środa, 5 marca 2014

Młot - K.J. Parker - recenzja z portalu Fantasta.pl

O fantasy często mówi się, że jest to konwencja, w której w dość ciężko stworzyć coś nowego, oryginalnego, co wyszłoby poza jej ustalone schematy. Nie jest to bynajmniej zarzut, tym bardziej, że to właśnie dzieła dość kanonicznie podchodzące do konwencji spotykają się z poklaskiem szerokiej publiczności. W zasadzie nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę fakt, iż zdecydowana większość publikowanej współcześnie fantasy to literatura programowo wręcz rozrywkowa, nastawiona komercyjnie. Co prawda znajdą się pewnie tacy, którzy obruszą się przyklejanie tej łatki prozie Martina, Abercrombiego, Sandersona czy Abrahama, ale cóż… przecież nie ma się o co obruszać, gdyż to prosta konstatacja faktu. Fantasy stała się obecnie konwencją tak ściśle wpisaną w główny nurt kultury popularnej (wystarczy rzut oka na współczesne filmy czy gry komputerowe, aby się o tym przekonać), że nie sposób myśleć o tekstach jej najbardziej uznanych przedstawicieli z pominięciem tego, na ile są one kształtowane w odniesieniu do rynkowych wymogów i oczekiwań. I choć można by się spodziewać bezustannego kopiowania sprawdzonych, sprzedających się wzorców, aż do zatarcia wszelkich cech charakterystycznych (syndrom wielokrotnego ksero), szczęśliwie jeszcze zdarzają się autorzy, którzy potrafią, zachowując ramy konwencji, stworzyć teksty w pewnym sensie wyróżniające się. Przykładem tego typu twórcy jest np. K.J.Parker. Ukrywający się pod pseudonimem (prawdopodobnie) brytyjski autor (lub autorka) potrafi na pozór typowe danie pod nazwą „powieść fantasy” przyprawić w naprawdę wyjątkowy sposób.

Młot jest piątym tekstem (a drugą powieścią) Parker(a) opublikowanym w Polsce. Poprzednie spotkały się z wyjątkowo ciepłym przyjęciem i myślę, że najnowsza propozycja Maga również na takie może liczyć. Choć wcale nie jest to tak oczywiste, jak mogłoby się zdawać. Powieść osadzona jest w tym samym uniwersum, co większość tekstów tego autora (lub autorki) - dość typowym świecie „low” fantasy, stylizowanym na XV/XVI-wieczną Europę z wyraźnymi elementami kultur greckiego i rzymskiego antyku. Punktem wyjścia dla Parker(a) staje się jednak względnie odizolowana zamorska kolonia, w której przebywa podupadający na wygnaniu arystokratyczny ród met’Oców. Można by się zatem spodziewać, iż świat przedstawiony zostanie w związku z tym znacznie ograniczony, dzieje się tak jednak jedynie połowicznie. Choć faktycznie, miejsce akcji jest jasno określone i rzadko wykracza ona poza kilka podstawowych lokacji, jednocześnie bardzo wyraźnie widać, jak bardzo poszczególni bohaterowie są wpisani w kontekst znacznie szerszy niż sprawy zamkniętej enklawy. Normy postępowania, interes ekonomiczny, cele, aspiracje i motywacje, także główne wątki fabularne – wszystko dzieje się w odniesieniu do tego, co w Domu, poza kolonią. Parker, dopracowując detale świata przedstawionego: zwyczaje, politykę, ekonomię, relacje prawne czy personalne, sprawia doskonałe wrażenie. Dzięki wielu drobnym, przemyślanym elementom czytelnik ma poczucie obcowania ze światem kompletnym, żywym i pełnym, jakże różnym od typowych, bliźniaczo podobnych do siebie settingów fantasy. W tym wymiarze widoczny jest także jeden z wielu dualizmów czy tez wręcz opozycji, na których zbudowana jest ta powieść: świat kolonii – świat Domu, arystokracja – pospólstwo, cywilizowani – dzicy, import – produkcja własna, zależność – niezależność, bierność – dążenie do zmiany, grupa – indywidualność itd.; a tego typu zestawień sukcesywnie przewijających się przez całą książkę można znaleźć w niej jeszcze wiele. Parker wykorzystuje je do nadania Młotowi głębi, podjęcia wyraźnego tematu emancypacji, stawania się i niezależności.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż sposób w, jaki zostaje on podjęty w żadnej mierze nie zapowiada jego intrygującego rozwinięcia. Powieść zaczyna się bowiem w sposób przywołujący skojarzenia w najlepszym razie z klasycznymi tekstami o dojrzewaniu w stylu Czarnoksiężnika z Archipelagu, Gry Endera czy Oka Świata, na dobrą sprawę jawiąc się przede wszystkim jako skrupulatnie przygotowana, ale raczej banalna historyjka dla nastoletniego czytelnika. Na tym niezbyt obiecującym gruncie Parker tworzy jednak tekst znacznie głębszy, czyniąc z Gignomaia met’Oca jedynie trybik w znacznie bardziej rozbudowanej historii, zaś wątek emancypacji i dążenia do niezależności rozciągając na całą kolonię. Młot jest też tekstem w znakomity sposób poruszającym wątek powstającego, nowoczesnego świata: zmierzchu świata feudalnego, niszczonego przez egalitaryzację, wynikającą ze zmiany stosunków produkcji. Konstrukcyjny smaczek stanowić może fakt, iż powieść zbudowana jest z zachowaniem klasycznego schematu greckiej tragedii. Gdy śledzimy losy poszczególnych bohaterów, widać wyraźnie fatalizm podejmowanych przez nich decyzji; to, jak dalecy są od wyidealizowania, jak przyziemnymi pobudkami potrafią się kierować, jak łatwo przychodzi im zmienić zdanie, okazać okrucieństwo czy dążyć do celu bez względu na koszty. W pewnym wymiarze jest to zatem opowieść o tym, że władza (wszelkiego rodzaju: polityczna, ekonomiczna, stanowa, technologiczna itp.) deprawuje lub, co najmniej, odziera z ideałów i pokazuje tychże ideałów mroczną stronę.

Muszę przyznać, że w ostatecznym rozrachunku Młot robi znacznie lepsze wrażenie niż to, które wywołuje początkowo. Parker bardzo umiejętnie przekształca banalną na pozór historię o buncie dorastającego chłopaka w wielowarstwowy, zbudowany z pietyzmem dramat. Co więcej, rzadko zdarza się powieść, w której podstawowe elementy triady: fabuła, bohaterowie, świat przedstawiony byłyby tak dobrze zbalansowane. Nic tu nie wybija się na pierwszy plan, a każdy element wyraźnie podporządkowany jest pewnemu sprecyzowanemu zamysłowi. Problem w tym, że aby całość zaczęła odpowiednio grać, musi minąć chwila czasu. Trudno powiedzieć, czy dość banalny z perspektywy całości początek powieści to wypadek przy pracy, czy też świadomy zabieg, dość rzec, że warto się przez niego przebić. Nie jest to może powieść wybitna, czy w ramach konwencji rewolucyjna, niewątpliwie jednak ma do zaoferowania zdecydowanie więcej niż większość typowo rozrywkowych pozycji fantasy. Moim zdaniem, rzecz zdecydowanie godna polecenia.

5/6

2 komentarze:

  1. Właśnie w końcu tę książkę przeczytałam, dzięki Twojej recenzji, i jestem zachwycona. Rzeczywiście początkowo nie byłam przekonana, ale teraz uważam, że jak dotąd to najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Dzięki za recenzje i liczę na kolejne :).

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja tak tylko dodam, że "Składany nóż" jest znacznie lepszy :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...