Z książkami jest jak z każdym innym rezultatem ludzkiej twórczości: są bardzo różne. Czasem słabe, czasem po prostu przeciętne, innym razem, gdy znajdziemy w niej coś co przykuje naszą uwagę uznajemy taką książkę za dobrą. No, ale żeby rozkładowi normalnemu uczynić zadość, trzeba pamiętać, że powstają także książki wybitne. Jacek Dukaj w „Lamencie miłośnika cegieł” przyznał się do fascynacji długą, rozbudowaną fabularnie formą literacką (czyli formą powieściową właśnie). Rezultatem fantazji, warsztatu i wspomnianych literackich fascynacji tegoż autora powstał Lód… książka wybitna?
Jeden z najczęściej nagradzanych polskich pisarzy-fantastów stworzył DZIEŁO. Nie „dzieło”, lub „Dzieło”, ale właśnie „DZIEŁO”. Lód jest taki, jak Rosja, w której dzieje się jego akcja: monumentalny. Wszystko zresztą pięknie się tu zazębia. Tak jak motyw podróży Koleją Transsyberyjską, który daje liczne okazje do prezentacji przeróżnych przemyśleń, stanowisk i idei, tak samo lektura tej powieści z założenia musi być powolna, niespieszna, ale z drugiej strony wymagająca od czytelnika ciągłego skupienia. Dukaj uczynił bowiem rzecz niebagatelną: napisał powieść Science Fiction, w której miejsce fizyki, chemii, biologii, czy nanotechnologii zajęły historiozofia i logika. Powieść ta nasycona jest potężną dawką rozważań o naturze ludzkich losów. Kto jest suwerenem dziejów? Czy ludzie mogą tworzyć Historię, czy to Historia tworzy ludzi? Mimo, iż Dukaj wkracza tu na poletko dość hermetyczne (ale czyż klasyczne dla SF futurystyczne przedstawienia technologii, lub fizyka kwantowa nie są jeszcze bardziej hermetyczne?), nie należy się bać nudnego wykładu z Hegla, Marksa czy Konecznego. Czterokrotny laureat „Zajdla” (w tym nagroda z 2007 za omawianą tu powieść) ubiera bowiem głębokie idee i rozważania na ich temat w słowa wypowiadane ustami swoich bohaterów. O ile Historia jest tu swoistym motywem przewodnim i tłem wszystkich wydarzeń, o tyle równie istotną rolę odgrywają tu logika czy matematyka. Nauka jest tu niemal wszędzie. Jeśli nie przedstawiana wprost w postaci omawianych koncepcji, czy wynalazków, to pojawia się zawarta niejako implicite w rozważaniach filozoficznych czy też politycznych, które stanowią ważny fragment dzieła. Miłośnicy fantastyki NAUKOWEJ powinni być Lodem zachwyceni.
Świat wykreowany ręką Dukaja fascynuje i wciąga. Alternatywna historia początków XX w., gdzie I wojna światowa nie wybuchła, a Imperium Romanowów zostało skute Lodem oszałamia swoją epickością. Dopracowany jest każdy szczegół. Dukaj doskonale balansuje między tym co jest autorską kreacją, a tym co zostało zaczerpnięte z faktycznej dwudziestowiecznej historii. Mamy tu więc i historyczne postacie, jak Piłsudski, czy Rasputin, a także wielkie ruchy społeczne epoki, z drugiej zaś mamy fantastyczne kreacje zjawisk które powstały w skutek wydarzeń czysto fantastycznych, jak cały ruch wyznawców Lodu. Nawet te jednak są ubrane w doskonałe szaty z epoki, skonstruowane bowiem są na wzór faktycznie istniejących sekt, które działały w Rosji. Alternatywny świat to także kapitalnie dopracowane alternatywne technologie. Ba! Wręcz alternatywna fizyka. Wszystko to jest niezwykle spójne i przekonujące. Czuć nie tylko znakomity warsztat autora, ale i niewiarygodną wyobraźnię. Bardzo podobały mi się opisy scenerii, w których dzieje się akcja powieści. Niezależnie czy jest to Warszawa, czy przedziały Trassibu, przemysłowe krajobrazy Zimnego Nikołajewska, salony Irkucka, bezkresna tajga, czy też rozszalały w rewolucyjnym uniesieniu obóz marcynowców, za każdym razem obraz jest uderzający i niesłychanie poruszający wyobraźnię. Wrażenie to potęguje rewelacyjny warsztat językowy autora. Dukaj wystylizował język powieści w sposób niebywały. I nie chodzi mi tu tylko o użycie specyficznej pisowni, czy częste makaronizmy (zwykle rosyjskie). Chodzi mi też o niesamowite połączenie języka narracji, z przemianami świta wokół (zwróć szanowny Czytelniku na to uwagę porównując ze sobą narrację Lata i narrację Zimy). To kolejny, niezwykle mocny punkt tej książki.
Bohaterowie Lodu to także pisarski majstersztyk. Benedykt Gierosławski, człowiek, którego nie ma, Syn Mroza, Matematyk Historji jest tu centralną postacią, a zarazem chyba najmniej konkretną. Gireosławski nie dość, że jest taki jak świat, który go otacza, to stały, to zmienny, to jeszcze w dodatku serwuje czytelnikowi niesamowitą podróż po świecie oglądanym z perspektywy matematyka – świecie, który nijak samą matematyką ujęty być nie może. Gierosławski jest w fascynujący sposób niedookreślony. Zdaje sobie jednak sprawę z mechanizmów jakie jego niedookreśloność powodują i próbuje się z nimi konfrontować. Czy jednak można stanąć twarzą w twarz z Historią? Banalna podróż w celu odnalezienia na Syberii ojca staje się epickim wydarzeniem w skali.. no cóż, świata. Chyba więc jednak można. O ile jednak główny bohater pozostaje wciąż postacią dość chwiejną, o tyle pozostali bohaterowie Lodu są dla autora nie tylko koniecznym wypełniaczem fabuły, ale raczej doskonale nakreślonymi istotami z krwi i kości. Mają swoje pasje, poglądy, zwyczaje, filozofię, mają swoje kłamstwa i słabości, ale także mają swoje interesy i potrzeby. Dukaj fantastycznie wykorzystuje je do wprowadzania czytelnika w głębokie dyskusje, czyniąc z postaci swoiste nośniki, lub wręcz personifikacje rożnych myśli i idei. Także i tu, należą się autorowi ogromne pochwały.
Czy więc Lód to powieść idealna, pozbawiona wad? Chyba jednak nie. Momentami ma się wrażenie, że jest odrobinę przegadana, a pewne wątki można by sobie darować, pominąć, lub okroić. Odchudzenie powieści o te 100 czy 200 stron raczej by jej nie zaszkodziło. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że Dukaj popełnił dzieło kompletne, doskonałe zarówno w warstwie fabularnej, językowej jak i (co w fantastyce tak ważne) kreacyjnej. To zdecydowanie nie jest literatura dla każdego. Raczej jest to pozycja dla tych, którzy nie chcą się przy lekturze spieszyć, a dodatkowo szukają w niej niebanalnych pomysłów i pewnej dozy epickości. Polska, fantastyczna powieść o Rosji jest tak monumentalna jak ten kraj i tak epicka, jak najważniejsze dzieła rosyjskiej literatury autorstwa Dostojewskiego czy Tołstoja.
A czy jest faktycznie wybitna?
Moim zdaniem tak.
Zamarzło.
6/6
Jeden z najczęściej nagradzanych polskich pisarzy-fantastów stworzył DZIEŁO. Nie „dzieło”, lub „Dzieło”, ale właśnie „DZIEŁO”. Lód jest taki, jak Rosja, w której dzieje się jego akcja: monumentalny. Wszystko zresztą pięknie się tu zazębia. Tak jak motyw podróży Koleją Transsyberyjską, który daje liczne okazje do prezentacji przeróżnych przemyśleń, stanowisk i idei, tak samo lektura tej powieści z założenia musi być powolna, niespieszna, ale z drugiej strony wymagająca od czytelnika ciągłego skupienia. Dukaj uczynił bowiem rzecz niebagatelną: napisał powieść Science Fiction, w której miejsce fizyki, chemii, biologii, czy nanotechnologii zajęły historiozofia i logika. Powieść ta nasycona jest potężną dawką rozważań o naturze ludzkich losów. Kto jest suwerenem dziejów? Czy ludzie mogą tworzyć Historię, czy to Historia tworzy ludzi? Mimo, iż Dukaj wkracza tu na poletko dość hermetyczne (ale czyż klasyczne dla SF futurystyczne przedstawienia technologii, lub fizyka kwantowa nie są jeszcze bardziej hermetyczne?), nie należy się bać nudnego wykładu z Hegla, Marksa czy Konecznego. Czterokrotny laureat „Zajdla” (w tym nagroda z 2007 za omawianą tu powieść) ubiera bowiem głębokie idee i rozważania na ich temat w słowa wypowiadane ustami swoich bohaterów. O ile Historia jest tu swoistym motywem przewodnim i tłem wszystkich wydarzeń, o tyle równie istotną rolę odgrywają tu logika czy matematyka. Nauka jest tu niemal wszędzie. Jeśli nie przedstawiana wprost w postaci omawianych koncepcji, czy wynalazków, to pojawia się zawarta niejako implicite w rozważaniach filozoficznych czy też politycznych, które stanowią ważny fragment dzieła. Miłośnicy fantastyki NAUKOWEJ powinni być Lodem zachwyceni.
Świat wykreowany ręką Dukaja fascynuje i wciąga. Alternatywna historia początków XX w., gdzie I wojna światowa nie wybuchła, a Imperium Romanowów zostało skute Lodem oszałamia swoją epickością. Dopracowany jest każdy szczegół. Dukaj doskonale balansuje między tym co jest autorską kreacją, a tym co zostało zaczerpnięte z faktycznej dwudziestowiecznej historii. Mamy tu więc i historyczne postacie, jak Piłsudski, czy Rasputin, a także wielkie ruchy społeczne epoki, z drugiej zaś mamy fantastyczne kreacje zjawisk które powstały w skutek wydarzeń czysto fantastycznych, jak cały ruch wyznawców Lodu. Nawet te jednak są ubrane w doskonałe szaty z epoki, skonstruowane bowiem są na wzór faktycznie istniejących sekt, które działały w Rosji. Alternatywny świat to także kapitalnie dopracowane alternatywne technologie. Ba! Wręcz alternatywna fizyka. Wszystko to jest niezwykle spójne i przekonujące. Czuć nie tylko znakomity warsztat autora, ale i niewiarygodną wyobraźnię. Bardzo podobały mi się opisy scenerii, w których dzieje się akcja powieści. Niezależnie czy jest to Warszawa, czy przedziały Trassibu, przemysłowe krajobrazy Zimnego Nikołajewska, salony Irkucka, bezkresna tajga, czy też rozszalały w rewolucyjnym uniesieniu obóz marcynowców, za każdym razem obraz jest uderzający i niesłychanie poruszający wyobraźnię. Wrażenie to potęguje rewelacyjny warsztat językowy autora. Dukaj wystylizował język powieści w sposób niebywały. I nie chodzi mi tu tylko o użycie specyficznej pisowni, czy częste makaronizmy (zwykle rosyjskie). Chodzi mi też o niesamowite połączenie języka narracji, z przemianami świta wokół (zwróć szanowny Czytelniku na to uwagę porównując ze sobą narrację Lata i narrację Zimy). To kolejny, niezwykle mocny punkt tej książki.
Bohaterowie Lodu to także pisarski majstersztyk. Benedykt Gierosławski, człowiek, którego nie ma, Syn Mroza, Matematyk Historji jest tu centralną postacią, a zarazem chyba najmniej konkretną. Gireosławski nie dość, że jest taki jak świat, który go otacza, to stały, to zmienny, to jeszcze w dodatku serwuje czytelnikowi niesamowitą podróż po świecie oglądanym z perspektywy matematyka – świecie, który nijak samą matematyką ujęty być nie może. Gierosławski jest w fascynujący sposób niedookreślony. Zdaje sobie jednak sprawę z mechanizmów jakie jego niedookreśloność powodują i próbuje się z nimi konfrontować. Czy jednak można stanąć twarzą w twarz z Historią? Banalna podróż w celu odnalezienia na Syberii ojca staje się epickim wydarzeniem w skali.. no cóż, świata. Chyba więc jednak można. O ile jednak główny bohater pozostaje wciąż postacią dość chwiejną, o tyle pozostali bohaterowie Lodu są dla autora nie tylko koniecznym wypełniaczem fabuły, ale raczej doskonale nakreślonymi istotami z krwi i kości. Mają swoje pasje, poglądy, zwyczaje, filozofię, mają swoje kłamstwa i słabości, ale także mają swoje interesy i potrzeby. Dukaj fantastycznie wykorzystuje je do wprowadzania czytelnika w głębokie dyskusje, czyniąc z postaci swoiste nośniki, lub wręcz personifikacje rożnych myśli i idei. Także i tu, należą się autorowi ogromne pochwały.
Czy więc Lód to powieść idealna, pozbawiona wad? Chyba jednak nie. Momentami ma się wrażenie, że jest odrobinę przegadana, a pewne wątki można by sobie darować, pominąć, lub okroić. Odchudzenie powieści o te 100 czy 200 stron raczej by jej nie zaszkodziło. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że Dukaj popełnił dzieło kompletne, doskonałe zarówno w warstwie fabularnej, językowej jak i (co w fantastyce tak ważne) kreacyjnej. To zdecydowanie nie jest literatura dla każdego. Raczej jest to pozycja dla tych, którzy nie chcą się przy lekturze spieszyć, a dodatkowo szukają w niej niebanalnych pomysłów i pewnej dozy epickości. Polska, fantastyczna powieść o Rosji jest tak monumentalna jak ten kraj i tak epicka, jak najważniejsze dzieła rosyjskiej literatury autorstwa Dostojewskiego czy Tołstoja.
A czy jest faktycznie wybitna?
Moim zdaniem tak.
Zamarzło.
6/6
Heh, może dla fanów fantastyki, przyzywczajonych do wielotomowych cykli, to nic szczególnego ale dla mnie wielką zaleta jest to, że tak książka jest DUUUŻA, ok. 1000 stron, rozgadana i prawie niekończonca się. Dzisiaj się już takich powieści nie pisze (no, poza fantastyką ;D). A człowiek czasem tak ma, że chciałby sobie jakąś powieść spaśna machnąć, która mu starczy na dłużej niz jeden kurs pociągiem na trasie Wrocław - Warszawa. I nie jest to pochwała grafomaństwa bo spaśna powieść tylko wtedy jest dobra kiedy przez te całe 1000 stron z okładem autor jest w stanie utrzymać uwagę i zainteresowanie czytelnika i zachować spójność, logikę i strukturę narracji. Co już się obecnie niewielu raczej udaje.
OdpowiedzUsuńWiesz, wilotomowy cykl to jedno, a jedna, spójna powieść to drugie. Moim zdaniem objętość "Lodu" to jest jego zaleta. Tyle tylko, ze niektóre sceny uważam za przegadane. Stąd myślę, zę te 100 stron mniej sporo by dało.
OdpowiedzUsuńJa się przyznam, że pomimo bycia fanem fantastyki i Dukaja (uwielbiam Xavrasa Wyżryna) do końca "Lodu" nie doczytałem. Przez pół roku przebrnąłem tylko przez 60% (w końcu musiałem oddać ją do biblioteki bo kara już mi ładna narosła). Czy to z powodu jej szczegółowości czy realiów tego nie wiem. W międzyczasie zdążyłem sięgnąć i skończyć kilka innych, krótszych i łatwiejszych publikacji :)
OdpowiedzUsuńJa się męczyłem od wielkanocy do konca czerwca;) ale w międzyczasie przeczytałem kilka innych książek, wiec chyba tak źle nie było:)
OdpowiedzUsuńA mnie Macieju twoja recenzja po raz kolejny zachęciła do sięgnięcia po książkę. Podobnie było już z kilkoma innymi, np. z "Apokalipsą wg. Pana Jana" Roberta J. Szmidta. Trochę się jednak boję monumentalności tego DZIEŁA zwłaszcza że czasu na czytanie raczej dużo nie mam.
OdpowiedzUsuńTu Ryba: wiesz, odnośnie tej objętości to jest coś na rzeczy, ale z "Lodem" nie ma co się spieszyć przy czytaniu. Tę książkę można (a może wręcz należy) smakować, cieszyć się nią... i zachwycać talentem Dukaja. Na spokojnie. A, ze przy okazji tego o czym pisałem jest to kapitalna powieść kryminalno/przygodowa (o czym akurat nie napisałem, a co mi słusznie wytknął Tomek [Skarbek]) to wciąga Czytelnika po dwakroć, albo i trzykroć. Sięgnąć po "Lód" warto jeszcze z co najmniej jednej przyczyny: to jest powieść, która moim zdaniem trochę przelamuje granice swoistego czytelniczego getta, jakim jest fandom. Jest to więc przyklad łamania nie tylko pewnych schematów i barier wewnątrzgatunkowych, ale i pokazania ciekawego dialogu fantastyki z tradycją literackiego mainstreamu (ech, te monumentalne klasyki rosyjskiej literatury). I to w "Lodzie" też jest fajne: że jest nie tylko świetną fantastyką, ale kapitalną powieścią, ważną dla całej literatury polskiej (a moze i europejskiej). W każdym razie objetość predestynuje ja do zostania lekturą szkolną;)
OdpowiedzUsuńTja, Lód się faktycznie wyłamał z getta, to mu trzeba przyznać. Bardzo pozytywne recenzje Lodu można było znaleźć nie tylko w Wyborczej ale też bardziej "ambitnych" czasopismach jak "Lampa". Inna rzecz, że przez ten mainstreamowy sukces Dukaj najwyraźniej poczuł się zobowiązany do podejmowania "aktualnych problemów" i zaczął pisać banalne politgramoty jak Wrocniec.
OdpowiedzUsuńMogę tu tylko przekazać wezwnie, skierowane do niego przez Tomka Piątka: Dukaj, pisz, nie dukaj!
"Wrońca" nie czytałem, a jedynie słuchałem audiobooka. Fajna gra z konwencją, kapitalne językowo, ale fakt zaangażowanie polityczne jest momentami ciut irytujące. Choć rozumiem też, ze ta ksiażka to objaw swoistego poczucia misji... rewelacyjna nie jest, ale słaba też nie. Mam nadzieję, ze otrzymana przez "Wrońca" nominacja do Zajdla to szczyt mozliwosci tej książki. Kolejny Zajdel dla Dukaja byłby irytujący:P
OdpowiedzUsuń