Są takie powieści, wobec których trudno przejść
obojętnie, które poruszają i wywołują emocje bez względu na epokę czy
miejsce, w których powstały, które swym uniwersalnym przekazem skłaniają
do refleksji, ale też stają się wręcz zachętą do rozmaitych
interpretacji czy adaptacji. Na gruncie literackiej fantastyki do dzieł
tego typu bez wątpienia należy Piknik na skraju drogi Arkadija i Borysa Strugackich,
często uznawany za jedno ze szczytowych osiągnięć fantastów zza naszej
wschodniej granicy. Ta cieniutka, napisana w 1972 r. (choć historia jej
publikacji jest znacznie bardziej złożona, m.in. przez problemy z
radziecką cenzurą) książka stała się inspiracją dla filmów, gier
komputerowych i rozlicznych powieści oraz opowiadań, wśród których można
wymienić m.in. Nova swing M. Johna Harrisona, trylogię Southern Reach Jeffa VanderMeera czy wreszcie teksty osadzone w uniwersach S.T.A.L.K.E.Ra czy Metra 2033. W czym leży jej siła?
Strugaccy w dość przewrotny sposób podeszli do
rozegrania klasycznego dla science-fiction motywu Kontaktu. W tym
przypadku ludzkość styka się nie z samymi Obcymi, ale ze śladami ich
bytności, które można odnaleźć w tajemniczej, groźnej Strefie. Kiedy tu
byli? Co robili? Po co przylecieli? Czemu odlecieli? Czym jest to, co
zostawili? Nie wiadomo. Pojawiają się tu pytania fundamentalne: czy
ludzkość będzie w stanie zaobserwować i zinterpretować ewentualny
kontakt? Czy w przypadku pojawienia się na Ziemi przedstawicieli obcej
cywilizacji w ogóle zostaniemy zauważeni? Jaki wpływ będzie mieć Kontakt
na ludzką kulturę i naukę? Rosyjscy pisarze odpowiadając na te pytania
wpisują się w trend podkreślający małość człowieka w obliczu tajemnic
Kosmosu – nawet, jeśli de facto styczność z jego ogromem ma
miejsce pod naszym nosem, na naszym własnym podwórku. W tym, można by
rzec, kosmologicznym wymiarze Piknik na skraju drogi
intryguje, ale tak naprawdę, nie wykracza zbytnio poza to, co w
światowej fantastyce przewijało się setki, jeśli nie tysiące razy. Co
najwyżej nadaje przesłaniu pokory nowy kontekst.
Znacznie ciekawszy, a przynajmniej bardziej oryginalny, wydaje się sposób, w jaki Strugaccy
podjęli temat tego, w jaki sposób istnienie Strefy (a w zasadzie Stref)
wpłynęło na ludzkie społeczeństwo. Obok oczywistego zainteresowania
wojska i „obudowania” obszarów Kontaktu licznymi instytucjami naukowymi,
Rosjanie w fenomenalny sposób pokazali, jak w tego typu miejscu,
wskutek ludzkiej zaradności i chęci zysku powstaje cała złożona sieć
powiązań i interesów, nie będąca niczym innym jak wysoce
wyspecjalizowaną szarą strefą. W niej najważniejszymi postaciami stają
się stalkerzy – osoby przenikające do Strefy i zapewniające rynkowi
ciągły dopływ wynoszonych z niej niezwykłości. Takim kimś jest Red
Shoehart – główny bohater Pikniku… lawirujący na granicy
prawa, narażający się na niebezpieczeństwa Strefy. Historia Reda jest
jednak tak naprawdę tylko pretekstem, do pokazania życia w pobliżu
nieznanego. Nie znaczy to jednak, iż mamy do czynienia z bohaterem
papierowym – Red potrafi zaciekawić zdolnością balansowania pomiędzy
chłodnym pragmatyzmem a życiem na krawędzi, między pewnością siebie, a
podjęciem niewiadomego ryzyka. Jest w tym bardzo ludzki, a jego
umiejętnie rozegrane przez autorów zniknięcie z pierwszego planu
wydarzeń pozostawia w historii faktyczną pustkę.
Strugaccy w doskonały sposób oddali
mechanizm, w jaki ludzie żyjący w ciągłej styczności ze Strefą
i pochodzącymi z niej artefaktami oswajają niezrozumiałe, a czasem wręcz
śmiertelnie groźne fenomeny tego miejsca. Poprzez nadanie anomaliom i
artefaktom nazw takich jak „czarci pudding”, „łysica”, „pustak”,
„bateryjka” czy „agrafka” przechodzą jakby metamorfozę, symbolicznie
opuszczają groźny, obcy świat Strefy i stają się one częścią świata
znanego, a przynajmniej w jakiś sposób pojmowalnego. Widać tu swoistą
tęsknotę za normalnością, a dalszej części też szczęściem. Znajduje to
odzwierciedlenie w motywie złotej kuli, wręcz symbolu spełnienia marzeń –
zwykłego, dobrego, ludzkiego życia.
Piknik na skraju drogi to lektura w zasadzie bardzo prosta: krótka, treściwa i niezwykle sugestywna. Braciom Strugackim
udało się stworzyć wizję, która wywarła ogromny wpływ na współczesną,
szeroko rozumianą fantastykę. Fantastyczny pomysł – Lądowania, Strefy
i ich konsekwencji, jest bowiem na wskroś fantastyczny. Na to wszystko
nałożona jest jednak prawdziwie ludzka historia, w której bez trudu
dostrzec można pewien wymiar uniwersalny. A że w warstwie literackiej
wyczuć można jeszcze specyficzna rosyjską wrażliwość? Tym lepiej dla
tekstu – perełki, która wciąż pozostaje aktualna.
5,5/6
Zabieram się do tej książki i zabieram... Swego czasu mocno mnie zniechęciło opowiadanie będące kontynuacją "Pikniku" (zamieszczone bodajże w którymś z numerów "Science Fiction"). No i jakoś podświadomie uznałem, że i pierwowzór będzie słaby.
OdpowiedzUsuńCzas chyba zmienić zapatrywania i w końcu samemu sprawdzić wartość tego dzieła, tym bardziej, że lubię podobne klimaty. No i nie powiem, recenzja też mocno zachęcająca.
Dzięki. Zdecydowanie warto po Piknik sięgnąć, nie patrząc zupełnie na wszelkie kontynuacje czy adaptacje. Strugaccy wystarczą :)
Usuń