Czas temu jakiś zainteresowałem się twórczością naczelnego szlachcica RP, Sienkiewicza naszych czasów, imć Jacka Komudy. Błyskawicznie poszło mi czytanie Samozwańca (t.1), Bohuna, Wilczego gniazda czy Diabła Łańcuckiego. Czuć w tych powieściach nie tylko świetny warsztat, ciekawe pomysły i ogromną wiedzę o XVII-wiecznej Rzeczpospolitej, ale też wielką pasję dla epoki i tego, często obecnie zapominanego, dziedzictwa wyjątkowej polskiej historii. Historii niepowtarzalnej na tle całej Europy. Tym razem w ręce wpadł mi zbiór opowiadań pt. Opowieści z Dzikich Pól.
Mój egzemplarz jest już trzecim wydaniem opatrzonym tym tytułem. Lubelska Fabryka Słów, przygotowując drugie wydanie (w 2004) zmieniła jednak co nieco zawartość w stosunku do pierwotnego wydania (wyd. Alfa) z 1999. Trzy opowiadania wypadły (jedno z nich, Trzech do podziału, można przeczytać w listopadowym numerze Science Fiction, Fantasy i Horror), na ich miejsce pojawiły się dwa inne (choć podobno Pan Kunicki to po prostu przeredagowany Pan Niewiarowski z pierwszego wydania), a wszystko to zostało zaserwowane w trochę innej kolejności. Ozdobą książki są też klimatyczne ilustracje wieloletniego współpracownika Komudy, znanego m.in. z Magii i miecza Huberta Czajkowskiego. W sumie otrzymujemy do ręki ładnie wydane 320 stron w „fabrycznym” formacie, czyli z dość dużą czcionką, na dobrym papierze, opatrzone podobną szatą graficzną jak w przypadku wszystkich reedycji książek tego autora opublikowanych ostatnio przez jego lubelskiego wydawcę. Czas zagłębić się w treść!
Siedem opowiadań, jakie składają się na Opowieści… czyta się błyskawicznie. Styl Komudy jest niezwykle charakterystyczny i potrafi wciągnąć bez reszty w świat Polski Szlacheckiej. Wrażenie jest więc bardzo dobre. Wszystkie z opowiadań utrzymane są w konwencji horroru. Nie zawsze jest to jednak typowy horror nadnaturalny, sprowadzający się do wprowadzenia ożywieńców, czy np. diabła Boruty (kreacja którego udała się autorowi Dzikich Pól kapitalnie, przez co chętnie po ta postać sięga. Szkoda tylko, że opowiadanie Trzech do podziału z tej wersji zbioru wypadło. Tam postać Boruty rozwija skrzydła w pełni). W wielu przypadkach groza wynika z trudnego położenia głównego bohatera, lub też z wyjątkowej, przerażającej sytuacji (vide motyw głodujących podczas oblężenia Kremla Polaków w kapitalnym Veto). Pojawiają się tu też postacie znane z innych prac Komudy: Sieneński, czy Dydyński. Co prawda, gdyby próbować ujednoznacznić historię tego drugiego na podstawie wszystkich utworów, w których się pojawia, znalazło by się niemało sprzeczności, jednak na samą konstrukcję poszczególnych utworów raczej nie ma to wpływu. Ogólnie rzecz biorąc jest barwnie i ciekawie.
Komuda pokazuje niemały talent do kreowania różnorodnych scenerii. Zróżnicowane są też fabuły. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że wszyscy wykreowani przez autora bohaterowie są podobni. Honorowi, doskonali w szabli, czasem wątpiący, mający jednak swoje zasady. Jest to pewna wada, gdyż czytelnik ma czasem wrażenie, że w kółko czyta o tej samej postaci (i nawet bohater opowiadania Pan Kunicki nie jest tu wyjątkiem). Poza tym brakowało mi trochę tego co w powieściach autora Samozwańca jest wyjątkowe: dokładnego, wciągającego opisu świata. Postacie poboczne są często potraktowane zdawkowo. Owszem, pojawiają się liczne opisy walk, czasem ubioru czy scenerii. Świat Polski Szlacheckiej odmalowany jest pięknie.. ale w sumie trochę płytko. W Opowieściach z Dzikich Pól, pewnie ze względu na krótkie formy, Komuda nie może tak często zabłysnąć ciekawą anegdotą, rozbudowanym opisem scenerii (też tej społecznej), czy jakąś historyczną dygresją. Lubię to w jego powieściach, a tu mi tych elementów brakuje. Mimo wspomnianych wad trzeba przyznać, że znajdującym się w omawianym zbiorze opowiadaniom nie brakuje klimatu. Może mniej jest tu grozy, a więcej historii, jednak bynajmniej nie jest to wada. Raczej dowód na to, że w konwencji ufantastycznionej prozy historycznej (takie określenie wydaje mi się w stosunku do twórczości Komudy właściwsze niż „osadzona w realiach historycznych fantastyka”) można opowiedzieć wiele, bardzo różnych od siebie historii.
Cieszy fakt, że zaczynamy patrzeć na polską historię w otwarty sposób. Nie jest to martyrologia, nie jest to też podejście ją heroizujące. Ot, parę awanturniczych historyjek, czasem przemycających głębszą myśl o naszym historycznym dziedzictwie. Przyjemna porcja, przyjemnej literatury w Sienkiewiczowskich sceneriach, choć zdecydowanie bez Sienkiewiczowskiego patosu. Opowieści z Dzikich Pól pozostawiają pewien niedosyt. Chce się więcej: więcej fabuły, więcej tego świata, więcej charakterystycznego pióra Komudy. Dlatego ja już z niecierpliwością czekam na premierę Banity - najnowszej powieści o losach Jacka Dydyńskiego. Tym bardziej, że powieści wychodzą Komudzie jednak lepiej niż opowiadania.
A Opowieści… oceniam na 4,5/6
Recka jak recka, co ja mam Ci zkomentwować, jak nawet książki nie czytałem...
OdpowiedzUsuńZjechałbys jakąś książkę doszczętnie albo pod niebiosa wychwalał.
A tak: "dobra, ale są pewne zastrzeżenia... 7/10 etc..." każda kolejna tak samo
Napisałbyś coś o klasowej pozycji autorów i tym jak konflikty społeczno-polityczne współczesnej polski (czy innego kraju, którego są obywatelami) wpływają na konstrukcję i odbiór ich dzieła. Postawił kilka kontrowersyjnych tez, poteoretyzował o stanie polskiej fantastyki....
A tak? Dowiem się z tego o czym książka jest i że w zasadzie jest dobra (bo pewnie złych Ci się recenzować nie chce) i jeszcze kto i jak ją wydał i kto robił ilustracje na okładce
I co tu kurwa komentować?