wtorek, 18 listopada 2014

Pakt Ribbentrop-Beck - Piotr Zychowicz - recenzja z portalu www.phw.org.pl

W ostatnich kilku latach Piotr Zychowicz – obecnie redaktor naczelny miesięcznika „Historia Do Rzeczy” – stał się niewątpliwie jednym z najczęściej widocznych w mediach polskich publicystów historycznych. Przyczyną takiego stanu rzeczy stały się przede wszystkim jego bestsellerowe książki: Pakt Ribbentrop-Beck, Obłęd ‘44, czy też najnowsza Opcja niemiecka. Wydaje się, że popularność swych tekstów zawdzięcza Zychowicz przede wszystkim trzem czynnikom: odwadze w stawianiu niepokornych, bezkompromisowych tez; popularności myśli historyczno-politycznej stawiającej się w opozycji względem lewicy (a dokładniej mówiąc zatrważająco szeroko rozumianego komunizmu i wszelkiej po nim spuścizny); a także, czego trudno mu odmówić, ponadprzeciętnie sprawnemu pióru. Czy zatem warto sięgnąć po jego teksty? Czy znoszą coś one do dyskursu na temat polskiej historii? Postaram się odpowiedzieć na te pytania przyglądając się bliżej pierwszej z popularnych książek Zychowicza – zatytułowanej prowokacyjnie Pakt Ribbentrop-Beck.

Sam tytuł sugerować by mógł, iż książka go nosząca należeć może do nurtu tzw. historii alternatywnej. I rzeczywiście, choć bynajmniej nie jest to pozycja beletrystyczna, snucie odpowiedzi na pytanie „co by było gdyby?” staje się w niej punktem wyjścia dłuższego wywodu. Gdybanie zaś dotyczy tego, czy Józef Beck, minister spraw zagranicznych kształtujący polską politykę na arenie międzynarodowej przez niemal całą dekadę lat 30. XX w. decydując się na konfrontację Polski z rosnącą w siłę militarną potęgą III Rzeszy działa racjonalnie, czy też może należałoby go raczej za gloryfikowane przez lata posunięcia postawić przed Trybunałem Stanu. Zychowicz jest w swym wywodzie niezwykle dobitny, wprost pisząc, iż narażenie Polski i Polaków na tragedię drugiej wojny światowej (w formie, jaka nasz kraj dotknęła) i okresu rządów demokracji ludowej, było w zasadniczej części do uniknięcia poprzez zawarcie proponowanego wielokrotnie układu z hitlerowskimi Niemcami. Autor skrupulatnie, konsekwentnie analizuje poszczególne scenariusze alternatywne, skupia się na rozmaitych opcjach i wariantach – wniosek pozostaje jednak niezmienny. Cała, tragiczna dla Polski historia drugiej połowy XX stulecia mogła wyglądać zupełnie inaczej, gdyby Beck uważniej słuchał rad i uwag swego mentora – marszałka Piłsudskiego, który priorytety polskiej polityki międzynarodowej wyłożył bardzo precyzyjnie i dobitnie. Zawarta w Pakcie Ribbentrop-Beck analiza dotyka zatem nie tylko aspektu moralno-ideologicznego, ale także militarnego, politycznego, prestiżowego, etnicznego, historycznego itd. I – trzeba to przyznać – robi dość mocne wrażenie.

Trzeba także Zychowiczowi oddać, że wykonał on kawał bardzo solidnej roboty, tworząc tekst przystępny, wciągający, ale przede wszystkim złożony – podchodzący do tematu wieloaspektowo. Rzadki to przymiot, gdy mówimy o twórczości historyczno-politycznych publicystów – szczególnie tych, o jednoznacznej politycznej proweniencji. W tym miejscu tkwi bardzo istotny, choć łatwy do przeoczenia szkopuł – Zychowicz swoją książkę napisał z perspektywy publicysty właśnie, a nie historyka. Ta zasadnicza różnica ma istotne konsekwencje – autor może pozwolić sobie na znacznie więcej gdy idzie o interpretację faktów i wydarzeń, a wymaga się od niego znacznie mniej gdy chodzi o przytaczane fakty i źródła. Redaktor naczelny „Historia Do Rzeczy” napisał tekst, który swoją siłę zawdzięcza w dużej części temu, iż jest on skrojony w sposób zaplanowany na udowodnienie pewnej tezy lub tez – i czyni to w sposób znakomity. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż pewne fakty traktowane są w sposób wybiórczy, a retoryka oparta na wielokrotnym powtarzaniu postawionych tez (i popieraniu ich bezustannie tymi samymi cytatami), choć skuteczna, jest w gruncie rzeczy na dłuższą metę nudna. I zdecydowanie nie przystająca do warsztatu historyka „pełną gębą”. Zresztą, nie trzeba specjalnej przenikliwości, aby dostrzec, iż mimo deklarowania przyjęcia perspektywy „po prostu polskiej”, w gruncie rzeczy mamy do czynienia z wywodem człowieka nastawionego przede wszystkim antykomunistycznie. To Związek Sowiecki jest dla Zychowicza największym, niewątpliwym i niepodważalnym złem i zagrożeniem. Tego typu poglądom i postawie autor niejednokrotnie dawał wyraz w swoich tekstach publikowanych na łamach „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze Historia” czy też ostatnio w kierowanym przez siebie miesięczniku „Historia Do Rzeczy”. Tę ideologiczną w gruncie rzeczy podbudowę wywodu warto mieć w pamięci, by zrozumieć dlaczego tezy głoszone przez Zychowicza trafiają w chwili obecnej na podatny grunt. Tym bardziej, że nie są to wcale tezy nowe. Autor Paktu Ribbentrop-Beck poszedł bowiem szlakiem myśli politycznej i historycznej przetartym przez Władysława Studnickiego, Stanisława Mackiewicza, czy (bardziej współcześnie) Pawła Wieczorkiewicza, którzy na przekór głosom dokoła głosili, iż w krytycznych dniach końca lat 30. Polska racja stanu nakazywała wybór – choćby tymczasowego – sojuszu z Hitlerem.

Nawet mając w pamięci wymienione wcześniej zastrzeżenie względem Paktu Ribbentrop-Beck, nie sposób odmówić książce Zychowicza jednej rzeczy – podważa ona znane, oklepane i ustawicznie tłuczone do głów kolejnych pokoleń Polaków schematy. Co więcej, czyni to w sposób tyleż inteligentny co efektowny (nawet jeśli budzący pewne wątpliwości). Tu kryje się jej ogromna siła i powód dla którego książka ta jest godna uwagi – zmusza ona do myślenia, może nawet do przewartościowania wygodnych (bo utartych) kolei myślenia o losach Polski w XX w. Nie trzeba się zresztą wcale z Zychowiczem zgadzać. Można (ba! wręcz należy!) szukać w jego rozumowaniu luk, skrótów, mniej lub bardziej świadomych przemilczeń, czy wyolbrzymień – samo podjecie pod rozwagę losów II RP, konsekwencji na pozór małych decyzji podejmowanych przez jej kierownictwo, stanowić bowiem może bezcenną lekcję także i dziś – lekcję, której chyba wciąż Polska i Polacy potrzebują. Chodzi mianowicie o ideę leżącą u samych podwalin jakiejkolwiek polityki uprawianej na poziomie państwa – uczynienie celem polityki zabezpieczenie żywotnych, bezpośrednich i konkretnych interesów ludzi żyjących na danym terytorium. Zychowicz pokazuje w swojej książce jak lekkomyślna polityka realizowana przez jednego człowieka, rozchwiana miedzy górnolotnym idealizmem, a osobistą małostkowością, w swoim rezultacie doprowadziła do tragedii narodu i hekatomby milionów. Być może jest to konstatacja bolesna, ale wydaje się, że warto się z nią zapoznać – choćby po to, aby wyrobić sobie własną opinię.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...