epickiego”. Życzę mu, aby jego cykl trafił na życzliwego, chętnego wydawcę na Zachodzie. Myślę, że moglibyśmy się w ten sposób doczekać autentycznej, pierwszoplanowej gwiazdy światowego fantasy. A tymczasem pozostaje nam cieszyć się, iż po tak długim oczekiwaniu możemy udać się w kolejną podróż do stworzonego przez Roberta świata. Dawno żadna książka nie sprawiła mi tyle prostej, czytelniczej frajdy. W przypadku fantasy trudno o lepszą rekomendację.

5.5/6

3 komentarze:

  1. Do twojego wpisu za wiele nie mogę dodać, gdyż miałem podobnie. Zarówno z "Niebem ze stali" jak i "Pamięcią...". Czysta, czytelnicza przyjemność i całkowite pochłonięcie przez lekturę. Wegner daje radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy czytaniu tej książki mieliśmy(http://altmundi.pl/2015/06/jak-pisac-fantastyke-czyli-recenzujemy-pamiec-wszystkich-slow/) podobne odczucia - jest to naprawdę solidna i dobrze napisana rzecz, która, owszem, ma wady, ale całość naprawdę daje radę. Wegner to solidna firma i w naszym odczuciu jeden z lepszych polskich pisarzy fantasy

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...