Twórczość Williama Gibsona zawsze stanowiła dla mnie swego rodzaju wyzwanie. Z jednej strony jego pomysły na światy przyszłości bez reszty fascynowały i inspirowały, z drugiej zaś zwięzły, nieco surowy styl nigdy specjalnie do mnie nie przemawiał. Mimo to, nawet wracając po latach do pozycji takich jak Neuromancer, odnajdywałem w nich elementy dające mnóstwo czytelniczej frajdy. Jego ostatnia powieść – Peryferal – została właśnie opublikowana przez Wydawnictwo MAG w ramach prestiżowej serii Uczta Wyobraźni.
Pierwszym skojarzeniem, jakie przywołuje nazwisko amerykańsko-kanadyjskiego autora, jest oczywiście cyberpunk. W swojej najnowszej twórczości Gibson wyszedł poza nakreślone jeszcze w latach 80 ramy konwencji, wprowadzając wiele elementów (scenograficznych, fabularnych i formalnych) nieobecnych we wcześniejszych pracach. Nie inaczej jest z Peryferalem. Oprócz charakterystycznych dla tego pisarza elementów, takich jak technologiczne gadżety, komputerowe sieci, korporacyjne potęgi a także bohaterowie ze społecznego marginesu, pojawiają się nowe. Autor Mony Lizy Turbo eksploruje tu bowiem motywy równoległych rzeczywistości i alternatywnych linii czasowych. Główni bohaterowie balansują nie tylko między dwoma światami, ale także między różnymi postaciami, często korzystając z tytułowych peryferali – zdalnie sterowanych ciał. Punktem wyjścia fabuły jest sytuacja, w której żyjąca w nieodległej przyszłości Flynne Fisher staje się świadkiem morderstwa popełnionego w grze. Tyle tylko, że gra okazuję się grą wcale nie być, będąc niczym innym, jak odległą wersją przyszłości. Można by się więc spodziewać, że Gibson nawiąże do klasycznych powieści SF spod znaku podróży w czasie i skupi się na eksploracji tego motywu. Nic bardziej mylnego. Tak bohaterowie, jak i czytelnicy zostają postawieni przed pewnymi faktami, a szalone tempo wydarzeń nie pozwala na specjalnie wiele namysłu nad naturą przenikalności linii czasowych. Głębsze przemyślenia na temat wzajemnych relacji poszczególnych alternatywnych realiów i potencjalnych skutków ingerencji stają się raczej techniczną refleksją determinującą działania poszczególnych postaci niż jakimś odautorskim komentarzem. Na pierwszy plan wysuwa się akcja – pełna zwrotów, dynamiczna, wymagająca od czytelnika sporo skupienia, by się nie pogubić. Nie mniej ważne są też postacie. Jak to zwykle u Gibsona, bohaterowie wprowadzają do układanki element punk – szczególnie ci z tej bliższej nam przyszłości to outsiderzy ze społecznego marginesu angażujący się w mniej lub bardziej legalne przedsięwzięcia, by związać koniec z końcem. Przedstawiciele tej dalszej przyszłości należą za to w większości do klasy wyższej. Nadaje to zresztą jeszcze większej dynamiki relacjom między postaciami z dwóch rzeczywistości: jako kontrast działają tu nie tylko różnice w technologii czy w wiedzy, ale także wiążące się z pozycja społeczną dostęp do zasobów finansowych, maniery itd.
Ogromną, być może nawet największą zaletą Peryferala jest świat przedstawiony. I nie chodzi nawet o to, z jakim polotem autor podjął wątek równoległych rzeczywistości. Przede wszystkim obie linie czasowe tętnią życiem, mają wyraźny charakter, interesującą technologią i kulturową specyfiką. Szczególnie intryguje ta odleglejsza przyszłość. Gibson wprowadza tu elementy postapokalipsy, pokazując świat odradzający się po wielkim kryzysie – bardzo niewiele mówi jednak na temat natury i skali tzw. Puli.
Dynamika tak świata, jak i wydarzeń jest wzmacniana przez charakterystyczny dla późnej twórczości tego autora styl. Dominują krótkie, często ledwie dwustronicowe rozdzialiki, oparte na wyrazistych scenach i motywach. Co więcej, Gibson regularnie zmienia perspektywę, z której prowadzi narrację, co jeszcze potęguje wrażenie migawkowości. Ten literacki stroboskop zdaje się jednak współgrać bardzo dobrze z niezwykle bezpośrednim sposobem ekspozycji świata przedstawionego. Amerykańsko-kanadyjski pisarz unika jak ognia nadmiernej obecności narratora. Zarówno wprowadzanie nowych elementów scenografii, jak i tłumaczenie czytelnikowi meandrów przyszłości jest niejako naturalnie zakorzenione w świecie i akcji. Odbiorca jest więc rzucony na głęboką wodę w zasadzie od pierwszych stron książki. I choć niektórych taki sposób prezentacji realiów Peryferala może razić, w ostatecznym rozrachunku okazuje się niezwykle spójny z całościowym zamysłem artystycznym.
Ostatnia do tej pory powieść Gibsona nie jest dziełem z gatunku „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Zresztą, nikt chyba nie oczekiwałby takiej formuły po książce wydanej w ramach Uczty Wyobraźni. Jest za to dowodem, że ojciec cyberpunka wciąż ma jeszcze wiele do powiedzenia na fantastycznonaukowym poletku. Dopracowana i przemyślana literacka forma idzie tu w parze ze znakomitymi pomysłami i dynamiczną akcją. I nawet jeśli Peryferal nie jest tekstem mogącym bić się o branżowe nagrody – chyba zbyt mało tu innowacyjności i wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom masowego odbiorcy – to wciąż stanowi solidną porcję science fiction na bardzo wysokim poziomie.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz