
Uczynienie z miasta klamry spinającej tematycznie teksty nie oznacza bynajmniej, że mamy do czynienia z przewodnikiem po topografii Londynu, lub też podręcznikiem architektury. Owszem, czasem fragmenty miejskiego krajobrazu postawione są na pierwszym planie (jak ulice w Doniesieniach o pewnych wypadkach w Londynie lub budynki w Fundamentach) , jednak punktem centralnym twórczości Miéville’a wydaje się być refleksja na temat współczesnego społeczeństwa, które miasta uczyniło swoją podstawową tkanką. Pokazując zurbanizowaną przestrzeń, która staje się w rożny sposób odmieniona, autor stara się snuć refleksje na temat tego jak bardzo człowiek staje się uzależniony od pewnych form bytowania w przestrzeni oswojonej na jedyny słuszny sposób. Zmiana w otoczeniu łączy się ze zmianą ludzkich zachowań, wywołuje niepokój, a czasem wręcz grozę. Wypaczone miasto powoduje wypaczenie społeczeństwa i zawieszenie reguł nim rządzących.
W wymienionych powyżej wątkach twórczości Brytyjczyka wyraźnie widać jego poglądy polityczne. Miéville jako przedstawiciel radykalnej lewicy, wyraźnie krytykuje konsumpcjonizm i korporacjonizm, obnaża absurdy liberalnej gospodarki (Dzień dziś wesoły), czy też obłudę wielkich korporacji (Koniec z głodem). Uważam, że jest to niesłychanie ożywczy, świeży powiew we współczesnej fantastyce. Szczególnie jeśli odniesiemy to do polskiego fandomu, gdzie zdecydowana większość pisarzy wprost deklaruje się jako zwolennicy prawej strony sceny politycznej prezentując pełne spektrum typowych dla niej postaw: od radykalnego antykomunizmu, przez rozbuchany narodowy konserwatyzm, na zapędach monarchistycznych kończąc. Ot, taki urok naszego rodzimego poletka. Obawiam się, że gdyby osoba pokroju Miéville'a próbowała tworzyć nad Wisłą szybko zostałaby przez środowisko zjedzona. Szczęśliwie jednak dla czytelników, twórczość trzykrotnego laureata Nagrody Arthura C. Clarke'a jest do naszego kraju bez przeszkód importowana i znajduje tu spore zainteresowanie.
Miéville w swoich opowiadaniach kapitalnie potrafi zbudować nastrój. Zwykle (choć nie zawsze) posługuje się narracją pierwszoosobową, co budzi skojarzenia z twórczością H.P.Lovecrafta. Tym bardziej, że klimat tajemnicy, grozy, czasem lekkiej paranoi jest tu niemal wszechobecny. Trudno powiedzieć, czy zawartość W poszukiwaniu Jake’a to bardziej urban fantasy, czy raczej dyskretnie serwowany horror. Styl Brytyjczyka to nie tylko wnikliwa obserwacja rzeczywistości i podszyte polityką uszczypliwe jej komentowanie. Składa się na niego także pióro zdolne budować fascynujące, plastyczne opisy, które powodują, że odrealniona rzeczywistość niemal staje czytelnikowi przed oczami. Język polskiego wydania tych opowiadań jest dość zróżnicowany, co jest poniekąd rezultatem faktu, że nad ich przekładem pracowało aż czterech tłumaczy. No cóż, od przybytku głowa nie boli…
Czy warto się ze zbiorem Miéville’a zapoznać? Z pewnością tak. Wyobraźnia tego autora jest wręcz niesłychana, a sprawne pióro, żywy, zadziorny język i polityczne podszyta krytyka współczesnego świata powodują, że płody tej wyobraźni przybierają fascynujące i wciągające literackie formy. Tu nie ma słabych tekstów, większość jest co najmniej bardzo dobra, kilka zaś jest wręcz doskonałych (Pokój kulek, Doniesienia o pewnych wypadkach w Londynie, Chowaniec, Łącznik, Koniec z głodem, Dziś dzień wesoły czy Jack). W poszukiwaniu Jake’a i inne opowiadania to nie tylko pozycja dla miłośników uniwersum Bas-Lag, czy też tych, którzy poszukują tak rzadkiego towaru jakim jest lewicowa, społecznie zaangażowana fantastyka. Zbiór ten to przede wszystkim sporo świetnych pomysłów przelanych na papier za pomocą doskonałego pióra. O ile do niedawna miałem jeszcze pewne wątpliwości, tak obecnie już ich nie mam: nazywanie Chiny Miéville’a, trzykrotnego laureata Nagrody Arthura C. Clarke’a, jednym z najważniejszych współczesnych twórców fantastyki bynajmniej nie jest opinią na wyrost. On na nią w pełni zasługuje. Niedowiarkom polecam omawiany zbiór. Wszystkim innym zresztą też, bo jest to fantastyka na najwyższym poziomie.
5,5/6