sobota, 10 marca 2012

Nieśmiertelny - Caterynne M. Valente - recenzja

Zwykle jako miłośnik literatury lubię urozmaicać to, co w danym momencie czytam. Okazuje się zresztą, że nie bez przyczyny. Pozwala to zachować świeże spojrzenie, uniknąć usilnego poszukiwania utartych schematów, a co za tym idzie, jest najprostszym zabiegiem umożliwiającym odczytywanie kolejnych lektur z otwartym umysłem. Tak się jednak złożyło, że ostatnimi czasy obcowałem głównie z fantasy spod znaku Martina, Wegnera, Eriksona czy Jordana, przy okazji dość wyraźnie ograniczając ilość czytanych równolegle opowiadań. No i stało się – w momencie, gdy postanowiłem sięgnąć po prozę raczej artystyczną niż rozrywkową, przestawienie się okazało się wcale nie tak łatwe, a lektura wymagała więcej wysiłku i skupienia, niż się tego spodziewałem. Co nie znaczy, że nie była tego warta. Książką, o której mowa, jest bowiem najnowsza propozycja z serii Uczta Wyobraźni, Nieśmiertelny autorstwa Catherynne M. Valente.



Amerykańska pisarka znana jest z tego, że w swej twórczości opiera się na wszelkiej maści baśniach, mitach, historiach i opowieściach, tworząc na ich podstawie szkielety historii przelewanych następnie na papier przy użyciu doskonałego, czasem określanego jako poetycki, języka. Nieśmiertelny wpisuje się w ten schemat, podejmując wątek Kościeja Nieśmiertelnego, jednej z najbardziej charakterystycznych postaci rosyjskiego folkloru. Bardzo ciekaw byłem, jak autorka wybitnego w mojej opinii Palimpsestu poradzi sobie z tematem. Z jednej strony, kultura Rosji – także ta ludowa – jest w literaturze fantastycznej często eksploatowana, i to nie tylko w tej pochodzącej z ojczyzny Puszkina i Dostojewskiego (Strugaccy), ale także tej z Polski (Dukaj, Sapkowski, Komuda, a ostatnio Brzezińska) czy nawet z USA (Card). Z drugiej zaś strony interesowało mnie to, jak Amerykanka (co prawda mająca za męża Rosjanina, ale jednak) poradzi sobie z, jak by nie patrzeć, tematem zupełnie jej obcym na gruncie kulturowym.

Zasadniczym pomysłem, jaki stoi za Nieśmiertelnym, jest była trawestacja rosyjskiej baśni o Kościeju Nieśmiertelnym i Marii Moriewnie i pokazanie jej w realiach quasi-historycznych. Przy czym okres dziejów, który staje się bazą dla opowieści nie jest bynajmniej baśniowy. Scenerię historyczną Nieśmiertelnego stanowi bowiem Rosja od wybuchu Rewolucji aż po lata pięćdziesiąte XX wieku. Miasto nad Newą symbolicznie zmieniające swą nazwę z Petersburga na Piotrogród i wreszcie na Leningrad zajmuje zresztą bardzo ważne miejsce w powieściowej układance. Przede wszystkim jako sceneria tak odmienna od wyjętego ze świata doczesnego Bujanu, czy sielankowej wioski Jajiczki. Valente udało się przekroczyć pewien dość typowy dla literackich opracowań baśni schemat. Charakterystyczne dla tego typu parabolicznych tekstów hiperbolizowanie staje się niepotrzebne, gdy mowa o okropieństwach głodującego i umierającego oblężonego Leningradu. Ten uderzający w oczy realizm podkreślony jeszcze przez zmianę narratora robi duże wrażenie. W ogólnym jednak zamyśle można wyraźnie dostrzec macierz przeplatających się światów i podejmowanych problemów. Mamy zatem dwa światy: realny i baśniowy, a także dwie kategorie wydarzeń: uniwersalne i historyczne. Na ich przecięciu powstają zatem cztery przeplatające się porządki: uniwersalne opowieści w świecie realnym, historyczne wydarzenia w świecie realnym, uniwersalne opowieści w świecie baśniowym i, co ciekawe, historyczne wydarzenia w świecie baśniowym. Szczególnie interesująco prezentuje się właśnie ostatni z wymienionych poziomów – pojawiają się np. robotnicze komitety domowików – duchów strzegących domostw, a Lenin z Nadieżdą Krupską i synami Józefem i Lwem starają się o sprawiedliwy podział dóbr w zamkniętej społeczności wyimaginowanej wioski. Wszystkie ze wspomnianych warstw są tu wymieszane, zachodzą miedzy nimi interakcje, a wydarzenia na jednej, mają wpływ na to, co dzieje się na innej. W tym momencie mogą rodzić się pewne skojarzenia z prozą korzystającego z dość podobnych zabiegów Bułhakowa.

W warstwie fabularnej Nieśmiertelny jest przede wszystkim historią miłosną, opowiedzianą z perspektywy żeńskiej, roszczącej sobie pretensje do przekazania – jak to w baśniach – prawd uniwersalnych. To się w zasadzie Valenete udaje. Zadaje ona pytania o naturę miłości, o to, kto sprawuje w niej władzę, a także o to, czy istnieje miłość bez zobowiązań. Wrzucając swoją bohaterkę w grę pomiędzy dwoma, jakże odmiennymi światami, stawiając ją przed wyborami, Amerykanka sprawnie posługuje się opozycjami. W zasadzie nie jest to zabieg specjalnie wyrafinowany, nie mógłby zresztą być inny, biorąc pod uwagę źródła, na których autorka oparła tę powieść, jednak bogactwo wykorzystanych motywów i wielość tych opozycji czyni Nieśmiertelnego utworem wręcz zachęcającym do interpretacji. Wśród najwyraźniej poskreślanych dualizmów można wymienić: śmierć i życie, niespełnienie i przesyt, trwałość i ulotność, dążenie do szczęścia i niemożność jego zdobycia, dominację i podporządkowanie, oddanie i zaborczość, a także cykliczność i liniowość. Bohaterowie noszą znamiona figur uniwersalnych, co w zasadzie odpowiada przyjętej konwencji. Opowieść o Marii, Kościeju i Iwanie, choć na pierwszy rzut oka osadzona historycznie, tak naprawdę sięga do kart kronik jedynie w celu zbudowania scenografii – sugestywnej i intrygującej, ale w zasadzie mającej drugorzędne znaczenie.

Baśniowy klimat podkreślony jest jeszcze, jak zwykle u Valente, fenomenalnym językiem. Amerykanka korzysta z wzorców bardzo charakterystycznych dla literackich wersji bajek i podań: powtórzeń, wyliczeń, posługiwania się wierszowanymi fragmentami lub użyciem podkreślających kolejne kroki na drodze bohaterki motywów – refrenów. Ta umiejętność gry słowem, dopasowania go do przekazywanej treści jest czymś, co czyni twórczość Valente wyjątkową, wyróżniającą się na tle większości współczesnej fantastyki. Z drugiej jednak strony czyni niemalże niemożliwym czytanie jej prozy w sposób, nazwijmy to „rozrywkowy”. To jest jednak literatura, która wymaga spokoju, zastanowienia, wgryzienia się w poetycki język opowieści.

Być może to właśnie stąd wyniknęły moje początkowe problemy z wczuciem się w Nieśmiertelnego, tym bardziej, że tekst okładkowy obiecywał mnóstwo odniesień historycznych. Ci, którzy tego oczekują, mogą być trochę zawiedzeni, gdyż historia jest tu tylko elementem gry, scenograficznym pretekstem do pokazania, że uniwersalizm ludowych podań polega też na tym, że można je przedstawić w każdej niemalże oprawie. Nie znaczy to jednak, że obraz rewolucyjnej Rosji umierającego z głodu sowieckiego Leningradu nie mają znaczenia – ależ mają i to ogromne. Jednak raczej jako bardzo wyrazista przyprawa niż główny składnik serwowanego tu dania. Nieśmiertelny intryguje także dlatego, że pokazuje trochę inne podejście do kultury Rosji, mniej oczywiste i bezpośrednie. Można się zastanawiać, czy rzeczywiście potrzeba było kogoś zza Oceanu, aby potraktować rosyjski folklor w taki sposób, aby wydobyć z niego treść, dość bezpardonowo obchodząc się z formą. Może istotnie komuś, kto od dziecka ma pewne wyobrażenie o tym, kim jest Baba Jaga i jak należy ja przedstawiać, przekroczenie utartych schematów przychodzi trudniej. W takiej sytuacji wypada się tylko cieszyć, że Valente temat podjęła, bo wyszła z tego książka intrygująca i ciekawa. 

5/6

12 komentarzy:

  1. Jestem fanem Twoich recenzji. :) Jakoś tak po nich literatura smakuje mi lepiej. "Smoka Griaule" też zrecenzujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki:) "Smok Griaule" już się grzeje na półce. Biorę się za niego jak tylko skończę czytać "stan Wstrzymania" Strossa

    OdpowiedzUsuń
  3. To czekam. I sprawdzę ten "Stan wstrzymania". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Stan Wstrzymania" skończyłem. Recka w drodze. Jak an razie chyba najsłabszy Stross jakiego czytałem, choć wciąż niezły. Niestety Shepard spadł w kolejce na dalszą pozycje bo przyszedł do recenzji "Doktor Bluthgeld" Dicka. Ale "Smok Griaule" będzie na pewno bo wybraliśmy go na temat IV Wrocławskich Spotkań z Fantastyką, które odbędą się 21.04. W międzyczasie na blogu powinny pojawić się jeszcze recki "Ogrodów księżyca" Eriksona i "Tańca ze smokami" Martina, które są już po korekcie i tylko czekają na publikację na Fantaście.

      Usuń
  4. Valente ze świecą szukać na niemieckim rynku, tutejsi wydawcy uznali, że lepiej rzucać do księgarń enty tom kolejnego cyklu wampirozy... Na szczęście poczta działa, wczoraj nadeszła pachnąca świeżym drukiem Valente, McDonald, nowy Wegner i jeszcze parę innych. Mam nadzieję, że się nie zasugeruję zbytnio Twoją recenzją i zachowam trzeźwość oceny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z wampirozą jest to samo. Na szczęście dobrych książek jest tyle, ze można ją bez bólu ignorować. A nieobecność Valente na rynku niemieckim trochę mnie dziwi, bo wydawałoby się, że jest on znacznie bardziej pojemny niż malutki polski rynek. No bo jednak to literatura będąca niszą w niszy, niestety.

      Usuń
  5. Tematyka niby mnie zachęca, ale jestem uczulona na zachodnich twórców próbujących oddać klimat Rosji. Do tej pory wszelkie takie próby, w szczególności amerykańskie, trochę mnie drażniły, choć nie były to powieści tego typu, albo wręcz zupełnie inne dziedziny. Pewnie można napisać dobrą książkę z miejscem akcji w Rosji i pominąć charakterystyczną atmosferę dla tego miejsca, ale mi to zwykle psuje krew :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, uwierz, też podchodziłem że sporym dystansem. Ale klimat mnie kupił, bez względu na to czy reprezentuje on jakieś odzwierciedlenie tego co pojmuję za rosyjskość (bo opieram się tylko na wyobrażeniach popartych znajomością literatury, filmu, oraz kilkukrotną konsumpcją napojów wyskokowych z przedstawicielami narodu rosyjskiego*;)

      ---
      *pomijam tu negatywne opinie wyrażane cho0ćby przez poznanych Czeczeńców, o polskich, niemieckich czy amerykańskich stereotypach nt. Rosji i Rosjan nie wspominając

      Usuń
  6. Lektura Nieśmiertelnego czeka mnie najwcześniej w kwietniu, więc sobie pozwoliłam na przeczytanie recenzji. I baaardzo mnie zaciekawiłeś. Pewnie gdyby nie Twoja recenzja połowy z tych elementów bym zresztą sama przy lekturze nie wychwyciła - teraz to naprawdę niecierpliwe czekam, żeby sprawdzić, czy po takim przygotowaniu więcej z czytania wyniosę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może się skuszę i przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  8. Elementy baśniowe przekonują mnie najbardziej, bo lubię takie w powieściach fantastycznych. No i trochę miłości...
    No i powtórzę za Viv - Twoje recenzje pozwalają dokładniej pojąć literaturę s-f, jest mi to również bardzo potrzebne w jej czytaniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Viv, @Beatrix - dzięki, miło przeczytać, że ktoś coś fajnego z mojego wodolejstwa wynosi;)
    @Alannada - skuś się, warto poświecić czas Valente.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...