Jakiś czas temu, bodajże przy okazji wznowienia Światło się mroczy
George'a R.R Martina pisałem o wartości, wynikającej ze zgłębiania
wczesnych tekstów tuzów literatury. Nie inaczej jest w przypadku
twórczości jednego z najoryginalniejszych i najważniejszych pisarzy XX
w. – Philipa K. Dicka. Autor Ubika słynął z
niekonwencjonalnych, szalonych pomysłów, wizji rozmytej,
niejednoznacznej rzeczywistości, stawiając najbardziej podstawowe,
ontologiczne pytania w bezkompromisowej, zaskakującej formie. Dzięki
wznowionemu w wspaniałej formie przez Rebis zbiorowi Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda mamy możliwość prześledzenia najwcześniejszych opowiadań Dicka, pochodzących z pierwszej połowy lat 50.
W pięknie ilustrowanym przez Wojciecha Siudmaka tomie
znalazło się obok przedmowy Michaela Bishopa i wstępu Rogera Zelaznego
dwadzieścia pięć wczesnych opowiadań, poprzedzonych wprowadzeniem
i komentarzami samego autora. Ci, którzy znają co nieco twórczość
Amerykanina już od pierwszych stron zwrócą uwagę na fakt, iż wczesne
teksty zawarte w niniejszym tomie wyróżniają się nieco na tle jego
późniejszych dzieł. Oczywiście, widoczne są także elementy, które staną
się znakiem szczególnym pisarstwa Dicka – niebanalne pomysły i
uczynienie przewodnim motywem pytania o samą istotę rzeczywistości.
W przypadku tekstów zawartych w tym tomie widać jednak, iż styl tego
autora dopiero się kształtował. Przede wszystkim zauważalne jest
zakorzenienie w ówczesnej fantastyce publikowanej w groszowych
czasopismach. Powtarzają się zatem tematy i rozwiązania
charakterystyczne dla większości science fiction tamtego okresu jak np.
eksploracja Kosmosu, konfrontacja z Nieznanym, relacja człowieka i
tworzonej przez niego technologii, kwestie transferu świadomości, czy
też gra z motywami religii lub podróży w czasie. Bardzo ciekawym
zabiegiem przewijającym się w wielu z tekstów zawartych w tym zbiorze
jest nadanie pozornie zwyczajnym elementom, cech niezwykłości, obcości,
czasem przy wykorzystaniu zabiegu antropomorfizacji. Jest to w pewnym
sensie preludium do charakterystycznego dla późniejszego okresu
twórczości Dicka rozwiązania, w którym rzeczy (rzeczywistość) okazują się być czymś zupełnie innym, niż wydawać się mogą na pierwszy rzut oka. Zawartość Krótkiego, szczęśliwego żywotu brązowego oksforda
nosi piętno swych czasów także w sposobie operowania motywem wojny. W
konstrukcji opowiadań bardzo często widoczne są podziały na dwa
zantagonizowane obozy, czy też jakiegoś rodzaju strach przed
„wewnętrznym wrogiem”, charakterystyczny dla doby makkartyzmu. Dick
pokazuje paranoiczny wyścig zbrojeń, ale snuje też wizje konsekwencji
globalnego starcia chętnie sięgając po elementy stylistyki
postapokaliptycznej. Pojawiają się zatem pytania o pacyfizm czy też
celowość historii. Wczesne opowiadania jednego najbardziej wizjonerskich
pisarzy w historii fantastyki są więc w znacznym stopniu tworem epoki, w
której powstały.
Nie znaczy to jednak, iż są w jakikolwiek sposób zachowawcze. Dick
nigdy nie był pisarzem, który dałby się łatwo zaszufladkować. Tak też
jest również w przypadku jego wczesnej twórczości. Choć posługuje się
sztafażem science-fiction, trudno doszukiwać się w jego tekstach jakiejś
zauważalnej podbudowy naukowej – jeśli już, znacznie bliżej im do
przygodowych space oper Złotego Wieku, lub też wczesnych tekstów
nadchodzącej dopiero Nowej Fali. Pojawiające się w tych opowiadaniach
pomysły noszą już jednak wyraźne Dickowe piętno: spisek zabawek,
rywalizujące ze sobą roboty do opieki nad dziećmi, ożywianie przedmiotów
za pomocą drażnienia ich temperaturą, obcy do złudzenia przypominający
gadające świnie czy też próby empirycznego rozwiązania jednego
z paradoksów Zenona z Elei. Wszystko to uzupełnione bardziej klasycznymi
pomysłami, jak implementacja ludzkiego umysłu do pojazdu kosmicznego,
bunt inteligentnych maszyn czy też paradoksy podróży w czasie. Wczesne
opowiadania Dicka charakteryzują się także lekkim, czasem lekko
humorystycznym klimatem. To też w pewnym sensie wyjątek na tle
późniejszych jego dzieł.
Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oksforda
jest tomem godnym uwagi z co najmniej kilku powodów. Przede wszystkim
jest to świadectwo początków kariery jednego z najważniejszych twórców w
historii literackiej fantastyki – świadectwo o tyle ciekawe, że
pokazujące wykuwający się dopiero styl. Jednocześnie nie brakuje tu
tekstów znakomitych, głęboko zapadających w pamięć, jak np. Człowiek, który był zmienną, Reszta jest łabem, Pan Rakieta, Król Elfów, Honorarium, Niestrudzona żaba czy też opowiadanie od którego zbiór ten wziął swój tytuł. Są one w stanie zainteresować nie tylko fanów twórczości Dicka,
ale wszystkich, którzy cenią sobie urok fantastyki sprzed przeszło
półwiecza. W tym przypadku otrzymujemy jej dawkę, która powoduje, iż na
kolejny tom wznowionych opowiadać twórcy Człowieka z Wysokiego Zamku czekać będziemy z niecierpliwością.
5/6
PS. Dziękujemy Domowi Wydawniczemu REBIS za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz