piątek, 25 sierpnia 2017

Spider-Man: Niebieski – Jeph Loeb, Tim Sale - komiksowa recenzja z Szortalu

Do łezki łezka…

Jeph Loeb i Tim Sale zaskarbili sobie sympatię czytelników wieloma świetnymi seriami, jak „Batman. Długie Halloween” czy „Daredevil: Żółty”. W przypadku ich pracy dla Marvela ich najlepszą wspólnie stworzoną pozycją wydaje się jednak  „Spider Man: Niebieski” – drugi z „kolorowych” tytułów tego duetu. Sentymentalna, poruszająca opowieść o tym, co utracone, ale jednocześnie bardzo ważne w kształtowaniu współczesnego wizerunku Pajączka.


Wszystkie z pisanych dla Marvela serii Loeba i Sale’a opierają się na podobnym schemacie. Amerykańscy autorzy skupiają się na eksplorowaniu przeszłości, początków kariery ikonicznych herosów i starają się pokazać w nowym świetle związki, które ich ukształtowały. W przypadku Daredevila była to oczywiście Karen Page, w przypadku Hulka Betty Ross, u Kapitana Ameryki – nieco kontrowersyjnie – Bucky Barnes. W przypadku Spider-Mana, a właściwie Petera Parkera, osoba tą jest… Gwen Stacy. O ile burzliwy związek z Mary Jane jest nieodłącznym elementem teraźniejszości tego bohatera, o tyle tragicznie przerwana przyjaźń i miłość do blond piękności była stymulatorem jego dojrzewania. I to w obu wymiarach superbohaterskiego życia: prywatnym i zamaskowanym. Loeb i Sale zabierają czytelników w podróż do przeszłości Pajączka – wprost przywołują wydarzenia i sceny znane z komiksów stworzonych przez Stana Lee, Steve’a Ditkę i Johna Romitę Seniora. Pretekstem do wspominków są walentynki, czas, w którym Peter wraca do miejsca śmierci Gwen. Przy tej okazji snuje opowieść o historii ich znajomości.

Warto zaznaczyć, że „Spider-Man: Niebieski” jest w większym stopniu opowieścią o Peterze Parkerze niż o jego zamaskowanym alter-ego. Przyczyna jest bardzo prosta – Gwen była częścią życia Petera, nie Spider-Mana. Nie miała pojęcia o jego podwójnej tożsamości. Nie znaczy to jednak, że na stronach komiksu brakuje Pająka. Wręcz przeciwnie, autorzy odtworzyli bowiem kilka absolutnie klasycznych konfrontacji Spider-Mana. Czytelnicy mają szansę spojrzeć z nowej perspektywy na starcie z Zielonym Goblinem, Rhino, Vulture’m (a nawet dwoma), Lizardem czy Kravenem Łowcą. Ci, którzy znają kanoniczne zeszyty „The Amazing Spider-Man” (w Polsce przedrukowane w 87 tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela „Nigdy Więcej Spider-Mana”), będą zachwyceni. Sale włożył mnóstwo wysiłku w odtworzenie kadrów Johna Romity, zachowując jednocześnie swój niepowtarzalny styl. Różnica tkwi jednak w narracji prowadzonej przez współczesnego nam Petera. Choć podobny zabieg odtworzenia klasycznych scen pojawia się we wszystkich komiksach „kolorowej” serii, to chyba właśnie w „Niebieskim” wypada najlepiej. Nie są to bowiem proste nawiązania, ale nadanie tym momentom zupełnie nowego wymiaru poprzez dodanie kontekstu upływającego czasu oraz wykorzystanie współczesnych technik narracji (jakże innych od tych sprzed 50 lat).

Natężenie emocji jest tu ogromne, choć – co ważne – nie znajdziemy w „Niebieskim” taniego epatowania ckliwością lub jakichś dramatycznych zwrotów akcji. Z właściwie każdej strony wypływa tęsknota, ale i wdzięczność Petera za to, kim była Gwen. W niemal każdej scenie z udziałem tej dwójki czuć swoiste iskrzenie. Zresztą, pokazanie relacji interpersonalnych jest w ogóle mocną stroną tego komiksu. Nie tylko między Peterem a Gwen, ale także między pozostałymi członkami ich paczki: Flashem Thompsonem, Harrym Osbornem czy (przede wszystkim) Mary Jane Watson. Muszę przyznać, że sposób, w jaki zbudowano napięcie, stawia ten komiks wśród narracyjnych majstersztyków. Zasługa w tym tak Loeba z Salem, jak i Lee, Ditki i Romity Seniora.

Nie jestem w stanie pisać o „Niebieskim” inaczej jak o jednym z moich ulubionych komiksów – takim, do którego lubię wracać. Stąd też cieszy mnie bardzo fakt, iż Mucha postanowiła go wydać, mimo że na polskim rynku obecna jest od jakiegoś czasu wersja z WKKM (choć z jej dostępnością już nieco gorzej). Nie jest to może komiks dla każdego.... lub inaczej: żeby w pełni go docenić, trzeba znać klasyczne opowieści z lat 60. i 70. o dojrzewaniu Petera Parkera, o tym, jak wykuwał się współczesny charakter jednego z najpopularniejszych bohaterów w dziejach komiksu. Wtedy zauważa się, jak ogromną pracę wykonali autorzy, by odnieść się do historii sprzed lat, opowiedzieć je na nowo z pełnym poszanowaniem oryginału. Powstał komiks wyjątkowy, wciągający i piękny. Taki, przy którym czasem się uśmiechniemy, a czasem zakręci się w oku łza. Taki, do którego chce się wracać.


Tytuł: Spider-Man: Niebieski
Scenariusz: Jeph Loeb
Rysunki: Tim Sale
Kolory: Steve Buccellato
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Spider-Man: Blue
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 9788361319894

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...