poniedziałek, 1 maja 2017

Bestia najgorsza - Michal Cetnarowski - recenzja z portalu Fantasta.pl

Powergraph przyzwyczaił nas już do wysokiego poziomu pozycji publikowanych w serii Kontrapunkty. Bestia najgorsza i inne sny o wolności i miłości stanowi kolejny z autorskich powrotów na jej łamy. Po całkiem udanej powieści I dusza moja Michał Cetnarowski przypomina o sobie zbiorem sześciu dłuższych opowiadań (z czego cztery to teksty premierowe), balansujących na granicy literatury gatunkowej – podobnie zresztą jak wszystkie inne pozycje wydawane w ramach tej serii.


Znakomita okładka autorstwa Igora Myszewicza doskonale wprowadza w klimat Bestii najgorszejCetnarowski eksploruje mroczne zakamarki ludzkich dusz, stara się pokazać, jak cienka jest granica między tym, co (na pozór) zwyczajne, znane i codzienne, a tym, co szalone, przerażające, pożerające człowieka od wewnątrz. Zbiór otwiera publikowane wcześniej w „Nowej Fantastyce” opowiadanie tytułowe skupiające się na samozwańczym świętym nauczycielu, terroryście Janie Korwinie Marii Pałubie – człowieku, który wysadził w powietrze Pałac Kultury. To jeden z dwóch najlżejszych tekstów w zbiorze – z lekkim przymrużeniem oka Cetnarowski przeprowadza czytelnika przez pokrętne nauczanie bohatera. Druga z nowel – Pustynia rośnie – to nieco oniryczne, przerażające studium alienacji i postępującego rozpadu ludzkiego życia, przekraczania kolejnych barier, które wydawały się nie do przekroczenia. Trzecim tekstem są Kwantowi kochankowie, na pozór zwykła obyczajowa historia związku dwojga ludzi. Szef działu prozy polskiej „Nowej Fantastyki” wprowadza tu jednak element niepewności, swoistą kwantową modalność. Ostatecznie nie wiemy więc, co się właściwie wydarzyło, jak przebiegła ta nastrojowa historia. RP Productions to alternatywna historia polskiego przemysłu pornograficznego pisana z perspektywy wytwórni specjalizującej się w porno historycznym. Nieco ironiczna, zabawna opowieść ma jednak także spory ładunek refleksji. Stanowi analizę mentalności pokolenia dojrzewającego w latach 90. i pogoni za prawdziwymi emocjami. Piąty z tekstów – Strach. Historia rodzinna – jest w moim odczuciu ozdobą całego zbioru. Rozpisana na kilkoro aktorów historia tytułowej rodziny to sugestywne studium znanych każdemu lęków, małych dziwactw i na pozór błahych zwyczajów. Cetnarowski przygląda się im przez szkło powiększające, jakby chciał powiedzieć, że każdy z nas jest niebezpiecznie blisko stania się kimś na wzór członków rodziny Strachów. Tom zamyka pisana z perspektywy nastolatki Żadna na ziemi rzecz. Autor umiejętnie splata zwyczajną na pierwszy rzut oka codzienność licealistki z wyrazistością sytuacji granicznych – doświadczeniem załamania i jego konsekwencjami czy też obcowaniem ze śmiercią wśród pacjentów oddziału paliatywnego, który bohaterka regularnie odwiedza w ramach prac społecznych. W gruncie rzeczy jest to jednak melancholijna opowieść o pragnieniu prawdziwego, intensywnego życia, afirmacja postawy aktywnej.

Autor wcześniejszych Labiryntów wyraźnie podąża w kierunku psychologicznej prozy głównego nurtu. W sferze koncepcyjnej mamy do czynienia z niemal modelową, gęstą proza psychologiczną, w której elementy fantastyczne stanowią najwyżej element scenografii lub balansują na granicy snu. Działa to jednak na korzyść tekstów. Cetnarowski ma znakomite oko do obserwacji codziennego życia. Ma też pióro, którym potrafi je przelać na papier. Dzięki świetnym opisom i dialogom jego teksty wydają się niezwykle autentyczne. Ogromny nacisk kładzie na wewnętrzne przeżycia bohaterów – ich psychologię, emocje, sposoby konceptualizacji otaczającego ich świata. Na oczach czytelnika dokonuje się swoista wiwisekcja ich przeżyć – lęków, radości i pragnień. Świetnie współgra z tym styl: gęsty, ciężki, nieco barokowy, pełen długich wyliczeń. Równoważą go nieco lżejsze dialogi i celne, błyskotliwe spostrzeżenia wplatane tu i ówdzie.
Bestia najgorsza i inne sny o wolności i miłości stanowi kolejny przykład prozy stworzonej przez autora dryfującego od literackiej fantastyki w stronę prozy głównonurtowej. W przypadku Łukasza Orbitowskiego, Szczepana Twardocha, Wita Szostaka czy Jakuba Małeckiego droga ta okazała się szlakiem do sukcesu – jeśli nie zawsze rynkowego, to z pewnością artystycznego. Cetnarowski zdaje się być na jego progu. Niewątpliwie ma wszelkie dane, żeby go odnieść. Przede wszystkim ma umiejętność obserwacji otaczającej nas rzeczywistości i przekładania jej na intrygującą prozę – taką, która wydaje się bliska nas samych. Warto więc zignorować konwencje i szufladki i cieszyć się niejednoznacznością tej prozy. To po prostu kolejna pozycja wpisująca się w koncepcję serii Kontrapunkty i podtrzymująca jej wysoki poziom.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...