piątek, 8 kwietnia 2016

Królowie Dary - Ken Liu - recenzja z portalu Fantasta.pl

Często mam problem z instytucją tzw.„ulubionego autora”. Cóż to bowiem oznacza, że jakiś twórca jest „ulubiony” i dlaczego najchętniej sięgamy po jego prace? Może nam odpowiadać styl, tworzone światy, może też chodzić o poruszaną problematykę czy stosowaną konwencję. Ale z drugiej strony wielu z nas – czytelników – przyzna, że bacznie zwraca uwagę na teksty, w których pisarze (a w szczególności ci ulubieni) wychodzą poza ramy, w których ich twórczość tradycyjnie się zamykała (bądź była zamykana). Przykładem tego typu literackiego „wychodzenia z szufladki” mogą być Królowie Dary, powieściowy debiut Kena Liu.

Amerykanin o chińskich korzeniach przyzwyczaił swoich czytelników do poruszania się przede wszystkim w obrębie stylistyki science fiction. Książka otwierająca cykl „Pod Sztandarem Dzikiego Kwiatu” jest jednak nie tylko wyjściem poza ten nurt i zmierzeniem się z literaturą fantasy, ale także próbą sięgnięcia po przebogatą kulturę Chin jako swoisty punkt odniesienia. Liu podszedł jednak do tematu znacznie głębiej, niż tylko korzystając z folkloru czy też historii kraju swoich przodków jako elementów scenografii. Jak sam przyznał, sama struktura powieści do pewnego stopnia zakorzeniona jest w chińskiej literaturze i korzysta z technik narracyjnych charakterystycznych dla tamtejszej tradycji ustnej czy też nawiązujących do nurtu wuxia (u nas kojarzonego przede wszystkim z filmami kung-fu). Z drugiej jednak strony, świat przedstawiony to z pewnością nie Chiny (autor bardzo stanowczo odżegnuje się od podobnej interpretacji, zaznaczając, że taka konstrukcja byłaby z założenia narażona na skażenie orientalizmem, czego chciał uniknąć). W praktyce akcja Królów Dary osadzona jest na potężnym archipelagu – nieco stylizowanym na Azję Wschodnią, ale z wyraźnymi cechami nadanymi przez pisarza: od geografii, flory i fauny, przez cechy fizyczne ludności, aż po kulturę i panteon bogów. Bogów wyraźnie obecnych w świecie przedstawionym i wywierających niebagatelny wpływ na losy tegoż świata. Bogactwo kulturowe poszczególnych regionów Dary schodzi jednak na dalszy plan. Królowie Dary są bowiem przede wszystkim powieścią o ludziach: ich ambicjach i namiętnościach, wielkiej wojnie i wielkiej polityce, ale i o rzeczach małych i trywialnych.

Liu wykonał znakomitą pracę, kreując bohaterów tej powieści. Dwaj główni: Kuni Garu i Mata Zyndu stanowią znakomity przykład, że nawet operując pozornie wyświechtanymi schematami, można stworzyć postacie ciekawe, pogłębione i budzące w czytelniku emocje. To jednak nie tylko wesoły, sprytny oportunista ze społecznych nizin i szlachetny, choć bezwzględny potomek wysokiego rodu stanowią o wartości tej książki. Autor wprowadza całe tuziny postaci, niektóre na dłużej, niektóre zaledwie na moment, jednak ogromna większość z nich wypada naprawdę dobrze. Obserwujemy wiec nie tylko pełną galerię ludzkich typów i postaw, ale często także realne dramaty, zamknięte w literackiej miniaturze, a stanowiące istotny element ze względów fabularnych, scenograficznych i narracyjnych. Nakłada się na to jeszcze jeden element, chyba najwyraźniej (poza faktem osadzenia Królów Dary w Neverlandzie) sytuujący tę powieść w konwencji fantasy, a mianowicie fakt częstego wprowadzania do akcji bóstw świata przedstawionego, które, jak nietrudno się domyślić, stanowią personifikację pewnych cech czy wartości… nie zawsze ze sobą zgodnych.

Można więc myśleć o fabule Krolów Dary jako o swoistym zapisie gry, jaką w świecie śmiertelników toczą między sobą bogowie. Ten bardzo istotny wątek podkreśla jak mali są ludzie i ich sprawy w boskim rozumieniu rzeczy. Z drugiej jednak strony, niejednokrotnie wydaje się, że Liu chce pokazać, iż jesteśmy jednak czymś więcej niż tylko bożym igrzyskiem, że każdy człowiek ma moc czynienia rzeczy wielkich… pytanie tylko czy chce i potrafi je czynić. Obserwując dwóch głównych bohaterów na tle wydarzeń doprowadzających do rozkładu wielkiego imperium, widać wyraźnie opozycję dwóch postaw (a może nawet dwóch modeli bohatera): oportunistycznej i egalitarnej, wręcz swojskiej i pryncypialnej, konserwatywnej i, przynajmniej w założeniu, moralnie wyższej, niemalże elitarnej. Wokół Kuniego i Maty dzieje się jednak mnóstwo innych rzeczy. Liu udała się rzadka sztuka pokazania wydarzeń rozgrywających się w makroskali i rozciągniętych na miesiące i lata z perspektywy ich uczestników. Sporo miejsca dostają więc „aktorzy” dalszych planów. Mnóstwo w tej powieści wojny i polityki, ale akcja prowadzona jest bardzo dynamicznie i obfituje w mniej lub bardziej zaskakujące zwroty. Koniec końców, Królów Dary pochłania się bardzo szybko, ale lektura sprawia niemałą przyjemność.

Kilka akapitów powyżej wspomniałem o tym, iż wyraźna obecność bóstw w świecie przedstawionym, wraz z osadzeniem akcji powieści w społeczeństwie feudalno-rolniczym o poziomie rozwoju kulturowo-technicznego nawiązującym do dawnych Chin (bliżej nieznanego okresu) każe łączyć Królów Dary z nurtem fantasy. Liu, kojarzony przecież przede wszystkim z literaturą science fiction, wprowadził jednak kilka składników znakomicie ubarwiających scenografię i nadających jego kreacji jeszcze wyraźniejsze cechy Neverlandu. Elementy takie jak jedwabno-bambusowe sterowce, systemy podziemnych tuneli czy też pojawiające się w dalszej części powieści podwodne pojazdy, pokazują, w jaki sposób można wplatać w konwencję tradycyjnie kojarzoną z magią i mieczem ciekawe rozwiązania technologiczne.

Powieściowy debiut Kena Liu udowadnia, że termin „etnofantastyka” niesłusznie kojarzony jest przede wszystkim z science fiction. To, że regionalnie stylizowane fantasy może być interesujące pokazali np. Andrzej Sapkowski czy Saladin Ahmed. Królowie Dary to krok dalej, gdzie liczy się nie tylko scenografia, ale i konstrukcja powieści czy wykorzystane techniki narracyjne. Jakie by one jednak nie były, to po prostu dobrze napisana, wciągająca opowieść, ze świetnie stworzonymi i dopracowanymi bohaterami. Gdy do tego dołożymy nienachalny urok legend rodem z Państwa Środka (nawet jeśli nieprzywołanego wprost), powstaje tekst przy którym z przyjemnością można się odprężyć: idealnie łączący komponent rozrywkowy z artystycznym.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...