czwartek, 25 listopada 2010

Miasto i Miasto - China Miéville - recenzja z portalu Fantasta.pl

Bardzo cieszy mnie tendencja szybkiego wydawania w naszym kraju pozycji zdobywających uznanie na poletku ogólnoświatowej fantastyki. Jasne, zawsze można sobie sprawić wydanie anglojęzyczne, niestety zwykle sprowadzenie tego typu pozycji chwile trwa, a i ceny książek obcojęzycznych w kraju nad Wisłą zbyt zachęcające nie są (przynajmniej jeśli chodzi o zagraniczne nowości, które są na topie). W roku 2010 pozycjami, które zwróciły na siebie ogromną uwagę fantomu były: wydany już w Polsce (i zrecenzowany tak na łamach Fantasty, jak i na tym blogu) doskonały Palimpsest Catherynne M. Valente, The Windup Girl Paolo Bacigalupiego (polskie wydanie planowane jest na styczeń), a także kolejna powieść czołowej postaci brytyjskiej fantastyki Chiny Miéville’a zatytułowana Miasto i Miasto, która właśnie trafiła na księgarskie półki w naszym kraju. I tej właśnie pozycji postaram się poświęcić kilka słów.

Kilka miesięcy temu nie szczędziłem Brytyjczykowi pochwał przy okazji omawiania zbioru jego opowiadań zatytułowanego W poszukiwaniu Jake’a i inne opowiadania. Zwracałem tam uwagę na bardzo umiejętne połączenie fantastycznej wyobraźni z popartą politycznym zacięciem inteligentną krytyką współczesnego społeczeństwa. Krótko mówiąc Miéville zaimponował mi swoistym socjologicznym zmysłem pozwalającym zwracać uwagę na intrygujące wycinki naszej rzeczywistości i wykorzystywać je jako źródło motywów dla swojej twórczości. Z drugiej strony autor ten wpisuje się w bardzo charakterystyczny nurt we współczesnej fantastyce (choć w zasadzie widoczny jest on także w literaturze głównego nurtu) stawiający w centrum opowieści motyw miasta. W przypadku opowiadań zawartych we W poszukiwaniu Jake’a… miastem tym był widziany na różne sposoby Londyn. Podobną fascynację miastem, jako specyficzną przestrzenią (tak społeczną, jak i fizyczną) można obserwować także choćby u wspomnianej już Valente, Jeffa Vandermeera, czy M. Johna Harrisona. W przypadku Miasta i Miasta Miéville popisuje się dodatkowo kapitalną umiejętnością mieszania gatunków i konwencji, tworząc wybuchową mieszankę wielu motywów.

Dla wielu czytelników pewnym zaskoczeniem może być fakt, że powieść Brytyjczyka jest zasadniczo niczym innym, jak czarnym kryminałem. Inspiracje pracami Raymonda Chandlera są tu wyraźnie widoczne. Miévillowskim odpowiednikiem Philipa Marlowe’a, głównego bohatera prowadzącego narrację jest inspektor Tyador Borlú, reprezentujący Brygadę Najpoważniejszych Zbrodni policzai miasta Besźel – stolicy małego kraiku położonego gdzieś w Europie Środkowej. Jeśli chodzi o fabułę to mamy tu do czynienia z absolutną klasyką gatunku, w bardzo dobrym wykonaniu. Śledztwo rozpoczynające się znalezieniem zwłok nieznanej kobiety, jak przystało na kryminał wciąga nas w wir spekulacji na temat tego kto, i dlaczego mógł dokonać tego czynu. Na drodze do rozwiązania tej zagadki okazuje się, że każdy strzępek informacji rodzi kolejne pytania, a droga do znalezienia rozwiązania jest niebezpieczna i wymaga wielu działań leżących w zdecydowanej sprzeczności z zasadami rutynowego postępowania policjanta, często mogących doprowadzić do międzynarodowego skandalu. Miéville w tym aspekcie specjalnie nie zaskakuje, oddając tu hołd klasyce gatunku. Jego bogata wyobraźnia i talent do ciekawych, oryginalnych obserwacji znajdują ujście gdzie indziej.

Punktem centralnym powieści staje się koncepcja splecionych ze sobą metropolii: Besźel i Ul Qomy. Dwóch miast, które pozornie dzielą tą samą przestrzeń, funkcjonują jednak jako odrębne organizmy: topograficznie, ekonomicznie, politycznie i społecznie. Pomysł jest niezwykle oryginalny i stanowi dla Brytyjczyka punkt wyjścia dla swobodnego operowania tym, co jest jednym z najsilniejszych punktów jego twórczości, a mianowicie prowadzenia błyskotliwych, politykujących obserwacji życia społecznego i ich komentowanie. Niuanse wzajemnych relacji „przeoczających się miast”: ich historii, polityki i kultury robią ogromne wrażenie bogactwem detali i zgrabnym wpisaniem je w realia znanego nam świata. Muszę przyznać, że poznawanie tego świata wciąga chyba jeszcze bardziej niż intrygująca fabuła Miasta i Miasta. Z drugiej strony Miéville używa motywu dwóch odrębnych miast dzielących tą samą przestrzeń jako metafory wzajemnych relacji różnych społeczności dzielących to samo terytorium, wplatając w tą rzeczywistość mnóstwo odwołujących się do tego motywu smaczków: jak choćby będąca doskonale prosperującym biznesem restauracja żydowsko-muzułmańska, czy też ciekawy portret radykalnych ruchów politycznych (których przecież sam autor także jest przedstawicielem). Wszystkie te socjologiczne obserwacje i komentarze podane są jednak w specyficzny sposób, nawiązujący trochę do wspominanego przez samego autora Franza Kafki, mi zaś przywodzący na myśl choćby Josepha Hellera. Machina społeczno-polityczna odseparowująca od siebie Besźel i Ul Qomę jest pełna paradoksów i absurdów, a groźba wkroczenia tajemniczej Przekroczeniówki jeszcze je wzmacnia. Miasto i Miasto ma jeszcze jeden wymiar, a mianowicie jest to swoisty portret zmitologizowanej przestrzeni miasta. Zmitologizowanej choćby przez fakt współdzielenia jej przez dwa odrębne organizmy, żyjące swoim własnym życiem i rytmem. Besźel i Ul Qoma są dla siebie równie oczywiste co niedostępne, równie bliskie co odległe. Efektem jest bogactwo onirycznych wręcz wizji sytuujących się na granicy tego co widzialne i niewidzialne i tego co dozwolone i zakazane. To co pozornie bliskie i znane, miejsca, ludzie, smaki i zapachy, okazują się być owiane nimbem tajemnicy i noszą swoiste piętno zakazanego owocu. Takie zmitologizowane pokazywanie przestrzeni miasta, odkrywanie jej na nowo rodzi skojarzenia z Brunonem Schulzem, którego twórczością Brytyjczyk wyraźnie się inspiruje, czego wyraz dał otwierając swą powieść cytatem ze Sklepów Cynamonowych.

Ten kapitalnie wykreowany świat zapełniają jednak postacie skonstruowane w dużo prostszy sposób. Borlú to typowy detektyw, twardy, zdeterminowany, skłonny złamać czasem pewne zasady w imię rozwiązania sprawy. Podobne wrażenie robią też jego odpowiednicy z Ul Qomy. Do tego mamy pełną paletę różnych warstw społeczeństwa Miasta i Miasta: polityków, radykałów, naukowców i studentów. Każda z tych grup została sportretowana w sposób bardzo obrazowy i plastyczny, choć muszę przyznać, że nie ma tu jakiś wyjątkowych „fajerwerków”, a żadna z drugoplanowych postaci specjalnie w pamięć nie zapada. Zgodnie z konwencją w centrum wydarzeń umiejscowiona jest postać detektywa prowadzącego śledztwo, a tu postać Tyadora Borlú sprawdza się świetnie.

Miasto i Miasto otrzymało w 2010 Nagrodę Hugo, Nagrodę Locusa i Nagrodę Arthura C. Clarke’a - to musi robić wrażenie. Czy jednak rzeczywiście jest to powieść tak fascynująca, jak można by oczekiwać po zdobywczyni tylu prestiżowych wyróżnień? No cóż, może w pewnych kwestiach China Miéville wykonał „zaledwie” solidną robotę, ale sam pomysł dwóch splecionych miast i wielowarstwowość tej powieści robią naprawdę bardzo duże wrażenie. Do tego sprawny język, oryginalne na gruncie fantastyki nawiązanie do nurtu czarnego kryminału i bogactwo społecznych komentarzy powodują, że Miasto i Miasto staje się w moich oczach jedną z najważniejszych pozycji tego roku na naszym rynku wydawniczym. Co prawda niektórzy czytelnicy mogą trochę tęsknić za większym politycznym zaangażowaniem, znanym z innych pozycji tegoż autora, ale uważnie czytając tę powieść można doszukać się całkiem sporej ilości krytycznego spoglądania na rzeczywistość. Jest ono tu po prostu mniej oczywiste, bardziej schowane. No cóż, wypada to tylko potraktować jako pretekst do tego, by cieszyć się tą powieścią dłużej, szukając różnych możliwości odczytania jej. Bo tego, że warto się z nią zapoznać nie muszę już chyba dodawać…

5,5/6

2 komentarze:

  1. Czytam i czytam tą recenzję i nie mogę się dowiedzieć o czym ta książka właściwie jest ;)
    Ale wygląda ciekawie. A to w ogóle SF? Bo nie doszukałem się odniesień do podróży kosmicznych, inwazji obcych, eksperymentalnych narkotyków czy istot żyjąych wyłącznie w sieci. Chyba jestem trochę nie na czasie i nie wiem o czym się teraz SF pisze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś tak to ostatnie;) Resztę wyjaśniłem Ci już przy piwie:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...