piątek, 27 stycznia 2017

Thor Gromowładny. Boża bomba – Jason Aaron, Esad Ribić, Butch Guice - komiksowa recenzja z Szortalu

Kto z kim przestaje takim się staje

Jakiś czas temu przyznałem, że spośród wielu scenarzystów, których prace opublikowane zostały w zeszłym roku na polskim rynku, najlepsze ogólne wrażenie zrobiły na mnie komiksy napisane przez Jasona Aarona. W niemałym stopniu przyczynił się do tego Bogobójca – tom otwierający serię Thor Gromowładny. Opublikowana właśnie Boża bomba stanowi jego znakomitą kontynuację. Kto wie, może nawet przebijającą tom poprzedni?

O unikalności podejścia Amerykanina do postaci Thora mógł świadczyć już choćby sam fakt, że jednego z najpotężniejszych bohaterów uniwersum Marvela uczynił on ofiarą, a przynajmniej potencjalną ofiarą polującego na bogów Gorra. Komiks ten okazał się być niezwykle daleki od klasycznej superbohaterskiej nawalanki – nawet jak na standardy tytułów z bogiem gromu w roli głównej. Co więcej, znakomicie wpisał się w to zabieg z równoległym prowadzeniem trzech wersji Thora – młodej, współczesnej i podstarzałej. Pozwoliło to nie tylko pokazać jak złożoną postacią jest Odinson, ale także podkreślić skalę zagrożenia ze strony zabójcy bogów. Głównym tematem Bożej bomby staje się jednak istota boskości i konsekwencje tego stanu. Bardzo istotna w tomie poprzednim część „detektywistyczna” tej historii ustępuje palmę pierwszeństwa budowaniu nastroju. Aaron sporo uwagi poświęca pogłębieniu postaci i ukazaniu problemów leżących u podstaw sytuacji każdego z bohaterów (w tym Gorra), wreszcie zaś także dążeniu do efektownego finału.

Znakomite wrażenie robi też sposób, w jaki Aaron prowadzi czytelnika przez historię Gorra. Scenarzysta pokazuje wewnętrzne rozdarcie tej postaci i pułapki, jakie niesie ze sobą zaślepienie realizacją jednej idei. Jest to znaczna odmiana w porównaniu z tomem poprzednim, gdzie główny antagonista – choć niezwykle ciekawy – mógł jawić się jeśli nie jako jednowymiarowy, to na pewno nieco enigmatyczny. W Bożej bombie przyglądamy się Gorrowi bliżej – od stanowiącej znaczną część pierwszego z zawartym w tym tomie zeszytu, aż po zakończenie, którego sens zdefiniowany jest głównie przez charakter tej postaci. Bardzo istotny jest także fakt, że nawet w momencie, gdy czytelnik ma już wrażenie, że ogarnął świat przedstawiony i zasadniczą linię fabuły, Aaron wyciąga z rękawów kolejne asy i znajduje miejsce na twisty. Jak już zaznaczyłem wcześniej: dużo w jego komiksie pytań o naturę boskości, o to co definiuje boga i jakie konsekwencje rodzi ten status– także względem wyznawców. Wcześniej zwróciłem już uwagę na świetne prowadzenie postaci – nie tylko Gorra, ale także trójki Thorów. Szczególnie w przypadku trzech wersji tytułowego Asa Aaron pokazuje talent do dobrych dialogów i budowy synergii między postaciami, ale jednocześnie dokłada swoje trzy grosze do asgardzkiej mitologii.

Ponownie nie da się przecenić wkładu Esada Ribicia w bardzo wysoki poziom Thora Gromowładnego. Klimatyczny, nieco malarski, bardzo subtelny i – co najważniejsze – charakterystyczny styl Chorwata sam w sobie stanowi wystarczający powód, aby po Bożą bombę sięgnąć. Warto jednak pamiętać, ze jeden z zeszytów składających się na ten album wyszedł spod ręki Jacksona „Butcha” Guice’a. Zabieg to całkiem ciekawy, ale jak najbardziej uzasadniony – choćby tym, że naszkicowany przez niego fragment opowieści jest w znacznej części skupioną na Gorrze retrospektywą. To oderwanie się na chwilę od głównego wątku podkreślone jest więc zmianą kreski. Styl pochodzącego z Tennessee artysty (znanego choćby z rysowania pierwszych solowych przygód Wally’ego Westa jako „głównego” Flasha, czy też pracy przy znacznej części The Death of Superman i Reign of Supermen!) jest znacznie bardziej klasyczny, typowo amerykański, jednak dobrze komponuje się z napisaną przez Aarona historią i na zasadzie kontrastu dodatkowo podkreśla  unikatowość prac Ribicia.

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości co do faktu, iż Thor Gromowładny jest najlepszą z serii wydawanych przez Egmont w linii Marvel Now! lektura Bożej bomby powinna je rozwiać. Opowiedziana przez Aarona historia jest znakomicie zaaranżowana – od rozpisania planów i postaci, przez budowę napięcia, aż po doprowadzenie do efektownego finału. Co istotne, dodając swoje trzy grosze do mitologii głównego bohatera, scenarzysta uniknął powielania schematów utartych w ciągu dziesiątków lat publikacji komiksów o Thorze. Historia zawarta w dwóch pierwszych tomach pisanej przez niego serii stanowi świetny przykład na twórcze podejście do materii komiksu superbohaterskiego, pokazując wciąż tkwiący w tej konwencji potencjał. A że mamy do czynienia z tytułem, którego głównym bohaterem jest bóg, można się też spodziewać adekwatnego rozmachu. Szkoda nie znać – po prostu znakomity komiks.


Tytuł: Boża bomba
Seria: Thor Gromowładny
Tom: 2
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Esad Ribić, Butch Guice
Kolory: Ive Svorcina
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Tytuł oryginału: Thor: God of Thunder, vol. 2: Godbomb (Thor: God of Thunder #6–11)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: grudzień 2016
Liczba stron: 132
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1674-0

PS. Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...