Kiedy jakiś czas temu
recenzowałem otwierającą cykl „Edelweiss” powieść Operacja Leopard nie
kryłem swojego rozczarowania. Tekst Leo Kesslera wydał mi się nie tylko
po prostu słaby, ale także dość niechlujnie wydany. Koniec końców
przewidywałem, że nieprędko sięgnę po kolejną książkę jego pióra.
Rzeczywistość zweryfikowała te deklaracje po kilku miesiącach, gdy w
ramach przerwy między poważniejszymi pozycjami postanowiłem dać
ukrywającemu się pod niemiecko brzmiącym pseudonimem Brytyjczykowi
kolejną szansę. Sięgnąłem zatem po kolejny tom serii o Strzelcach
Alpejskich zatytułowany Dolina Zabójców. Zamach w Teheranie 1943.
czwartek, 19 września 2013
piątek, 6 września 2013
Odtrutka na optymizm - Peter Watts - recenzja z portalu Fantasta.pl
Nie tak dawno temu, przy okazji premiery kolejnych tomów Trylogii Ryfterów zwróciłem uwagę na fakt, iż na polskim rynku mamy do czynienia ze swoistym fenomenem Petera Wattsa.
Zjawisko to nie przestaje mnie zadziwiać, i to co najmniej w kilku
wymiarach. Z jednej strony, co zresztą autor sam zauważa, chyba w żadnym
innym kraju jego twórczość nie cieszy się taką popularnością co nad
Odrą i Wisłą – to tu zdobywał pierwsze nagrody, to tu ma stały felieton w
prasie, to tu wreszcie ukazuje się pierwszy pełny zbiór jego krótkich
form – Odtrutka na optymizm. Z drugiej strony, obiektywnie trzeba przyznać, że twórczość Wattsa
nie należy do prozy rozrywkowej, której względnie łatwo jest znaleźć
poklask szerokiej publiki. Wręcz przeciwnie, teksty Kanadyjczyka pełne
są pokrętnych pomysłów, naukowego żargonu, krytyczne, przesycone
depresyjną atmosferą. A jednak autor ten znajduje się wśród najbardziej
uznanych twórców współczesnej science fiction. W przedmowie do polskiego
wydania Rozgwiazdy Watts sugerował, iż odbiór jego prozy w
Polsce może wynikać z ukształtowania czytelniczej wrażliwości Polaków
przez dzieła Lema. No cóż, może i jest w tym jakieś ziarnko prawdy, ale
może po prostu mamy do czynienia ze świetnym autorem?
Etykiety:
5/6,
hard SF,
MAG,
Nagroda Hugo,
Odtrutka na optymizm,
opowiadania,
Peter Watts,
polecanki,
science-fiction,
Wyspa
poniedziałek, 2 września 2013
Legion - Elżbieta Cherezińska - recenzja z Portalu Historyczno-Wojskowego
Legion Elżbiety
Cherezińskiej od momentu pojawienia się na rynku wzbudza dyskusję. W
gąszczu komentarzy, zarówno tych hołubiących książkę, jak i poddających
ją surowej krytyce, czuć emocje jakich nie dawno wywołała żadna pozycja
beletrystyczna. Sprawa jest jednak ze wszech miar warta uwagi. Otóż
poczytna autorka specjalizująca się do tej pory w powieściach osadzonych
w średniowieczu (choć warto pamiętać, że także realia drugowojenne nie
są jej obce, co udowodniła w Byłam sekretarką Rumkowskiego) poświęciła
swoją najnowszą powieść polskim partyzantom, którzy nie poddali się
rozkazom Rządu, i walcząc zarówno z Niemcami jak i Sowietami przebili
się przez front do armii Pattona. Piękna, autentyczna historia
nabierająca szczególnego znaczenia w Roku Żołnierzy Wyklętych. Tyle
tylko, że rzeczony oddział to Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił
Zbrojnych, militarnego ramienia nielegalnego przedwojennego ONR, do
którego wyraźnie nawiązuje współczesna organizacja nosząca tę sama
nazwę. To cecha charakterystyczna Legionu – wyraźne pomieszanie
kontekstów historycznych z tymi współczesnymi. Z punktu widzenia
marketingowego, kontrowersje, jakie najnowsza powieść Cherezińskiej
rodzi z pewnością cieszą wydawcę. Z drugiej strony rodzą pytania o
polityczną odpowiedzialność twórcy za konteksty w jakich odczytywane
jest jego dzieło. W tym wszystkim gubi się gdzieś czysto literacka ocena
tekstu – ocena, która jest bardzo wysoka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)