poniedziałek, 25 lipca 2016

Thor Gromowładny. Bogobójca – Jason Aaron, Esad Ribić - komiksowa recenzja z Szortalu

Nawet bogowie umierają

Choć polska linia Marvel Now! prezentuje całkiem wysoki poziom (z jedną poważną wpadką w postaci Thunderbolts), to jakimś sposobem nie pojawiły się w niej serie, które spotkały się z najlepszym przyjęciem krytyki jak Ms. Marvel czy Hawkeye. Na szczęście rozszerzając linię Egmont sięgnął po jeden z takich tytułów, a  mianowicie Thora Gromowładnego Jasona Aarona i Esada Ribicia. Muszę przyznać, że czekałem na ten tytuł jak chyba na żaden inny. Czy było warto?

Przewrotnie, zacznę od elementu, który rzuca się w oczy jeszcze zanim zaczniemy lekturę, a mianowicie od fenomenalnej strony graficznej pierwszego tomu Thora. Prace chorwackiego artysty po prostu urzekają. Zwraca uwagę delikatna kreska, podkreślona jeszcze subtelnymi, stonowanymi kolorami nałożonymi przez Deana White’a i Ive Svorcinę. To jednak nie wszystko. Ribić przykłada ogromną wagę do stylizacji scenografii i postaci. Każde z trzech wcieleń Thora jakie obserwujemy w Bogobójcy jest charakterystyczne. Podobnie lokacje, wszystko ma tu swoje miejsce i charakter: od zapadłej islandzkiej wioski, przez siedziby gwiezdnych bóstw, aż po upadający, zdewastowany Asgard. W zalewie podobnie do siebie narysowanych, komercyjnych komiksów mało który artysta potrafi się faktycznie wyróżnić. Ribiciowi udaje się to bez dwóch zdań.


Znakomita warstwa graficzna jest niewątpliwie bardzo ważna, jednak nie tylko ona świadczy o wartości tego komiksu. Jason Aaron napisał bowiem jeden ze swoich najlepszych scenariuszy, korzystając z wszystkich dobrodziejstw, jakie konwencja komiksów z Gromowładnym ma do zaoferowania. Można by rzec, że Bogobójca ma w sobie coś z kryminału: oto bóg gromu odkrywa, iż jakaś istota brutalnie morduje bóstwa. Wszystkie, co do jednego, świat po świecie. Rozpoczyna się nie tyle śledztwo, co rozciągnięta w czasie i przestrzeni walka o przetrwanie. Świetnym zabiegiem jest tu wprowadzenie kilku linii czasowych, w których toczą się wydarzenia tej historii. Aaron buduje gęstą atmosferę w dwojaki sposób: z jednej strony podważa nieśmiertelność rozmaitych bóstw (w tym Thora), z drugiej bardzo ostrożnie eksponując naturę zagrożenia. Przy okazji porusza też ciekawy wątek powszechnej natury bogów w uniwersum Marvela. Nawet jeśli nie jest to temat nowy na gruncie komiksów z Thorem, to z pewnością interesujący jest sposób w jaki się rozwija. Inna sprawa, że bardzo dobrze prezentuje się także główny bohater. Mamy bowiem szansę spojrzeć na Thora z trzech perspektyw: jako nieokrzesanego młokosa, który nie zdobył jeszcze młota; jako dojrzałego boga-herosa, członka ziemskich Avengers; wreszcie jako starego, zmęczonego władcę Asgardu – ostatniego ze swego rodzaju. Ta unikalna formuła nie tylko stanowi ciekawe urozmaicenie, ale pozwala też spojrzeć na Odinsona z różnych stron, ujawniając odmienne jego aspekty. W efekcie otrzymujemy nie tylko wciągającą, zajmującą opowieść w ogólnym sensie, ale także jeden z najlepszych komiksów z Thorem w roli głównej.

Muszę przyznać, że Thor Gromowładny. Bogobójca sprostał oczekiwaniom w każdym calu. Jason Aaron za pomocą kilku prostych rozwiązań zbudował historię, która wciąga czytelnika nie mniej niż głównego bohatera. Szybkie zawiązanie epickiej (bo rozciągniętej na kilka linii czasowych) intrygi, gra perspektywą, elementy kryminału, dynamiczne sceny walk i urok kosmiczno-boskiej części uniwersum Marvela. Gdy dodamy do tego absolutnie fenomenalną oprawę graficzna autorstwa Esada Ribicia powstaje komiks, który nie tylko warto mieć na półce, ale wręcz chce się czytać i oglądać więcej niż raz. W tym roku czeka nas jeszcze jeden tom Thora co niewątpliwie cieszy. Szkoda tylko, że na poszerzenie polskiej linii Marvel Now! o kolejne tytuły (jak choćby wspomniane Ms.Marvel czy Hawkeye) będziemy musieli poczekać do przyszłego roku.

5.5/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...