sobota, 26 października 2013

Coś na progu - nr 8 (3/2013) - Władca umysłow z Marsa - Edgar Rice Burroughs - recenzja

Numery tematyczne czasopism mają swoje wady i zalety, ja osobiście uważam je za całkiem sympatyczne, pod warunkiem, że nie pojawiają się zbyt często. Dość specyficzną formę takiego wydania specjalnego przyjął ósmy numer magazynu „Coś na progu”, poświęcony w całości twórczości Edgara Rice’a Burroughsa. Specyfika ta tkwi przede wszystkim w tym, że lwią część numeru stanowi zamieszczona w całości krótka powieść twórcy Księżniczki Marsa, także wchodząca w skład marsjańskiego cyklu. Władca Umysłów z Marsa uzupełniony został o kilka artykułów krytycznych dotyczących twórczości Burroughsa, archiwalny wywiad z nim samym, a także burroughsowski humorystyczny komiks Daniela Grzeszkiewicza. Muszę przyznać, iż taka forma prezentacji autora kojarzonego w Polsce przede wszystkim z Tarzanem i filmową inkarnacją Johna Cartera robi bardzo dobre wrażenie, wprowadzając w kontekst nawet czytelnika średnio obeznanego w dziełach Amerykanina. Zresztą, poza tekstami o Tarzanie nie wydano ich w naszym kraju specjalnie dużo.

Niewątpliwie głównym punktem programu ósmego „Cosia…” jest publikowana w Polsce po raz pierwszy powieść. Władca Umysłów z Marsa z 1928r. jest szóstym z marsjańskich tekstów Burroughsa. W Polsce do tej pory w całości ukazała się tylko jedna z powieści cyklu (Szachiści Marsa ukazali się bowiem jedynie we fragmencie zamieszczonym w drugim tomie Drogi do Science Fiction), jest to zatem świetna okazja do zapoznania się bliżej z kolejnym klasykiem znanym głównie „ze słyszenia”. Choć w przypadku tej powieści bohaterem nie jest John Carter, schemat typowy dla pulpowo-przygodowej konwencji jest jednak wyraźnie zachowany. Mamy zatem Ziemianina – Ulyssesa Paxtona – który w dość niejasnych okolicznościach trafia na Marsa, gdzie przeżywa rozmaite perypetie, zasadniczo rzecz biorąc natury romansowo-awanturniczej. Władca Umysłów z Marsa wręcz w definicyjny sposób wpisuje się w trochę zapomniany już nurt planetary romance – typowo heroiczny główny bohater, świat na pograniczu science fiction i fantasy, wyraźny wątek miłosny jako główna oś fabuły, a także silne zorientowanie na akcję to dokładnie to, co znajdziemy w powieści Burroughsa. Ponadto już od pierwszych zdań usatysfakcjonowani powinni być miłośnicy pierwszoosobowej narracji, typowej dla pulpowych tekstów z początku XX wieku.

W ramach wyraźnie nakreślonych ram gatunkowych mamy do czynienia z tekstem naprawdę dobrym, stanowiącym świetny przykład literatury, jakiej obecnie ze świecą szukać. Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż podczas lektury czuć upływ lat od czasu premiery zawartej w ósmym „Cosiu…” powieści. Władca Umysłów z Marsa jest po prostu tekstem z innej epoki. Ma to jednak pewien nieodparty urok i stanowi świetny dokument okresu bardzo ważnego dla kształtu współczesnej fantastyki. W mojej opinii warto sięgnąć po najnowszy numer magazynu „Coś na progu” przede wszystkim ze względu na ten specyficzny klimat taniej masowej rozrywki, jaką pokoleniom Amerykanów dostarczały weird tales. Bo choć wiadomo, ze czasy te nie wrócą, że obecnie czytamy inaczej i co innego, to jednak warto poszperać w korzeniach i poczuć klimat, który zainspirował wielu twórców fantastyki bardziej nam współczesnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...