środa, 11 kwietnia 2012

Smok Griaule - Lucius Shepard - recenzja z portalu Fantasta.pl

Obserwując z uwagą polski rynek fantastyki, można zauważyć coraz śmielsze, choć niestety nie zawsze udane, próby prezentowania czytelnikom literatury wyłamującej się utartym schematom, często sytuującej się na pograniczu literatury gatunkowej i głównego nurtu, adresowanej do czytelnika wymagającego czegoś więcej niż tylko sympatycznych bohaterów i wartkiej akcji w quasi-tolkienowskiej scenografii. Próbami takimi są choćby polska edycja magazynu „Fantasy&Science Fiction” czy literackie serie, takie jak Rubieże i Uczta Wyobraźni. I choć F&SF zwinęło żagle, a i o serii Solarisu jakby cisza, MAG trzyma się wbrew internetowym plotkom całkiem nieźle, wydając kolejne perełki. Trudno mi bowiem użyć innego określenia, kiedy mowa o zbiorze tekstów Luciusa Sheparda zatytułowanym Smok Griaule .



Na początek wypada wspomnieć, że wreszcie ten cieszący się za Oceanem ogromnym uznaniem pisarz otrzymał szansę bliższego zaprezentowania się polskim odbiorcom. Do tej pory na naszym rynku funkcjonowały bowiem zaledwie pojedyncze, rozrzucone po różnych miejscach opowiadania oraz jedna, trochę zapomniana powieść pt. Zielony kocur diabła. Warto więc sięgnąć po książkę Sheparda choćby po to, aby samemu sprawdzić, czemu autor ten zawdzięcza swą renomę. Smok Griaule jest trochę przewrotną grą z konwencją fantasy, Amerykanin bowiem osadza wszystkie swoje teksty w świecie zupełnie podobnym do naszego… no, z małymi wyjątkami… i jednym całkiem sporym, bo ponaddwukilometrowym wyjątkiem, którym jest tytułowy jaszczur, śpiący sobie od tysiącleci na dnie Doliny Carbonales. Shepard podejmuje tu literacką grę, balansując na granicy fantasy i realizmu magicznego, prezentując własną, oryginalną wizję tych konwencji. Szczególnie ciekawe wydają się porównania zawartych w Smoku Griaule tekstów z tradycją spadkobierców Le Guin i Tolkiena. O ile bowiem klasyczna „nowoczesna” fantasy w centrum stawiała mit i bohatera i posiłkowała się heroicznymi fabułami zaprezentowanymi w quasi-średniowiecznym sztafażu, o tyle autor Ojca kamieni wyraźnie od tego schematu odchodzi. Mit jest tu także elementem centralnym, ale dla podejmowanych problemów, a nie dla fabuły jako takiej, nie ma tu herosów, tylko ludzie, nie ma tu średniowiecza, a jest bezczas. Jedyny element typowego dla fantasy wystroju to tytułowy smok Griaule. Choć pogrzebany przez czas staje się punktem centralnym opowiadań - czy to jako scenografia, czy to jako pretekst do zawiązania fabuły, czy to wreszcie jako zakulisowy manipulator lub wręcz zantropomorfizowany bohater. Mityczna bestia, której przypisuje się manipulatorskie zapędy staje się zatem pretekstem do stworzenia głównej, problemowej osi łączącej składające się na Smoka Griaule teksty. Jest nią zagadnienie podmiotowości, ludzkiej wolnej woli i możności kształtowania własnego losu. Podejmowane jest ono we wszystkich zasadniczo tekstach, różniących się zasadniczo pod kątem fabularnym i stylistycznym. Mamy zatem znakomity kryminał (Ojciec kamieni), historię o dojrzewaniu i pogodzeniu ze światem (Piękna córka poszukiwacza łusek), odpowiedzialności (Człowiek, który pomalował smoka Griaule), dążeniu do celu (Czaszka) czy wreszcie pytania o zakres obowiązywania społecznych norm (Łuska Taborina).

Shepard w nowelkach z Griaulem w tle pokazuje w jak wielu różnych od siebie opowieściach można podjąć ten sam problem, unikając powtarzalności przy zachowaniu wyraźnie spójnej koncepcji. Przy czym tytułowy smok, niejednokrotnie wprowadzony jest do akcji w sposób daleki od oczywistości. Amerykanin zostawia tu czytelnikowi ogromne pole do interpretacji. Stawia bowiem więcej pytań niż daje odpowiedzi, rodzi wątpliwości, kreuje dylematy. To dzięki nim jego bohaterowie są tak żywi i sugestywni. Przede wszystkim są jednak zróżnicowani. Umiejętne posługiwanie się kontrastami między postaciami przerysowanymi a tymi zupełnie banalnymi powoduje, że usilnie doszukujemy się tego, co jest pomiędzy tymi skrajnościami, a Shepard zawiera tam niemało. W Smoku Griaule dużo jest filozofowania, przemyśleń, roztrząsania sytuacji bohaterów. Nadaje im to głębi i pozwala czytelnikowi wczuć się w ich sytuację. Zarówno konstrukcja postaci, jak i sposób prowadzenia narracji sytuują składające się na ten zbiór nowelki dość daleko od tego co przywykliśmy uważać za typowe dla konwencji fantasy. Być może przez to trudniej będzie dotrzeć tej książce do czytelnika szukającego literatury czysto rozrywkowej, jednak trudno traktować to jako wadę. Tym bardziej, że styl Amerykanina jest najwyższej klasy. Bogaty, intrygujący język i przemyślana konstrukcja świetnie dopełniają się w zasadzie z „przezroczystą” narracją. Czyta się Smoka Griaule po prostu znakomicie, a delikatne nawiązania dodają tylko smaczku (np. do klasycznie kryminalnej narracji w Ojcu kamieni, czy do Vandermeerowsko-Pratchettowskich przypisów w Łusce Taborina). Przy tym wyraźnie widać fascynacje Sheparda Ameryką Południową i realizmem magicznym. Szczególnie wyraźnie dostrzegalne jest to w wieńczącej zbiór, trochę odmiennej o pozostałych nowelek Czaszce. Jak zaznaczyłem wcześniej, stylistycznie Amerykanin sytuuje się znacznie bliżej literackiego mainstreamu i nowej fali, niż tradycji klasycznej fantasy. Widać to też w podejmowanej problematyce, nieunikaniu takich tematów jak okrucieństwo, przemoc, seks, wykorzystywanie innych. Widać (szczególnie we wspomnianej Czaszce) także krytyczną refleksję nad kulturą Zachodu. To odejście od westernocentrycznego widzenia świata, stanowić może kolejny języczek uwagi, budujący wartość zbioru Sheparda.

Muszę przyznać, że lektura Smoka Griaule wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Na bazie niezbyt w sumie oryginalnego pomysłu Amerykanin stworzył literaturę najwyższych lotów. Bogatą w treści, z wyraźną, sugestywną metaforyką i ciekawą problematyką, a przy tym doskonale, acz przystępnie napisaną. No i prezentującą ciekawe podejście do konwencji fantasy, odrywając ją od pseudośredniowiecznej ornamentyki, w zamian serwując nam swoisty bezczas (mimo padających dat). Tym co łączy nowelki Sheparda z fantasy Tolkienowską czy Le Guinowską jest właśnie zawarta w tekstach refleksja filozoficzna, uniwersalna w swojej wymowie, mimo iż bark tu jednoznacznych odpowiedzi, jak i wszelkiej kategoryczności. Ale może właśnie w tym cały wic? Warto po Smoka Griaule sięgnąć, warto tego autora znać. Gorąco polecam! 

5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...