Bitwa Atomu – mutancki event linii Marvel Now! sporo namieszał w sytuacji w tej części uniwersum Domu Pomysłów. W czwartym tomie serii dotyczącej młodych, sprowadzonych z przeszłości oryginalnych X-Menów Brian Michael Bendis stara się nieco uporządkować pokłosie tych wydarzeń. Jednocześnie jednak wracają pewne echa przeszłości.
Największym zaskoczeniem jest przejście oryginalnych mutantów na stronę Cyclopsa, śladami Kitty Pryde. Ta niejako symboliczna decyzja, zaakceptowanie przynależności do nowej rzeczywistości (w toku Bitwy Atomu okazało się, że nie mogą wrócić do swoich czasów) wiąże się też ze zmianą kostiumów na współczesne, nowocześniejsze. Wkrótce jednak oryginalna piątka zostaje rzucona w wir wydarzeń, które okażą się dla niej sporym wyzwaniem. Bendis prowadzi tu równolegle trzy zasadnicze wątki: pierwszy, dotyczący zaakceptowania przez młodych mutantów wiedzy o swojej potencjalnej przyszłości, którą nabyli w czasie Bitwy Atomu; drugi, związany z odnalezieniem w czasie akcji na Florydzie X-23 – żeńskiego klona Wolverine’a; wreszcie trzeci, zbudowany wokół grupy uzbrojonych w nowoczesny sprzęt religijnych fanatyków pragnących pozbyć się mutantów na dobre.
W przypadku pierwszego wątku Bendis niczym specjalnie nie zaskakuje – w dalszym ciągu mamy do czynienia z egzystencjalnymi przemyśleniami dotyczącymi potencjalnych zmian w przeszłości i mierzenia się przeniesionych z przeszłości X-Menów z dziedzictwem swych nowych wersji. Teraz już nie tylko współczesnych, ale także tych z przyszłości. Plus oczywiście standardowe elementy opery mydlanej w postaci przede wszystkim rywalizacji o względy młodej Jean. Drugi wątek jest o tyle ciekawy, że do w miarę stabilnej konfiguracji – oryginalnej piątki i Kitty Pryde – zostaje wprowadzony nowy element. Nieco pikanterii dodaje fakt, iż baza Cyclopsa mieści się w dawnych obiektach projektu Broń X. Mamy też skok w głąb psychiki X-23 i całkiem ciekawie budowaną relację między nią a młodym Scottem Summersem. Najciekawszy wydaje się jednak wątek trzeci – ten osnuty wokół fanatyków religijnych. Bendis sięgnął do dziedzictwa mutantów, a dokładniej do prowadzącego antymutancką krucjatę Williama Strykera. I choć ten pojawia się tylko na moment, motyw grupy paramilitarnej wypada całkiem nieźle, potwierdzając zresztą dobre osadzenie pisanej przez Bendisa sagi w szeroko rozumianej historii marvelowskich mutantów.
Pewne wątpliwości budzić mogą budzić rysunki – o ile styl Stuarta Immonena (odpowiedzialnego za jeden z zawartych tu zeszytów) jest bez zarzutu, o tyle szkicujący zeszyty 19-21 Brandon Peterson wypada raczej przeciętnie. Chociaż trzeba przyznać, że większość jego prac stanowi solidną robotę, utrzymaną w typowo amerykańskim stylu. Sporadycznie trafiają się ujęcia wyglądające nienaturalnie – szczególnie w przypadku twarzy. Na szczęście są to jednak pojedyncze wpadki.
Na osobne omówienie zasługuje zamykający Tak innych jubileuszowy zeszyt X-Men Gold zbierający historie napisane i narysowane przez klasyków. Mamy więc szansę poznać krótkie opowieści, które wyszły spod pióra Chrisa Claremonta, Stana Lee, Roya Thomasa, Lena Weina i Fabiana Niciezy. Wszystko zostało zilustrowane przez takich rysowników jak Bob McLeod, Walter Simonson, Pat Olliffe, Jorge Molina i Salvador Larroca. I choć poziom jest bardzo różny (tak w odniesieniu do scenariusza, jak i rysunków) niewątpliwie przyjemnie jest znów zobaczyć w akcji przeciw Sentinelom zespół z Collossusem i Rogue, czy też wejść w głowę Wolverine’a w czasie jednej z najbardziej pamiętnych scen Giant-Size X-Men z 1975. Gdybym miał którąś z zawartych tu historii wyróżnić, to właśnie te pięć stron autorstwa Lena Weina i Jorge Moliny. Trzeba jednak przyznać, że cały jubileuszowy zeszyt jest miłą laurką dla fanów mutantów Marvela.
Tak inni to przyzwoita kontynuacja serii. Bendis wprowadza nowe elementy bardzo oszczędnie, wciąż kładąc duży nacisk na budowanie relacji między postaciami. Cieszy jednak fakt, że mamy wreszcie szansę wyjść poza zakres tematów niejako ustalony w pierwszym zeszycie All-New X-Men. Jeśli śledzicie tę serię (a także inne poświęcone mutantom serie Marvel Now!) to i lektura jej czwartego tomu powinna okazać się satysfakcjonująca. Jeśli nie, no cóż, wtedy jak w przypadku wszystkich amerykańskich tasiemców warto zacząć od początku. Ja do tego tytułu mam spory sentyment, nawet jeśli nie jest to najlepsza z wydawanych przez Egmont tytułów Marvela
Tak inni to przyzwoita kontynuacja serii. Bendis wprowadza nowe elementy bardzo oszczędnie, wciąż kładąc duży nacisk na budowanie relacji między postaciami. Cieszy jednak fakt, że mamy wreszcie szansę wyjść poza zakres tematów niejako ustalony w pierwszym zeszycie All-New X-Men. Jeśli śledzicie tę serię (a także inne poświęcone mutantom serie Marvel Now!) to i lektura jej czwartego tomu powinna okazać się satysfakcjonująca. Jeśli nie, no cóż, wtedy jak w przypadku wszystkich amerykańskich tasiemców warto zacząć od początku. Ja do tego tytułu mam spory sentyment, nawet jeśli nie jest to najlepsza z wydawanych przez Egmont tytułów Marvela
Tytuł: Tak inni
Seria: All-New X-Men
Tom: 4
Scenariusz: Brian Michael Bendis i inni
Rysunki: Stuart Immonen, Brandon Peterson i inni
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Tytuł oryginału: All-New X-Men: All-Different (All-New X-Men #18-21, X-Men Gold #1)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 132
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1891-1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz