piątek, 16 listopada 2012

Krokodylowa skała - Lucius Shepard - recenzja z portalu Fantasta.pl

Kiedy kilka miesięcy temu miałem okazję przyjrzeć się bliżej Smokowi Griaule, byłem bardzo zadowolony z faktu zwrócenia uwagi polskich wydawców na twórczość jednego z najważniejszych amerykańskich autorów niebanalnej fantastyki, a mianowicie Luciusa Sheparda. Tym większa była moja radość, gdy w planach wydawniczych Solarisu pojawił się zbiór najlepszych opowiadań autora Zielonego kocura diabła, z których zdecydowana większość to teksty, które zdobyły bądź były nominowane do najważniejszych nagród fantastycznych. Minęło kilka miesięcy i Krokodylowa skała trafiła do rąk szerszej publiczności. Muszę przyznać, że na zapoznanie się z jej zawartością czekałem bardzo niecierpliwie.


Zacznę jednak od elementu absolutnie pozamerytorycznego, a mianowicie samego wydania książki – dość powszechna jest opinia, iż pozycje publikowane przez wydawnictwo Wojtka Sedeńki dość często ozdabiane są ilustracjami o wątpliwych walorach estetycznych. W przypadku zbioru „The Best of…” Sheparda jest zgoła odwrotnie. Ilustracja autorstwa Tomasza Marońskiego to jedna z najlepszych w jego dorobku, a format i skład, podobnie jak w przypadku wydanych jakiś czas temu Pieśni Umierającej Ziemi, powodują, że zbiór czyta się naprawdę świetnie. Mam nadzieję, że przy okazji drukowania kolejnych pozycji w miękkiej oprawie Solaris będzie się trzymał tej ścieżki, bo wydawniczo jest to już naprawdę wysoki poziom. A merytorycznie?

No cóż, wydaje mi się, że Krokodylowa skała adresowana jest przede wszystkim do dość konkretnego czytelnika, poszukującego literatury niebanalnej, wymykającej się klasyfikacjom gatunkowym, a jednocześnie wysmakowanej stylistycznie. Shepard nie bez przyczyny cieszy się opinią autora posługującego się doskonałą, ciekawą frazą. Jednocześnie jest to twórca bardzo wszechstronny, świetnie czujący rozmaite konwencje i umiejętnie z nich korzystający. W Krokodylowej skale znajdziemy zatem zarówno klasyczne science fiction czy fantasy, jednak przeważająca część tekstów balansuje gdzieś pomiędzy literackim mainstreamem, realizmem magicznym, opowieściami niesamowitymi a horrorem. Przykładanie do twórczości Amerykanina jakichkolwiek miarek wydaje się jednak niepotrzebne, siła tej prozy leży bowiem zupełnie gdzie indziej. Jak już zaznaczyłem wcześniej, Shepard jest doskonałym stylistą, świetnie buduje nastrój, pozwalając czytelnikowi odbierać świat przedstawiony w sposób pełny, niepowtarzalny w swojej emocjonalności. Zawieść mogą się zatem ci, którzy po opowiadaniach oczekują przede wszystkim wartkiej, dynamicznej akcji lub też powalających pomysłów na fantastyczne neverlandy. W tekstach autora Smoka Griaule elementy fantastyczne są ważne, tworzą bowiem sytuacje, w których dochodzi do przewartościowań, przełamania obrazu rzeczywistości znanego tak nam, jak i bohaterom. Napięcie budowane jest jednak znacznie wcześniej, wynika ono bowiem nie tyle z konstrukcji świata, co raczej jest rezultatem sytuacji, w jakich znaleźli się bohaterowie, a także z nich samych. Postaci tworzone przez Sheparda rzadko dają się wpisać w schemat bohatera-którego-nie-sposób-nie-lubić. To pełnokrwiści ludzie, pełni sentymentów, trosk i ułomności, często brutalni, słabi lub po prostu niesympatyczni. Konfrontacja z nieznanym, znalezienie się w sytuacji ekstremalnej uwypukla problemy i pytania już istniejące, zwraca uwagę na pęknięcia, które pojawiły się dużo wcześniej. Także i w tym kontekście prozie Amerykanina znacznie bliżej do mainstreamu niż do klasycznej problemowej fantastyki. Widać tu wyraźnie wymiar uniwersalny, zakorzenienie poruszanych problemów raczej w zwyczajności niż niezwykłości. Niezwykłość i ekstrema służą głównie wydobyciu ich na powierzchnię i wyostrzeniu. Tendencja do posługiwania się przez Sheparda skrajnościami przekłada się choćby na chętne korzystanie z motywu wojny, jak w opowiadaniach Przepustka, Delta Cwaniak Słonko, Cienie czy Salwador. Ale pojawiają się także i inne źródła ekstremy, jak choćby walka bokserska (Bestia z matecznika), więzienie (W sercu prawa), czy też wyniszczający, przesycony seksem związek (Ostatni raz). Jest w Krokodylowej skale co najmniej kilka tekstów, które są lekturą obowiązkową dla miłośników inteligentnej, świetnie napisanej prozy wymykającej się gatunkowym klasyfikacjom – choćby wspomniane już Bestia z matecznika, W sercu prawa i Cienie, ale także znane już polskiemu czytelnikowi Piękna córka łowcy łusek czy Ballada o Billu Pąklarzu. Opowiadania Amerykanina ukazują też jego spory talent obserwatora życia społecznego – teksty takie jak choćby Gwiazdy widziane przez kamień czy Ostatni raz to nie tylko świetne historie z dreszczykiem, ale także bardzo dobra „obyczajówka” – kolejny punkt na konto Sheparda.

Na wstępie zaznaczyłem, że Krokodylowa skała nie jest zbiorem dla każdego. Do powyższego stwierdzenia warto jednak dodać małe uzupełnienie – nie jest do zbiór dla tych, którzy od literatury oczekują jedynie względnie łatwej w odbiorze rozrywki lub gatunkowej czystości. Wymykająca się klasyfikacjom twórczość Amerykanina nie jest może specjalnie intelektualna, ale niewątpliwie adresowana przede wszystkim do czytelnika szukającego prozy niebanalnej. Kapitalny styl i poruszana problematyka każą szukać odbiorcy dla prozy Sheparda gdzieś wśród miłośników tekstów z pogranicza fantastyki i mainstreamu. Wyrzucanie jej autora poza krąg fantastów byłoby co prawda nadużyciem, jednak nie jest to literatura, która sili się na bycie czymkolwiek, co można ometkować i postawić na odpowiedniej półce w księgarni. Liczy się tu fraza i klimat – w tym Shepard jest Mistrzem. A przecież właśnie takich autorów chcemy czytać w serii „The best of…”, prawda? 


5,5/6

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...