wtorek, 27 grudnia 2011

Science Fiction - antologia - recenzja z portalu Fantasta.pl

Lubię czytać antologie, nawet bardzo. Nie przepadam niestety za pisaniem o nich. No bo jak? Omawiać każdy tekst z osobna? Raz, że aby zrobić to porządnie, to trzeba sporo miejsca (a komu oprócz paru maniaków mojego pokroju chce się czytać długie recenzje?), dwa, że prawdę powiedziawszy zwykle jest tak, że na bliższą uwagę zasługuje co najwyżej kilka zawartych w takim wyborze opowiadań. Inna sprawa to klucz, według jakiego będzie się teksty analizować czy interpretować. Problem jest mały, gdy mamy do czynienia z wyborem opowiadań jednego autora – zawsze można szukać tu pewnych cech wspólnych – a w innych przypadkach? Szczęśliwie pojawiają się niekiedy antologie tematyczne, podejmujące w rożnych ujęciach jeden problem. Przykładem może być wydany niedawno przez Powergraph Głos Lema. W jego ślady idzie także kolejny zbiór tekstów firmowany przez logo wydawnictwa Państwa Kosików, zatytułowany po prostu Science Fiction.



Tytuł nie pozostawia czytelnikowi absolutnie żadnych wątpliwości odnośnie zawartości. Na ponad ośmiuset stronach w solidnej, twardej oprawie mamy możliwość zakosztowania tego, jak współcześni polscy autorzy mierzą się z fantastyką naukową w jej radykalnym, dosłownym wydaniu, zwanym też czasami hard SF. Zadanie to niełatwe: jest to konwencja współcześnie dość mało popularna i hermetyczna. Poza tym napisanie dobrego tekstu utrzymanego w tej kanwie wymaga od autora nie tylko świetnego pomysłu i sprawnego pióra, ale także doskonałego przygotowania merytorycznego. Fakt ten ma także swoją drugą stronę: również czytelnik musi posiadać pewne kompetencje pozwalające mu w pełni odbierać tekst stworzony w tejże konwencji. To wszystko w połączeniu z dynamicznym rozwojem współczesnej nauki, coraz większą jej fragmentaryzacją i specjalizacją, a także ograniczaniem naukowej wiedzy posiadanej przez „przeciętnego Kowalskiego” skutkuje hermetycznością hard SF. Bardzo ciekawiło mnie zatem, czy antologia ta przypadkiem nie stanie się zbiorem tekstów adresowanym do wąskiego grona zapaleńców - tekstów w bardzo ograniczonym stopniu interesujących dla osób nie będących fanami ściśle fantastycznonaukowej konwencji. Bo nie ulega wątpliwości, że i tacy zechcą po Science Fiction sięgnąć, szczególnie, że udało się zaprosić do współpracy całą plejadę doskonałych autorów z Jackiem Dukajem na czele. Poza tym pojawiają się nazwiska bardziej (np. Kosik, Cetnarowski, Przybyłek, Szyda, Protasiuk) lub mniej (np. Gütsche, Nowak, Jaworowski) znane miłośnikom rodzimej fantastyki. Posłowie zaś napisała inna gwiazda konstelacji polskiej fantastyki - Tomasz Kołodziejczak. Wszyscy oni postanowili przyjąć wyzwanie i zmierzyć się z konwencją hard SF, podejmując charakterystyczne dla niej motywy i wątki, jednocześnie dając świadectwo temu, jak pisze się science fiction nad Wisłą i Odrą. I okazuje się, że pisze się ją całkiem nieźle…

Poziom tekstów zawartych w antologii jest dość zróżnicowany, nie ma jednak tu opowiadań, które można wyróżnić w jakimś sensie in minus. Fakt, że w Science Fiction znalazło się kilka tekstów wręcz doskonałych zwraca jednak uwagę na to, iż trafiają się także opowiadania przeciętne lub co najwyżej dobre. Do takich można zaliczyć choćby wykorzystujące kilka ciekawych wątków, choć w „metawarstwie” nieco bełkotliwe Pseudaki Pawła Majki, sprawnie napisane na poziome spiskowego thrillera z zabarwieniem medycznym, acz w sferze koncepcyjnej dość dziurawe Impneurium Andrzeja Miszczaka (pomijam tu kwestię zupełnie nieprzekonującego, irytująco islamofobicznego obrazu futurystycznej Europy, chodzi mi raczej o problem uzasadniania konfliktów religijno-kulturowych, z którego wyłączono zupełnie wewnętrzne podziały w świecie islamu, o religiach i kulturach innych niż wywodzące się z pnia judeochrześcijańskiego nie wspominając. A jeśli dodać do tego amerykańskich protestantów-fundamentalistów, od których zresztą termin „fundamentalizm” pochodzi, cała konstrukcja misternego zakończenia cokolwiek się sypie), pomysłową, metaforyczną, podejmującą wątki posthumanistyczne Otchłań ptaków Błażeja Jaworowskiego, a także całkiem niezły, szkatułkowo zbudowany i ujmujący swą poetyką Wymiar wewnętrzny Marcina Przybyłka. Gros antologii stanowią jednak opowiadania bardzo dobre. Należy do nich np. A pierwsi będą ostatnimi Rafała Kosika – żywa, sprawnie napisana historia wykorzystująca motyw kolonizacji wszechświata i gwiezdnej podróży. Być może opowiadanie to nie grzeszy zbytnią oryginalnością- użytych (i to w sposób zupełnie klasyczny) jest wiele elementów utożsamianych z konwencją SF (np. podróż, hibernacja, gwiezdna kolonia, kwestia transmisji kultury, niejednoznaczne działania SI itp.), ale to tylko dodaje temu tekstowi uroku. Ta kosmiczna wersja Władcy much zapada niewątpliwie w pamięć, a to wielki plus. Niezłe wrażenie zrobiło tez na mnie Ciśnienie ewolucyjne Alexa Gütsche, które można określić mianem medialnego postcyberpunka. Świetny, wciągający tekst. Zupełnie różne podejście do konwencji proponuje będący współredaktorem antologii Michał CetnarowskiGodzinie nadawania. To depresyjne, mroczne opowiadanie o samotności człowieka w obliczu zagłady cywilizacji, jego lękach i tęsknotach robi znakomite wrażenie. Michał Protasiuk w opowiadaniu zatytułowanym Trzeci Adam tworzy za to świetną, nieoczywistą historię w konwencji fantastycznonaukowego kryminału ze sztuczną inteligencją w tle. A przyjemność z lektury tym większa, że wszystko dzieje się jeszcze w polskich realiach. Pewien eksperyment formalny proponuje nam za to Wojciech Szyda w Królestwie myśli. Tego typu opowiadanie w formie reportażu można spotkać choćby u Teda Chianga. Siła tekstu Polaka tkwi jednak nie tyle w formie (bo ta ma pewne wady, ot, choćby niewielkie zróżnicowanie stylu językowego poszczególnych „punktów widzenia”), co w podjętym temacie. Szyda przedstawia nam wizję społecznych konsekwencji wdrażania technologii – tu na przykładzie sieciowej platformy wprowadzających interakcje na podstawie myśli. Bardzo lubię tego typu „social-science-fiction” sięgającą do relacji i potencjalnych skutków społecznych przemian technologicznych i naukowych, a to opowiadanie jest jednym z ciekawszych w całej antologii. Jednym z ciekawszych, ale jednak nie najciekawszym. Jeszcze lepsze wrażenie robi choćby nawiązujący (nie tylko) tytułem do klasycznego tekstu Claude’a Lévi-Straussa Smutek parseków Cezarego Zbierzchowskiego. To klasyczna, zachwycająca bogactwem motywów science fiction z lekko antropologicznym zacięciem, pokazująca nie tylko dylematy badacza społecznego, ale stanowiąca też mikrostudium rozwoju cywilizacji i zadająca pytanie o odpowiedzialność demiurga. Najlepszym z opowiadań zawartych w Science Fiction jest w moim mniemaniu Amnezjak Jakuba Nowaka – tekst cudownie niejasny i metaforyczny, operujący poetyką będącą szokującym połączeniem Wiecznego Grunwaldu, Sali samobójców i kibolskich przyśpiewek. To opowiadanie, do którego można (ba, wręcz trzeba!) wracać, zostawiające być może aż nadto przestrzeni dla interpretacji. Murowany kandydat co najmniej do nominacji do branżowych nagród za rok 2011.

Celowo pominąłem w poprzednim akapicie tekst Jacka Dukaja. Trudno bowiem traktować Science Fiction (czyli tekst noszący tytuł taki sam jak cała antologia) jako kolejne opowiadanie – jest to bowiem złożona, ponad dwustustronicowa powieść będąca w moim mniemaniu idealnym wręcz zwieńczeniem literackiej części najnowszego zbioru Powergraphu. Tekst autora Innych pieśni stanowi bowiem majstersztyk, jest absolutnie perwersyjnym popisem mistrzowskiej autoreferencyjności podniesionej do potęgi n-tej. Jak bowiem inaczej traktować zawarty w antologii science fiction tekst będący powieścią science fiction o pisarzu science fiction, w której to powieści zawarte są fragmenty twórczości rzeczonego autora, w której on sam… i tak dalej, i tak dalej… Z jednej strony można traktować minipowieść Dukaja jako czasami złośliwy, świetnie napisany komentarz do SF w kontekście zjawiska kulturowego. Jest tu wszystko: proces twórczy, Życie rodzinne pisarza, sposób patrzenia i rozumienia rzeczywistości, interakcje z fanami, konwenty, status środowiskowy, tradycja gatunku – w swym rozliczeniu Dukaj jest pasjonująco kompletny. Z drugiej jednak strony jest tu konkretna fabuła, jest gra z czytelnikiem, jest puszczanie do niego oka i zaproszenie do wzięcia udziału w tej wielopoziomowej grze – grze często niejasnej. Takim wyzwaniem mogą być fragmenty tekstu autorstwa Caldwella. Tarnowianin pokazuje swój pisarski kunszt, tworząc tekst w swej formie wspaniale zróżnicowany, może niekoniecznie będący manifestem (na to Dukaj ma chyba zbyt dużo dystansu do samego siebie i środowiska), ale na pewno celnym, czasem dość uszczypliwym komentarzem do tego specyficznego poletka twórczości literackiej. I o ile w poprzednich latach Zajdel dla autora Linii oporu był trochę na wyrost, tak nie będę miał żadnych wątpliwości jeśli dostanie go za Science Fiction. Pytanie tylko, jak ten tekst zostanie odebrany przez szerszą publiczność…

W posłowiu analizującym science fiction jako literacką (i nie tylko) konwencję Tomasz Kołodziejczak zwrócił uwagę, że literatura tego typu, jakkolwiek często złożona i trudna w odbiorze, niejednokrotnie sprawia swoim odbiorcom po prostu sporą frajdę – odkrywania, zaglądania, przewidywania czy spekulowania. Antologia Powergraphu robi to bardzo skutecznie. Ciekawe, pomysłowe, ale i zróżnicowane teksty pokazują nam odmienne, czasem zaskakujące oblicza literatury fantastycznonaukowej. Jednocześnie udowadniają, że rodzimi autorzy wcale nie muszą czuć się gorsi od Wattsa, Egana, Strossa czy Kosmatki. Warto sięgnąć po Science Fiction także dlatego, że to jest antologia, o której w fandomie będzie głośno – „lokomotywa” o nazwie Dukaj powinna przyciągnąć niemałe grono czytelników, co jest szansą na zwrócenie przez nich uwagi na twórczość młodszych autorów, często równie interesujących. Oby więcej takich przedsięwzięć – brawa dla autorów za świetne teksty, brawa dla Powergraphu za odwagę i konsekwencję. Świetna, ambitna, ale i przystępna fantastyka, niewątpliwie godna polecenia. 

5/6

2 komentarze:

  1. Podoba mi się taki sposób recenzowania antologii - nie jest sztywny i nie trzyma się schematycznych ram, przez co trochę zaskakuje, bo po wstępie można było się spodziewać wręcz czegoś odwrotnego.
    Z drugiej strony dziwi mnie trochę ocena - skoro w antologii są prawie same teksty dobre i wybitne, a w Twojej recenzji nie pojawiają się (chyba, że zawoalowane gdzieś między wierszami) opinie ganiące cokolwiek, to dlaczego tylko 5/6 a nie 5.5/6 czy nawet 6/6?
    Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to Twoja subiektywna ocena, nie mam zamiaru Ci niczego wypominać - jestem po prostu ciekaw.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do oceny wyrażonej w formie "liczbowej" to cóż... opowiadanie "dobre" to 4/6. A to, ze nie ma za bardzo za co ganić, nie znaczy, ze jest się czym zachwycać. Ostatnio mi się trochę wyostrzyły kryteria;) W przypadku antologii to jeszcze jest problem z oceną całości wyboru na zasadzie "wyciągania średniej", czy raczej zastosowania swego rodzaju "średniej ważonej". Jakie dokładnie dawałem oceny poszczególnym opkom można pewnie sprawdzić na Fantaście;)

    Co się zaś tyczy samej formy - cieszę się, że przydała Ci do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...