Muszę przyznać, że wieść o wydaniu drugiej książki w serii "Wojny wikingów i Słowian" bardzo mnie ucieszyła. Otwierająca tę linię wydawniczą Wielka wyprawa księcia Racibora Artura Szrejtera okazała się bowiem pozycją ze wszech miar ciekawą, potrafiącą wciągnąć w średniowieczny klimat nawet takiego jak ja zupełnego laika w zakresie historii tego okresu. Nie czekając zatem specjalnie długo, przystąpiłem do lektury Pod pogańskim sztandarem… i od samego początku poczułem się lekko zdeprymowany. Doktor Wojciech Wróblewski z Instytutu Archeologii UW zafundował bowiem książce Szrejtera wstęp tyleż entuzjastyczny, co utrzymany w formule klasycznej recenzji akademickiej. Pomyślałem, no cóż, przyjdzie się spiąć, metaforycznie przywdziać marynarkę, sztruksy i zamachać własnym tytułem naukowym. Na szczęście nie było takiej potrzeby, choć… było blisko.
Wielka wyprawa księcia Racibora urzekała na kilku płaszczyznach. Bazując na intrygującym temacie w błyskotliwy sposób łączyła solidną podbudowę naukową z przystępną, popularną formą. W efekcie ta świetnie napisana książka jest w zasadzie idealnym „otwieraczem” dla nowej serii wydawnictwa Erica. Można by się spodziewać, że także i kolejne pozycje pióra Szrejtera utrzymane będą w podobnej formule. Patrząc na zapowiedź trzeciego tomu, chyba faktycznie jest coś na rzeczy… z małym, bo ledwie kilkusetstronicowym, wyjątkiem. Pod pogańskim sztandarem jest bowiem książką wyraźnie odmienną od poprzedniczki.
Inny jest przede wszystkim charakter tej publikacji. O ile tom otwierający serię stanowił zwięzłą monografię konkretnego wydarzenia historycznego, prezentując je z wielu możliwych perspektyw, o tyle Pod pogańskim sztandarem opiera się na zasadniczo odmiennym pomyśle. Jest to bowiem przekrojowa, polityczno-militarna historia poszczególnych plemion Słowian połabskich – dzieło ciekawe z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, temat Słowian żyjących we wczesnym średniowieczu na terenie obecnych Niemiec wydaje się być nieco zapomniany, w szkolnym nauczaniu często sprowadzany do pojedynczych wzmianek na temat Wieletów i Obodrzyców. Dzieje Słowian połabskich, podobnie jak wielu innych nieistniejących już ludów, nikną już nieco w mrokach dziejów. Szrejter nie tylko po nie sięga i przedstawia w spójnej, wyczerpującej formie, w pewnym sensie rozbudza on też ciekawość czytelnika, zachęcając do dalszych poszukiwań. Tak się bowiem składa, że (jak zaznacza zresztą sam autor) marginalizacja tematu w nauczaniu szkolnym to jedno, drugie to niemal zupełny brak popularnych opracowań mogących przybliżyć zainteresowanemu czytelnikowi temat w sposób nienarażający na kontakt z mało przystępnymi źródłami specjalistycznymi. Pod pogańskim sztandarem stara się wyjść tej sytuacji naprzeciw. Na uznanie zasługuje tu ogromna praca Szrejtera polegająca na znalezieniu, selekcji i opracowaniu źródeł, a następnie przystępna prezentacja i dyskusja z ich zawartością. Pod tym względem dzieło poświęcone naszym połabskim pobratymcom nie ustępuje wielu opasłym, przekrojowym opracowaniom naukowym. Tu widać jednak najwyraźniej, co różni Pod pogańskim sztandarem od Wielkiej wyprawy księcia Racibora – przede wszystkim ogromna ilość skrupulatnie uporządkowanych informacji. Autor kolejno omawia dzieje plemion (i ich książąt) obodrzyckich, wieleckich, serbskich, milczańskich, łużyckich itd. uzupełniając je prezentowanymi w ramkach ciekawostkami, a także aneksami, które stanowią tablice genealogiczne połabskich dynastii, a także informacje o niemieckich marchiach. Czytelnik otrzymuje do ręki pełny (na tyle, na ile to oczywiście możliwe) katalog słowiańskich dziejów Połabia – coś na kształt stworzonej z perspektywy millenium nigdy nienapisanej kroniki Słowian połabskich. Siłą rzeczy mamy do czynienia z książką, choć niezwykle wartościową, to jednak znacznie odmienną od poprzedniej propozycji Szrejtera – jeśli nie ze względu na temat, to ze względu na formułę, charakter, a przez to także adresata. Wydaje się bowiem, że Wielka wyprawa… przez swoją efektowność miała znacznie większe szanse dotarcia do szerokiego (czyt.: częściowo przypadkowego) grona odbiorców. W przypadku Pod pogańskim sztandarem docelowymi odbiorcami będą raczej osoby szukające solidnej, zwięźle i przystępnie podanej, kompletnej wiedzy na temat jednak dość szerokiego zagadnienia, jakim niewątpliwe jest polityczna historia połabskich Słowian. To kolejna rzecz, która należy podkreślić: Szrejter, choć korzysta z bardzo rozległych i zróżnicowanych źródeł łącząc analizę historyczną z archeologiczną, itd. (co poczytuję jego dziełu za wielki plus), zajmuje się jednak bardzo wąskim wycinkiem historii badanych ludów: relacjami z sąsiadami, wojnami, podbojami, aliansami, itp. Czytelnik poszukujący wyczerpujących danych czy interpretacji na temat np. kultury czy religii, musi niestety sięgnąć nieco dalej. Na szczęście autor wydatnie to zadanie ułatwia zamieszczając obszerną bibliografię przedmiotu.
Można by sądzić, że wyżej scharakteryzowane dzieło, w bliższym spotkaniu okazać się może (jak to często z przekrojowymi opracowaniami bywa) nieco nudne. Nic bardziej mylnego. Historia Słowian połabskich wciąga, a ilość wojen, wypraw, zmiennych sojuszy potrafi zrobić spore wrażenie (warto pamiętać tu, iż mowa jedynie o odnotowanych wydarzeniach, a przecież kiedy mowa o okresie będącym przedmiotem niniejszej książki zdarzały się i kilkudziesięcioletnie luki w istniejących do dziś zapiskach… luki, w których koło historii bynajmniej w miejscu nie stało). Na uznanie zasługuje ogrom pracy wykonanej przez autora, który zebrał w jednym miejscu wiedzę o kilkuset latach dziejów wielu, często niezwiązanych ze sobą plemion. Pod pogańskim sztandarem sytuuje się na pograniczu opracowań specjalistycznych i popularnych – z wyraźnym wskazaniem na te drugie. Decyduje o tym przede wszystkim bardzo przystępny styl i liczne dywagacje i przypuszczenia, które choć autor zwykle je zaznacza, nie są nadmiernie eksponowane, aby nie zaburzać potoczystości wywodu. Zastanawiam się co prawda, czy książka ta nie będzie się nieco wyróżniać na tle serii „Wojny wikingów i Słowian”, ale nawet jeśli tak się stanie, w niczym nie umniejsza to ani jej, ani samej serii. Raczej patrzyłbym na to, jako na szansę dotarcia do bardziej zróżnicowanego grona odbiorców, co w przypadku prac poniekąd pionierskich i popularyzatorskich (a za taką najnowszą propozycję Szrejtera uważam), poczytywać należy bez wątpienia in plus. Pasjonaci historii wczesnego średniowiecza powinni być Pod pogańskim sztandarem zachwyceni - a to najlepszy dowód, że książka taka była potrzebna.
4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz