poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Thor Gromowładny. Przeklęty – Jason Aaron, Nic Klein, Das Pastoras, Ron Garney - komiksowa recenzja z Szortalu

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Zacznę wprost – jestem fanem Jasona Aarona. Uważam, że to scenarzysta nie tylko kreatywny, ale i potrafiący świetnie sobie poradzić w bardzo różnych konwencjach. Jako najprostszy przykład można przywołać trzy serie, które aktualnie ukazują się w Polsce: „Bękarty z Południa”, „Wolverine i X-Men” i „Thor Gromowładny”. Każda z nich zabiera czytelnika w odległe od siebie rejony, maluje inne światy i korzysta z odmiennych środków literackiego wyrazu – a przecież wszystkie oceniane są jako bardzo dobre lub wręcz znakomite. Trzeci tom „Thora Gromowładnego” przynosi kolejną zmianę klimatu – zasadnicza część albumu jest to bowiem rasowe awanturnicze fantasy!


Zanim jednak do tego dojdziemy, Aaron poświęca jeden zeszyt powrotowi Gromowładnego na Ziemię. Ukazuje Thora jako boga, który czuje prawdziwe powołanie do opieki nad ludźmi: bycia przy nich, słuchania ich, odpowiadania na prośby i niesienia pomocy w każdy dostępny sobie sposób. Urzeka kameralność tej historii i szczerość bohatera. To, niemal dosłownie, przyziemne wprowadzenie zwiastuje kolejną zmianę konwencji – tym razem na często kojarzone z przygodami Boga Gromów klasyczne fantasy. Historycznie to właśnie tytuł poświęcony synowi Odyna był sztandarowym przykładem mieszania się marvelowskiej superbohaterszczyzny z konwencją legendarno-baśniową i całym jej sztafażem. Sięgnięcie po nią nie powinno więc nikogo dziwić. Aaron nie byłby jednak sobą, gdyby nie poszedł krok dalej. Oplata intrygę wokół uwolnienia się z więzienia jednego z najbardziej charakterystycznych oponentów Asgardczyka – władającego potężną magią mrocznego elfa Malekitha. Samą fabułę układa w klasyczny schemat sztampowego fantasy (tak, wiem, „Władca Pierścieni” też jest na nim oparty), w którym w obliczu palącej potrzeby stworzona zostaje drużyna śmiałków mających stawić czoła zagrożeniu. W przypadku „Przeklętego” mamy więc (oprócz samego Thora) świetlistego elfa, krasnoluda, trolla, olbrzyma i mroczną elfkę. Pojawiają się też nieodzowni towarzysze Boga Gromu – Wojowie Trzej i pani Sif. Jak przystało na archetypową drużynę, mimo dzielących ich różnic ruszają w podróż,. Przemierzają więc Dziewięć Światów, pragnąc powstrzymać Malekitha realizującego jeden ze swoich szaleńczych planów (w tym przypadku dąży między innymi do przetrzebienia własnej rasy). Nie muszę chyba dodawać, że przeżywają po drodze rozmaite przygody, a historia nie raz i nie dwa skręca w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Widać, jak Aaron bawi się konwencją, jak z nią gra, jak czasem ją wręcz wyszydza. A jednocześnie potrafi wyciągnąć z niej to, co najlepsze – nastawienie na akcję, przygodowość i interakcje między bohaterami. To jednak nie wszystko – warto bowiem dodać, że sporo tu nawiązań do zupełnie współczesnego nam świata – historii, polityki, stosunków międzynarodowych, dyplomacji i ponadnarodowych instytucji. Scenarzyście należą się brawa za ten przewrotny, trochę słodko-gorzki komentarz świetnie wpleciony w opowieść. Album zamyka retrospektywna historia z młodości Thora, a mianowicie pewien epizod, w którym występują smok, bóg Gromu, lokalna społeczność i morze alkoholu. Znów, jest lekko i całkiem ciekawie, choć kilka ostatnich kadrów może wydać się nie do końca zrozumiałe.

W sferze graficznej niestety brakuje nieco Esada Ribicia. Chorwat przyzwyczaił do kapitalnego poziomu swoich prac, które były jedną z istotnych przyczyn sukcesu pierwszych tomów „Thora Gromowładnego”. Artyści pojawiający się w trzecim wydaniu zbiorczym nie ekscytują już tak bardzo… choć plansze przez nich stworzone są jak najbardziej w porządku. Nic Klein prezentuje dość typową amerykańską kreskę, bardzo poprawną, ale nic ponad to. Ciekawiej wypada zasadnicza historia zilustrowana przez Rona Garneya. Rysownik ten ma ciekawy, lekki styl – między innymi dzięki odejściu od klasycznie czarnego konturu i zastąpieniu go bardziej stonowanym, zbliżonym kolorystycznie do teł. Całkiem nieźle pasuje to do opowieści fantasy. Album wieńczy zeszyt #18, w którym za ilustracje odpowiedzialny był Das Pastoras. Hiszpan znany w Polsce choćby z „Castaki” ma bardzo specyficzną kreskę, bardzo różną od większości publikacji zza Oceanu. Jest plastycznie, może nieco karykaturalnie, ale ze świetnym kolorowaniem. Pewnie nie każdemu jego kreska będzie odpowiadać, jednak moim zdaniem jest niezwykle interesującym urozmaiceniem dla czytelników przyzwyczajonych do stereotypowych rysunków.

Myślę, że „Przeklęty” jest komiksem nieco na krawędzi – wielu osobom może wydać się do bólu sztampowy lub kiczowaty. Bądź co bądź, Aaron wziął na warsztat najbardziej oklepaną wersję „drużynówki”, jaką można sobie wyobrazić. A jednak podskórne wrażenie, że najzwyczajniej w świecie autor robi sobie z konwencji jaja, pozwala nabrać dystansu. Wplecenie w to komentarzy na temat współczesnego świata stanowi zaś smaczek, coś ekstra, co pozwala spojrzeć na ten komiks z nieco innej perspektywy. I choć rozumiem, że tak drastyczna zmiana klimatu może razić po napisanej całkiem serio, fenomenalnej historii o Bogobójcy, to jednak sam bawiłem się przednio. 


Tytuł: Przeklęty
Seria: Thor Gromowładny
Tom: 3
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Nic Klein, Das Pastoras, Ron Garney
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Tytuł oryginału: Thor: God of Thunder, vol. 3: The Accursed (Thor: God of Thunder #12-18)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: czerwiec 2017
Liczba stron: 156
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1943-7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...