piątek, 3 lutego 2017

Loki – Rob Rodi, Esad Ribić - komiksowa recenzja z Szortalu

Ciężkie jest życie złego brata


Dawniej życie komiksowego scenarzysty było prostsze. Pomijając już fakt, że na rynku dominowały proste opowiastki, po których nikt nie oczekiwał specjalnej oryginalności, przede wszystkim istniał jasny podział na bohaterów i złoczyńców. Heros był dobry, prawy, zdecydowanie pozytywny, a złoczyńca zły, zepsuty i zakłamany. Nikomu nie trzeba było wyłuszczać powodów, wnikać w psychologię postaci, tłumaczyć postawy czy tez doszukiwać się korzeni zła… Przecież to złoczyńca!


Czasy się zmieniły, a arcyłotrowie – także ci już nieco wiekowi – nie tylko doczekali się pogłębionej konstrukcji, ale także rozmaitych (niejednokrotnie znakomitych) pozycji skupionych przede wszystkim na nich. Wielu z nich – jak na przykład Joker czy Venom – otrzymali poświęcone sobie serie i miniserie. Krótko mówiąc, publiczność pokochała łotrów. Dlaczego więc nie seria poświęcona Lokiemu? Nie da się ukryć, że przyrodni brat Thora jest niezwykle wdzięcznym materiałem na komiks. Wielowymiarowy, niejednoznaczny, na pozór cieszący się podobnym statusem co jego gromowładny rówieśnik, a jednak niejako z założenia sytuujący się (a może sytuowany) jako jego przeciwieństwo. Loki to napisana przez Roba Rodiego czteroczęściowa, zamknięta miniseria pokazująca, co by było gdyby Lokiemu udało się zdobyć upragnioną władzę nad Asgardem i uwięzić swoich przybranych ojca i brata. Nie jest pewnie wielkim zaskoczeniem, że album skupiony jest na tytułowym bogu kłamstw. Pochodzący z Chicago scenarzysta funduje czytelnikowi wycieczkę w głąb jego psychiki. Loki jawi się tu jako postać tragiczna jest rozdarty pomiędzy realizacją zobowiązań, jakie zaciągnął na poczet triumfu, swymi od dawna skrywanymi pragnieniami, a tym, czego się od niego oczekuje jako triumfu i świeżo upieczonego władcy Asgardu. Jest w tym jakaś niepokojąca mieszanka, jakby strach przed brzemieniem jakie spadło na jego barki. Równocześnie dokonuje się wiwisekcja skrywanych przez syna Laufeya animozji i urazów – widać jak bardzo tytułowy (anty)bohater miota się między różnymi postaciami i postawami. Zarówno czytelnik, jak i sam Loki mają poczucie, że coś tu jest nie na miejscu. Wątek ten jest zresztą bardzo ciekawie rozwinięty w rozmowach Lokiego z Balderem i Karnillą, Królową Norn. Co istotne, tempo albumu raczej jest powolne. Nie ma tu wiele typowej dla amerykańskiego komiksu akcji, to raczej cykl scen i rozmów budujących nastrój i pogłębiających postać. Wszystko jest bardzo kameralne i skupione na głównym bohaterze.

Świetnie wypada oprawa graficzna Lokiego. Jest to zresztą jeden z tych komiksów, który budował za Oceanem markę Esada Ribicia. Co prawda czasem zdarza mu się narysować dość dziwnie wyglądające twarze, jednak ogólnie wrażenie jest znakomite. Styl Chorwata jest bardzo charakterystyczny, typowo malarski, wyróżniający się na tle mainstreamu. Przede wszystkim na ogromne uznanie zasługuje sposób, w jaki oddaje on postacie: ich stroje, muskulaturę, postawę i tym podobne. Widać jednak również wielki talent Ribicia do operowania cieniem i kolorem. Obcowanie z jego pracami będzie więc niewątpliwą ucztą dla miłośników obrazu pełnego faktur nieosiągalnych za pomocą typowego, komputerowego tuszowania i kolorowania.

Loki to komiks o próbie walki z fatum, przełamania zapętlonego cyklu wydarzeń, czy też uświęconego porządku. Rodi zadaje tu pytanie o możliwość zmiany swego losu, odwrócenia kompozycji świata do góry nogami. Gdy śledzimy poczynania władającego Asgardem władcy kłamstw gdzieś tam, w tle, słychać szyderczy śmiech, skrzeczący: „uważaj czego pragniesz, bo jeszcze możesz to dostać!”. Choć lektura jest całkiem przyjemna, pozostawia jednak pewien niedosyt. Mam bowiem wrażenie, że zasadniczego pomysłu można było wycisnąć znacznie więcej. Jest w Lokim fatalizm, jest portret postaci, ale jest też zachowawczość i pewien strach scenarzystów przed udzieleniem radykalnej odpowiedzi na postawione pytania. Trochę szkoda, ale i tak jest to pozycja całkiem przyzwoita, choć wyraźnie inna od klasycznych marvelowskich produkcji… a może właśnie w tym jej siła?


Tytuł: Loki
Scenariusz: Rob Rodi
Rysunki: Esad Ribić
Tłumaczenie: Robert Lipski
Tytuł oryginału: Loki #1-4
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: grudzień 2016
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-61319-78-8

PS. Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

2 komentarze:

  1. Fantastyczna recenzja, Dla mnie pozycja obowiązkowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Zapraszam częściej, na mieście gadają, że inne recenzje też są niczego sobie ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...