Gdyby próbować stworzyć coś w rodzaju kanonicznej listy komiksów
przedstawiających historię postaci Bruce’a Wayne’a/Batmana, zwykle na pierwszym
miejscu wymienia się Batman: Rok Pierwszy
Franka Millera i Davida Mazzucchelliego. Zaraz po nich w chronologii najważniejszych
wydarzeń z życia Mrocznego Rycerza znajduje się epicka opowieść autorstwa Jepha Loeba i Tima Sale’a zatytułowana Długie Halloween. Swoistą
inspiracją, wstępem do tej 13-częściowej serii były trzy halloweenowe numery Legends of the Dark Knight z lat
1993-1995 (zresztą ukazały się one w Polsce: najpierw dwa z nich wydane przez
Tm-Semic jako Batman: Halloween,
potem wszystkie trzy wypuszczone przez Egmont pod tytułem Batman: Nawiedzony Rycerz). Pracujący w DC w połowie lat 90. Archie
Goodwin i Mark Waid namówili jednak autorów, by spróbowali połączyć klimat tych
wydań specjalnych ze stylistyką czarnego kryminału. W ten sposób powstała jedna
z najlepszych opowieści o Batmanie w historii.
Akcja Długiego Halloween ma miejsce w początkach kariery Bruce’a
Wayne’a jako nocnego stróża prawa i porządku w Gotham City, gdy w mieście
pojawia się zabójca popełniający kolejne zbrodnie w kolejne dni świąteczne.
Motyw rozwikłania zagadki kim jest tajemniczy (tajemnicza?) Holiday, kiedy i
gdzie uderzy ponownie, jest jednak zaledwie pierwszą, najbardziej powierzchowną
częścią stworzonej przez Loeba układanki. Równie istotne dla klimatu opowieści
są dwie kolejne warstwy – wątek przyjaźni między trzema osobami
zdeterminowanymi by uczynić Gotham lepszym miejscem: Batmanem, kapitanem Jimem
Gordonem z gothamskiej policji i ambitnym prokuratorem okręgowym Harveyem
Dentem, a także wątek rozgrywek między prominentnymi postaciami lokalnego
półświatka, na czele z potężnym Carmine Falcone, zwanym Rzymianinem. W efekcie
czytelnik staje się świadkiem złożonej gry podejrzeń, knowań, zamachów,
bezwzględnej gry o wpływy i honor, ale też i o własne interesy. Stąd też równie
ważna jak samo śledztwo staje się kwestia zaufania, subtelnej relacji między
bohaterami i wątpliwości, jakie raz za razem pojawiają się względem każdego z
nich. Tak wspaniale zbudowane napięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie doskonałe,
wyraziste i (co ważne) wielowymiarowe postacie. Nie tyczy się to jednak tylko i
wyłącznie głównych bohaterów, ale także i postaci drugiego planu, takich jak
przedstawiciele mafijnych rodzin Falcone, Maroni i Viti, najbliżsi Gordona i
Denta, Seliny Kyle czy Calendar Mana. Każdy z tych bohaterów znajduje się po
coś, wnosi pewien wymiar do historii, a czasem stanowi wręcz osobną zagadkę.
Oczywiście, jak przystało na historię z Batmanem w roli głównej, nie może
zabraknąć jego klasycznych przeciwników. Mniej lub bardziej eksponowany występ
zaliczają więc Joker, Solomon Grundy, Poison Ivy, Riddler, Scarecrow czy
Szalony Kapelusznik, jednak na dobrą sprawę tylko w przypadku tego pierwszego
ma to wyraźne umocowanie w strukturze opowieści. W pozostałych przypadkach są
to jedynie epizody, często nieco wyrwane z kontekstu, jedynie powierzchowne
umocowane w całości. Tak naprawdę jest to jedyny większy mankament tego
komiksu, znacznie przyćmiony choćby przez fenomenalną kreację Harveya Denta,
przeobrażającego się z jednego z najbliższych przyjaciół Batmana w Two-Face’a –
jednego z jego najzacieklejszych wrogów.
Długie Halloween
przykuwa uwagę swoim klimatem: mrocznym, będącym blisko klimatowi kina noir, co
potęguje tylko świetna strona wizualna. Można wręcz zobaczyć pewną bezsilność
bohaterów, skonfrontowanych ze sobą i realnym zagrożeniem, którego nie są w
stanie zgłębić uległszy atmosferze wzajemnej podejrzliwości. Historia, choć ma
swój wyraźny rytm nadawany kolejnymi morderstwami Holiday (a na bardziej
ogólnym poziomie strukturą kolejnych zeszytów miniserii), potrafi
niejednokrotnie skręcić w niespodziewanym kierunku. Loeb całkiem udanie mami czytelnika, podsuwając mu tropy, sugestie
i insynuacje, koniec końców zaskakując.
W tym sensie mamy do czynienia z kryminałem napisanym zgodnie ze wszelkimi
prawidłami sztuki – odpowiedź na pytanie „kto zabił?” pozostaje nieznana w
zasadzie do samego końca.
Wcześniej wspomniałem o znakomitej oprawie graficznej autorstwa Tima Sale’a – mimo dość klasycznego
kadrowania w zasadniczej warstwie komiksu, tu i ówdzie przeplatanego
efektownymi „splash-pages”, znakomicie wypadają elementy, w których rysownik
wyraźnie nawiązuje do klasyki kina noir i mafijnego kryminału: momentami kadry
wpadają w czarno-białą tonację, jedynie drobne mignięcia pokazują przebieg
kolejnych zbrodni, postaci snują się w cieniu ubrane w kapelusze i prochowce
itd. Sami mafiozi zaś budzą nieodparte skojarzenie z estetyką rodem z Ojca Chrzestnego – wystarczy rzut oka na
postać Rzymianina, by przed oczami stanął nikt inny, jak Don Vito Corleone
grany przez Marlona Brando. Jest ekspresyjnie, mrocznie – tak jak ma
być.
Dowodem na to, jak ogromny potencjał tkwi w Długim Halloween może być
choćby fakt, iż historia ta była jednym z głównych źródeł inspiracji dla
kinowej trylogii Christophera Nolana. Wpływy dzieła Loeba i Sale’a widoczne
są szczególnie w pierwszych dwóch
częściach, gdzie pojawiają się filmowe wersje Carmine Falcone i Harveya Denta.
Popularność serii znalazła swoje odzwierciedlenie zarówno w doskonałych
kontynuacjach (Batman: Mroczne zwycięstwo
i Catwoman: Rzymskie wakacje), jak i
w fakcie, iż regularnie jest wymieniana wśród najlepszych powieści graficznych
z Mrocznym Rycerzem w roli głównej (zwykle jednym tchem z Powrotem Mrocznego Rycerza, Rokiem
Pierwszym i Zabójczym żartem).
Trudno się takiemu stanowi rzeczy dziwić. Loeb
i Sale stworzyli komiks niezwykle
sugestywny, zawierający wszystko to, za co czytelnicy pokochali historie z
nocnym obrońcą Gotham, a jednocześnie niepozbawiony cech oryginalnych. Krótko
mówiąc, jest to pozycja, którą każdy fan Mrocznego Rycerza powinien znać, ale
myślę, że miłośnicy dobrego, klimatycznego kryminału również nie będą lekturą
zawiedzeni. Gorąco polecam!
6/6
Po przeczytaniu tego komiksu stwierdziłam, że chyba żaden z przeciwników Batmana nie ma tak niesamowitego potencjału na genialną postać jak Harvey Dent (choć wolałabym go widzieć bardziej jako mroczne, spaczone psychicznie odbicie Batmana niż tradycyjnie, jako jego przeciwnika - w końcu Harvey też miał obsesję na punkcie sprawiedliwości i naprawienia Gotham). Poleciłbyś może jeszcze jakiś komiks, w którym jest on wyśmienicie wykreowany? I oczywiście intryga w tym komiksie niesamowita, z moim wolnym mózgiem ledwie nadążałam :)
OdpowiedzUsuń