poniedziałek, 5 grudnia 2011

Wir - Peter Watts - recenzja z portalu Fantasta.pl

Peter Watts przypuścił ofensywę na Polskę. Nie ma żartów – mało który zagraniczny pisarz parający się fantastyką przyciągnął tak dużą uwagę czytelników w naszym kraju. Popatrzcie tylko – dwa wydania Ślepowidzenia, świetnie przyjęta Rozgwiazda¸ opowiadania w NF i Krokach w Nieznane, alternatywne przekłady wykonywane przez fanów, własny cykl felietonów w NF, plany wydania kolejnych jego powieści przez Ars Machinę i Fabrykę Słów, wreszcie aż dwie wizyty na polskich konwentach, co w przypadku autora na co dzień mieszkającego w Kanadzie jest jednak dość problematyczne (tak dla niego samego, jak i dla organizatorów takiego przyjazdu). „Strach otworzyć lodówkę”, tym bardziej, że wydawnictwo Ars Machina zafundowało właśnie miłośnikom prozy Kanadyjczyka kolejną ucztę – stanowiącą drugi tom Trylogii Ryfterów kontynuację Rozgwiazdy zatytułowaną Wir. Czyżby kolejny hit?



Stanowiąca powieściowy debiut Wattsa Rozgwiazda często uznawana jest, zupełnie zresztą słusznie, za powieść będącą koncepcyjnym protoplastą Ślepowidzenia. Między tymi dwiema książkami jest bardzo wiele podobieństw z klaustrofobiczną atmosferą i skupieniem się na psychologii bohaterów na czele. Znając potencjał tkwiący w opowiadaniach tego autora byłem bardzo ciekaw, co jeszcze do zaoferowania ma „pełnokalibrowa” proza Kanadyjczyka, bo przecież nie może bez przerwy bazować na tych samych patentach i motywach. I faktycznie – Wir jest powieścią wyraźnie inną od poprzedniczki. Zanim jednak o tym, warto zwrócić uwagę na podobieństwa. W najbardziej podstawowym wymiarze można do nich zaliczyć sporą dbałość o detale od strony naukowej, a także konsekwentne położenie dużego nacisku na psychologiczną stronę postaci. Przy charakterystycznym, dość oszczędnym stylu Wattsa powoduje to, że książkę czyta się czasem dość ciężko, niemniej jednak wciąż jest to lektura, która potrafi wciągnąć czytelnika na długie godziny. Przede wszystkim dzieje się to za sprawą świetnie skonsftruowanej fabuły, będącej bezpośrednią ekstrapolacją wydarzeń opisanych w Rozgwieździe. O ile jednak w debiucie Kanadyjczyka akcja toczyła się raczej powoli w zamkniętej przestrzeni podwodnej stacji, o tyle Wir stanowi jej dokładne przeciwieństwo – można by rzec, że jest wręcz epicko. Watts świetnie rozwija wątki zarysowane w pierwszym tomie Trylogii Ryfterów, dokładając co nieco nowych motywów, czasem zaś o sto osiemdziesiąt stopni odwracając te już zarysowane. Ciągle jednak główną osią fabuły staje się postać ryfterki Lenie Clarke, a także βehemoth - przyniesiony przez nią z oceanicznych głębi nanoorganizm mogący przynieść zagładę całej ludzkości. Przepełniona pragnieniem odwetu Lenie wyłania się z pandemonium oceanicznego wybuchu, wkraczając na trawiony ogniem kontynent. Wskutek splotu różnorakich okoliczności staje się swoistym symbolem pociągającym za sobą tłumy, aniołem zemsty idącym wśród pożogi świata na pohybel jego władcom. Można zauważyć silne ukłony Wattsa w kierunku tradycji cyberpunkowej i postcyberpunkowej - w Wirze korporacyjne machinacje, wariacje na temat sieci i wykorzystanie technologii są dużo silniej wyeksponowane niż w jego poprzedniczce. Widać też wyraźną zmianę perspektywy w opisie działań poszczególnych jednostek. Rozgwiazda prezentowała bowiem coś na wzór mikrosocjologicznej analizy grupki osób silnie zaburzonych, skupiając się na procesach grupowych, budowaniu wzajemnych relacji, oddziaływaniu ze środowiskiem itp. Wir z kolei stanowi studium makrosocjologicznego oddziaływania jednostki-symbolu w znajdującym się w kryzysowej sytuacji społeczeństwie informacyjnym. Jest to więc w równym stopniu historia rozprzestrzeniania się memów i szkic anatomii buntu, co psychologiczna opowieść o łamaniu wewnętrznych barier i szukaniu prawdy o sobie. Jak już bowiem wcześniej zaznaczyłem, świetnie dopracowana psychologia postaci jest obecna w drugiej odsłonie Trylogii Ryfterów w równym stopniu co w jej poprzedniczce. Dotyczy to zresztą nie tylko bohaterów już znanych, ale także tych, których Watts dopiero wprowadza, w bardzo udany zresztą sposób.

Wir stanowi w mojej opinii świetny powrót do uniwersum zarysowanego w Rozgwieździe. Kanadyjczyk stworzył powieść, która nie dość, że kapitalnie rozwija to, co w poprzedniczce było ciekawe i wartościowe, to jeszcze jest od niej zupełnie różna, tak w konstrukcji i wymowie, jak i w samym nastroju. Można by rzec, że o ile Rozgwiazda przytłaczała czernią i przeszywała błękitem chłodu oceanicznych głębin, o tyle Wir płonie ogniem gniewu Lenie Clarke i pożarów trawiących Amerykę. Jest to więc kontynuacja udana, ciekawa i intrygująca. Ogromny szacunek musi budzić naukowa podbudowa powieści Kanadyjczyka, mnogość pomysłów, dopracowanie bynajmniej nie sympatycznych bohaterów, a także epicki rozmach, którego się szczerze mówiąc nie spodziewałem. Co prawda wciąż nie jest to lektura dla każdego, z literaturą rozrywkową Wir ma bowiem niewiele wspólnego, jednak jest to bez wątpienia pozycja bardzo wartościowa. Powieść Wattsa stanowi świetny przykład współczesnej hard SF, choć dość hermetycznej, jednak w udany sposób łączącej naukową podbudowę z ciekawą, mroczna fabułą i świetnymi bohaterami. Dla mnie wspominana we wstępie ofensywa Kanadyjczyka może trwać nadal. Jeśli trzeci tom Trylogii Ryfterów – βehemoth- ma prezentować podobny poziom, to nawet jestem w stanie poddać się bez walki i spokojnie poczekać. Bo mam wrażenie, że jest na co. 

5/6

8 komentarzy:

  1. Wir miałam w planach zanim ukazały się jeszcze oficjalne zapowiedzi z datą, kiedy powieść zostanie wydana - ale finanse jak do tej pory nie pozwoliły na jego kupno :(

    Będzie mi brakowało tej atmosfery głębin i powolnej narracji, bo są to cechy, które bardzo mi w Rozgwieździe odpowiadały - niemniej jednak druga część zapowiada się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie na początku Wir mniej się podobał od Rozgwiazdy, później jednak zdecydowanie zmieniłem zdanie. Szczególnie na finiszu.

    Z recenzją jak najbardziej się zgadzam, niepotrzebnie jednak skupiłeś się na (marginalnych moim zdaniem) pożarach trawiących kontynent a pominąłeś o wiele istotniejsze rzeczy jak sam Wir, Moralniak, zachowania uchodźców czy Prawołamaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Karodziejka - "Wir" jest inny od "rozgwiazdy" co ja osobiście postrzegam jako zaletę - pokazuje ogromne możliwosci Wattsa.
    @Anonimowy - pożary są tu pewną metaforą i dlatego odwołałem się do nich. co zaś do innych rzeczy to muszę odpowiedzieć tak - nie lubię "zawalać" swoich recenzji omawianiem szczegół po szczególe zawartosci omawianej książki. Raz, ze jest spore ryzyko spojlerów, których nienawidzę; dwa, że trzeba zostawić potencjalnemu czytelnikowi książki miejsce na to, aby sam ją odkrywał, był zaskoczony, mógł zauważyć pewne rzeczy itp.; trzy, że taka dogłębna analiza jest zwykle bardzo obszerna i nadaje się raczej na tekst publicystyczny, albo temat dyskusji na forum czy stoliku literackim. Czasem zdarza mi się co prawda takie recenzje popełniać, ale zawsze potem mam wyrzuty sumienia;)

    Za to już w sobotę startujemy z Wrocławskimi Spotkaniami z Fantastyką, a tematem pierwszego spotkania będzie "Rozgwiazda". I coś mi się zdaje, ze biorąc pod uwagę, iż będę WSF moderował to muszę sobie ją powtórzyć;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakieś Wattsowe dzieło będzie wydane przez FABRYKĘ, za przeproszeniem, SŁÓW? Sodomia i Gomoria ;-)

    (A ja muszę ją sobie przeczytać, bo praktycznie nie zacząłem, a zapowiedziałem pojawienie się).

    correctio frat.

    OdpowiedzUsuń
  5. FS ma w zapowiedziach "Crysis: Legion" - ja wiem, ze to powieść ze świata gry, ale Watts pracował nad jej (tej gry) scenariuszem, więc jest szansa, ze nawet będzie do poczytania. Pytanie, czy dla tych, którzy gry nie znają.

    http://crysis.wikia.com/wiki/Crysis:_Legion - tu masz coś więcej

    OdpowiedzUsuń
  6. W "Ślepowidzeniu" totalnie się zakochałem. Mam nadzieję, że ten cykl choć trochę mu dorównuje, bo właśnie zamówiłem obie części : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Szukam recenzji Behemotha i nie widzę. Była, będzie? (naród czeka :)

    Cranberry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosię:
      http://www.rybieudka.blogspot.com/2013/04/ehemot-peter-wattts-recenzja-z-portalu.html

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...