Nie przesadzę, jeśli napiszę, że nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego
niemal z założenia musiała być ogromnym wydarzeniem. I stała się nim.
Tym bardziej, że wbrew swoim wcześniejszym deklaracjom postanowił on po
raz kolejny sięgnąć po wiedźmina Geralta i dać czytelnikom szansę
ponownego wejścia w stworzony przez siebie świat. Poprzeczka zawieszona
była bardzo wysoko z co najmniej kilku powodów. Na przygodach Geralta
wychowało się całe pokolenie fantastów – pokolenie, które wciąż żywi
ogromny sentyment tak, do postaci, jak i do charakterystycznego stylu
autora. Problem polega jednak na tym, że to, co potrafiło zafascynować
nastolatków kilkanaście lat temu, nie do końca może wywrzeć podobny
efekt na obecnych trzydziesto-, trzydziestoparolatkach. Co więcej, świat
i postać wiedźmina był przez ostatnie lata intensywnie eksploatowane w
grach komputerowych. Votum separatum autora nie ma tu nic do rzeczy –
dla rzeszy potencjalnych odbiorców to produkcja CD Projekt Red stała się
przepustką do tego uniwersum, a nie odwrotnie. Dla nich, dojrzewających
w czasach multimedialnych marek, atakujących klienta ze wszelkich
możliwych stron, wyraźne rozgraniczenie literackiego pierwowzoru od
komputerowej adaptacji wydawać się może kuriozalne i niezrozumiałe. Idąc
dalej, wiele wątpliwości rodzić mogła ostatnia, przez wielu uważana za
nieudaną, powieść autora, a także dość niemrawe wydawnictwo, z którym od
lat AS jest związany. Mając na uwadze stawiane autorowi od lat
pytania odnośnie „ożywienia” Geralta, połączone niejednokrotnie z
formułowanymi a priori zarzutami „skoku na kasę”, nie może dziwić
przygotowanie i wydanie nowych przygód Białego Wilka w pewnym sensie „po
cichu”. Sapkowski i SuperNOWA zaskoczyli bowiem niemal na całej
linii. Co prawda insynuacje jakoby miał on pracować nad czymś osadzonym w
tym samym świecie, co kultowa Saga, pojawiały się od czasu do czasu,
ale błyskawiczna akcja promocyjno-marketingowa zamiast wlekących się
latami zapowiedzi (patrz np.: George R.R. Martin) wywołały wokół Sezonu burz
niemały ferment. A autor? Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe punkty i
fakt, że spora część odbiorców z założenia „będzie na nie”, mógł
w zasadzie napisać cokolwiek. Więc napisał po swojemu.
środa, 27 listopada 2013
czwartek, 21 listopada 2013
Szczęśliwa ziemia - Łukasz Orbitowski - recenzja z portalu Fantasta.pl
Jest sobie niewielkie miasto, gdzieś na Dolnym Śląsku.
Nazwijmy je dla niepoznaki Rykusmyku. W miasteczku tym, jak to w małym
miasteczku, życie toczy się od lat według pewnych utartych schematów:
jedni wyjeżdżają, inni wracają, wiadomo kto bije żonę, kto pije pod
płotami, a kto ma lepsze chody u miejscowego gliniarza. Jest w tym pewna
schematyczność, powtarzalność rytmu prowincji. W miejscu takim jak to
zawsze pełno lokalnych plotek, legend, historii, pozornych tabu, z
którymi starają się zmierzyć kolejne pokolenia dorastających tam
wyrostków. Także i w tym wymiarze Rykusmyku nie wydaje się być w jakimś
stopniu wyjątkowe. Zwykłym ludziom w zwykły sposób dzieją się tam zwykłe
rzeczy – nawet, jeśli usilnie starają się oni nadać temu miejscu
i swojemu losowi nimbu niezwykłości. W takim właśnie miejscu zaczyna się
historia opowiedziana przez Łukasza Orbitowskiego w jego najnowszej powieści – Szczęśliwa ziemia.
Etykiety:
5/6,
fantasta.pl,
horror,
Łukasz Orbitowski,
polecanki,
powieść obyczajowa,
Sine Qua Non,
Szczęśliwa Ziemia
środa, 13 listopada 2013
Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści - H.P. Lovecraft - recenzja z portau Fantasta.pl
Na temat twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta
napisano i powiedziano w zasadzie wszystko. Od wielu dziesiątek lat
dzieła Samotnika z Providence rozpalały wyobraźnię kolejnych pokoleń
twórców kultury popularnej. Nie inaczej w Polsce – także nad Wisłą i
Odrą nie brakowało, ani nie brakuje, miłośników mitów Cthulhlu. Nie
licząc pierwszych klubowych wydań z 1981, przez wiele lat jedyne
opublikowane po polsku opowiadania Lovecrafta można było znaleźć w małej, czarnej książeczce zatytułowanej Zew Cthulhu.
Lata 90. i pierwsza dekada XXI stulecia przyniosły jednak wiele
rozmaitych wydań, doprowadzając do sytuacji, w której polskojęzyczna
bibliografia mistrza grozy jest już niemal kompletna. Mnogość edycji
pociągała za sobą także rozmaitość tłumaczeń. W oparciu o polskie
wydania tekstów Lovecrafta zrozumiałe wydawały się często
formułowane pod adresem autora zarzuty grafomanii i kiepskiego warsztatu
. Trzeba było czekać aż do 2012 roku, by klasyczne teksty Mistrza
doczekały się nowego, spójnego przekładu.
Etykiety:
6/6,
groza,
H.P. Lovecraft,
horror,
klasyka,
Maciej Płaza,
Mity cthulhu,
polecanki,
Vesper,
weird fiction,
Zew Cthulhu,
Zgroza w Dunwich
wtorek, 5 listopada 2013
Hell-P - Eugeniusz Dębski - recenzja z portalu Fantasta.pl
Chyba każdy z nas ma na półce takie zakupione niegdyś
pod wpływem chwili książki, nabyte zdawałoby się wbrew wszelkiemu
rozsądkowi. Niby wiemy, że autor raczej taki sobie, temat średnio
ciekawy, opinie fatalne, w kolejce kilkadziesiąt innych pozycji, a
jednak jakimś cudem dokonujemy zakupu, który ląduje potem na półce na
czas bliżej nieokreślony. Mimo wszystko zdarza się, iż po przyjęciu
przez papier odpowiedniej ilości kurzu (swoją drogą, obawiam się, że
miłośnicy e-wydań napotykają pewne problemy z dopełnieniem tego „punktu
programu”) pchnięci impulsem postanawiamy po taką odleżaną książkę
sięgnąć. Czytelnicze doświadczenia, które potem następują, zaskakująco
często określane bywają jako „niezapomniane”… niestety, nie zawsze w
pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Etykiety:
2.5/6,
Eugeniusz Dębski,
fantasta.pl,
Hell-P,
Mity cthulhu,
Moherfucker,
Runa
Subskrybuj:
Posty (Atom)