piątek, 22 maja 2015

Wonder Woman. Tom 1. Krew - Brian Azzarello, Cliff Chiang, Tony Akins - komiksowa recenzja z Szortalu


Wonder Woman, choć wymieniana obok Batmana i Supermana jako jedna z najważniejszych postaci komiksowego uniwersum DC, na dobrą sprawę nigdy nie doczekała w Polsce solowego debiutu. Jeśli już się pojawiała, to zwykle jako członkini Ligi Sprawiedliwości, lub też w charakterze gościa w innych komiksach. Na amerykańskim rynku ta heroina doczekała się co prawda mnóstwa interpretacji i należy do kategorii postaci, którzy za każdym razem jawią się jako nieco inni (szczególnie jeśli chodzi o cechy charakteru), nie da się jednak ukryć, iż do dziś cieszy się opinią wręcz modelowej superbohaterki. Bardzo cieszy zatem fakt, iż otwierając linię wydawniczą Nowego DC Comics Egmont uwzględnił w jej ramach serię poświęconą księżniczce Amazonek.


Duże nadzieje związane z Wonder Woman sportretowaną w ramach „New 52” miałem już choćby ze względu na nazwisko scenarzysty. Brian Azzarello uchodzi bowiem za jednego z najciekawszych twórców na amerykańskim rynku. Autor tak znakomitych tytułów jak 100 naboi, Loveless czy Joker powrócił do pisania superbohaterskiej serii. A skoro zaliczył już swój run w Batmanie i Supermanie kwestią czasu wydawało się powierzenie mu stworzenia najnowszego wcielenia trzeciej z najbardziej ikonicznych bohaterek DC – Wonder Woman. Moja ciekawość brała się choćby stąd, że autor ten przyzwyczaił raczej do tworzenia historii adresowanych do dojrzałego czytelnika, co w odniesieniu do tej konkretnej bohaterki wydawało się dość problematyczne. I faktycznie, Amerykanin postanowił skupić się na zakorzenieniu Diany w greckich mitach, z ich bezpośredniością i często zapominaną brutalnością. Tytułowa Krew pojawia się więc często i obficie – na szczęście nie bezsensownie. Azzarello stworzył intrygę oplecioną wokół motywu walki greckich bogów o wpływy, a także rozgrywek wokół licznego potomstwa Zeusa… dodajmy, potomstwa pozamałżeńskiego. Album nosi wyraźne piętno „rozbiegówki” – większość wątków jest dopiero zawiązywana, zatem zdecydowanie więcej tu pytań, niż rozstrzygnięć. Historia opleciona wokół pochodzenia Diany, a także małego dziecka będącego potomkiem zaginionego władcy Olimpu, zapowiada się jednak naprawdę nieźle. Tyle, że to dopiero początek… To co robi niezłe wrażenie już teraz, to sposób wprowadzenia kolejnych postaci mitycznych, a także przeplatanie się światów.


Osobnym tematem jest oprawa graficzna – całkiem przyzwoita szczególnie w tej części, którą rysował Cliff Chiang. Moim głównym zastrzeżeniem jest fakt, iż ewidentnie komiksowy (choć nie kreskówkowy) styl, z charakterystycznym, dość często stosowanym grubym konturem, nie do końca współgra z poważną, dojrzałą zawartością. Dość szybko można się jednak do tej stylistyki przyzwyczaić i po jakimś czasie przestaje ona przeszkadzać w odbiorze fabuły. To, co warto natomiast pochwalić, to twórcze podejście do postaci rodem z greckiego panteonu. Pojawiają się bowiem stylizacje tyleż ciekawe (Apollo, Eris), co zaskakujące (Posejdon) lub oparte na nawiązaniach (Ares wystylizowany na samego Briana Azzarello).

Krew wydaje się być wstępem do całkiem niezłej serii. Uwzględnienie w wydawniczych planach Egmontu kolejnych kilku tomów każe mniemać, iż widzą w stworzonych przez Azzarello perypetiach Wonder Woman spory potencjał. I choć sama postać superbohaterki wydaje się tu być jeszcze dość mocno niedookreślona, choć irytować może kontrast między jej emocjonalnością, a obojętnością na brutalność i przemoc, chętnie sięgnę po kolejne odsłony tej serii. Widać bowiem, że historia nabiera rumieńców, a już teraz trafiają się niezłe momenty. Myślę więc, że warto dać Wonder Woman szansę i wkroczyć w jej świat na przecięciu naszej rzeczywistości i greckich mitów. A także cieszyć się, że tak ważna w historii komiksu bohaterka doczekała się wreszcie swojego solowego debiutu na polskim rynku.

3.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...