
Tu ważna uwaga – o ile Ciszewski
pisał dość naiwne powieści militarne z elementem fantastycznym, o tyle teksty Wolffa to nic innego jak klasyczne
political-fiction. Konflikty militarne, gra wywiadów, rozgrywki dyplomatyczne,
wariacje na temat geopolitycznego status
quo – wszystko to znajdziemy w tekstach tego autora. Być może miałem pecha,
gdyż przygodę z jego dziełami rozpocząłem od Północnego sztormu - jak się okazuje ostatniej powieści w cyklu,
którego bohaterem jest Andrzej Wirski. Niestety, mimo naprawdę niezłego początku
powieść ta na dłuższą metę mnie nie porwała. Mimo to sięgnąłem po interpretację
audio innej z powieści Wolffa – Piasków Armagedonu - i muszę przyznać, że był to wybór
znakomity.
Już sama tematyka bardzo mnie
intrygowała. Bliska mi problematyka bliskowschodnia podjęta w thrillerze
polityczno-militarnym, w którym jednymi z głównych postaci są polscy żołnierze?
Brzmiało to obiecująco, choć miałem pewne obawy, czy książka Wolffa nie stanie się kolejnym przykładem
leczenia narodowych kompleksów na niwie kultury popularnej. Mimo to uruchomiłem
odtwarzacz… i bawiłem się przy słuchaniu świetnie. Ukrywający się pod
pseudonimem autor z niemałym rozmachem snuje wizję konfliktu między Izraelem a
państwami muzułmańskimi z Iranem i Egiptem na czele. Jest tu w zasadzie
wszystko, czego po powieści tego typu można się spodziewać. Nie brak nagłych zwrotów
akcji, strzelanin, bitew i gry wywiadów. Pieczołowicie nakreślone jest tło
polityczne, a i motywacje poszczególnych graczy na globalnej szachownicy przedstawiają
się przekonująco. Autor chętnie sięga po postaci z pierwszych stron gazet
czyniąc ich istotnymi bohaterami samej książki. Sporo dla siebie znajdą też
miłośnicy militariów – do nich zresztą głównie adresowana jest seria Warbook.
Autor poświęca niemało uwagi sprzętowi, którym posługują się poszczególne strony,
ale także strategii i taktyce. Powieść trzyma w napięciu do samego końca i choć
finał zaskakuje w stopniu jedynie umiarkowanym, to satysfakcja ze spędzenia z
nią przeszło dwudziestu godzin jest niemała.
Czy Piaski Armagedonu mają
jakieś wady? No cóż, wypada wspomnieć o dość kiepskiej redakcji całości. Wolffowi zdarzają się zdania brzmiące cokolwiek
dziwnie lub dość irytujące powtórzenia – co redakcja powinna bezwzględnie wyłapać
i poprawić. Niestety tak się nie dzieje. Trochę „na doczepkę” wydają się być
wstawieni polscy żołnierze. Nie udało się autorowi ustrzec przed popadnięciem w
tony patetyczne i – uwaga, tu mały spojler – w kilku kluczowych momentach to
nasi rodacy zdają się wybijać na pierwszy plan. No cóż, można takie „patriotyczne
deus ex machina” interpretować jako leczenie narodowych kompleksów, można jako
dumę z naszył sił specjalnych czy wywiadu. Dla mnie to zabieg trochę gryzący się
z resztą powieści, nie do tego stopnia jednak, aby zniechęcić do słuchania. Ba!
Wielu może on wręcz zachęcić. Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że wadą
wydaje się fakt, iż w wersji audiobookowej po prostu brak okładki. Niby normalne,
jednak ilustracja zdobiąca tradycyjne wydanie Piasków Armagedonu jest naprawdę świetna - cieszy oczy,
zdobi półkę i skutecznie zachęca do zakupu wersji papierowej. Sam audiobook cieszy
głosem niezawodnego Rocha Siemianowskiego. Ten aktor od lat należy do krajowej
ekstraklasy lektorów. Także i w przypadku powieści Wolffa sposób czytania stoi na najwyższym poziomie.
Piaski Armagedonu zaskoczyły mnie wartką akcją, sporym
naciskiem na politykę a przede wszystkim rozmachem fabuły. Spodziewałem się bowiem
prostej, trochę kompensacyjnej, militarnej literatury akcji, a dostałem
znacznie więcej. Powieść Vladimira
Wolffa jest dowodem, że na gruncie political-fiction nie mamy czego się wstydzić. W kategorii literatury akcji jest to pozycja
bez wątpienia godna polecenia.
4,5/6
Tak entuzjastycznie piszesz o audiobookach, że mimo wszystko chyba spróbuję tej formy kontaktu z literaturą, choć obawiam się, że w moim przypadku skończy się to wyłącznie irytacją. Niby źródła epiki są właśnie w opowieściach ustnych, ale książka bez liter zdecydowanie nie brzmi (nomen omen) dobrze.
OdpowiedzUsuńJak pisałem - to zależy czego chcesz słuchać. Próbowałem sie zabierać np. za książki Normana Daviesa czy "Inne pieśni" Jacka Dukaja i w tej formie były dla mnie absolutnie nieprzyswajalne. Tam trzeba się skupić. Lżejsza literatura sprawdza się w tej formie wyśmienicie. Wyjątkiem są wersje audio Lema - taki "Kongres futurologiczny" czytany przez Adama Ferencego to mistrzostwo świata. więc ogólnie audiobooki polecam na długie spacery, jazdę za kółkiem w trasie, rower czy wszelkiej maści żmudne niewymagające myślenia prace domowe i przydomowe. Moja żona kiedyś się zdziwiła, że bardzo chętnie zabrałem się za zmywanie, sprzątanie, pucowanie łazienki itp. i tak prze parę godzin. A ja po prostu miałem ostatni dwie godziny jakiegoś audiobooka i nie mogłem się oderwać;)
Usuń