Nie jest łatwo napisać dobrą biografię. Niby idea jest prosta: zbieramy wszelkie dostępne, możliwie zróżnicowane materiały na temat interesującej nas osoby, dokonujemy selekcji, przyjmujemy jakiś klucz (chronologiczny, tematyczny), wybieramy motyw przewodni, łapiemy za pióro lub klawiaturę i po jakimś czasie mamy gotowy tekst. No niestety, to nie wystarczy, a biograf często spotyka na swojej drodze poważne przeszkody, choćby w dostępie do faktów na temat obiektu swego zainteresowania. Przy tym wszystkim zakładamy, że bohater biografii jest faktycznie osobą na tyle interesującą, aby tekst taki wzbudził ciekawość czytelnika, a sam autor ma na niego pewien pomysł. W przypadku biografii osób żyjących, ba, wciąż aktywnych w polu swej działalności, zaczynają się już naprawdę strome schody. Ciężko tu o stworzenie spójnej zamkniętej narracji, pokazującej daną osobę i jej działalność całościowo, w pewien sposób ją komentującą, czy podsumowującą. W końcu życie naszego bohatera może potoczyć się w wielu, zupełnie nieprzewidzianych kierunkach, które karzą spojrzeć na jego dotychczasowe dokonania z zupełnie innej perspektywy. Takie biografie są trochę jak przysłowiowe „chwalenie dnia przed zachodem słońca” (wersję z „chwaleniem baby” sobie odpuśćmy). A jednak powstają i są czytane. Świetny przykład może stanowić najnowsza propozycja wydawnictwa Sine Qua Non pt. LeBron James. Król jest tylko jeden? autorstwa Marcina Harasimowicza.
Polski dziennikarz od kilku lat mieszkający w Stanach Zjednoczonych postanowił pójść dość klasyczną ścieżką i zebrać materiał na temat jednej z największych gwiazd współczesnego zawodowego sportu. Temat rzeczywiście pasjonujący, szczególnie biorąc pod uwagę trudne dzieciństwo LeBrona, okoliczności w jakich trafił do NBA (z niebotycznym, opiewającym na niemal 100 milionów dolarów, kontraktem z firmą obuwniczą podpisanym jeszcze zanim rozegrał na parkietach NBA pierwszy mecz), jego determinacja w dążeniu do mistrzostwa Ligi, wreszcie transfer do Miami i powstanie „Wielkiej Trójki” zwieńczone dwoma tytułami z rzędu. Tyle tylko, że ta historia wciąż trwa. W momencie, gdy piszę te słowa, w najlepszej koszykarskiej lidze świata właśnie trwają Playoffy, w których prowadzona przez Króla Jamesa ekipa z Miami toczy w Finale Konferencji Wschodniej kolejny epicki bój z Indiana Pacers. Czy skończy się to kolejnym tytułem? A może spektakularna porażką? W chwili obecnej trudno powiedzieć. A przecież przed niespełna trzydziestoletnim koszykarzem jeszcze wiele lat kariery na parkietach. Czy nie jest aby zbyt wcześnie na podsumowanie, którym zwykle bywa biografia? Widocznie dla Harasimowicza nie, choć osobiście pozwolę sobie mieć zdanie odmienne.
Dość niefortunny moment, w jakim powstała biografia Jamesa to nie jedyna bolączka tej książki. Jedyny polski dziennikarz akredytowany przy NBA postanowił zbudować swoją książkę na podstawie najprostszego, najbardziej oczywistego i - co tu dużo kryć – banalnego klucza. Historia pochodzącego z Akron zawodnika przedstawiona jest przede wszystkim przez pryzmat jego dokonań sportowych. W pewnym sensie jest to rozwiązanie logiczne: w końcu czego oczekiwać po biografii sportowca, jeśli nie historii jego osiągnięć? Rezultat jest jednak taki, że zostajemy zarzuceni ogromną ilością linijek statystycznych i omówieniem co ważniejszych wydarzeń „okołoparkietowych” lub związanych z wyborem klubu (z niesławną „Decyzją”* z 2010 r. na czele), zaś zupełnie marginalnie potraktowana jest wszelka pozasportowa działalność Amerykanina. Biografia, w której biznesowej i reklamowej działalności jednego z najlepiej opłacanych sportowców globu poświęca się taką samą ilość miejsca co zaledwie kilku tygodniom ostatniego sezonu zasadniczego NBA, jest po prostu skonstruowana rażąco jednowymiarowo. Czytelnicy szukający czegoś więcej niż tylko omówienia kulisów boiskowych zmagań mogą więc czuć się książką Harasimowicza rozczarowani.
Pochodzącemu z Wrocławia autorowi trzeba jednak oddać, iż jeśli chodzi o aspekt czysto sportowy wykonał kawał naprawdę solidnej pracy. Fani LeBrona znajdą tu nie tylko informacje o najważniejszych występach gwiazdy, ale także ogromną ilość relacji pochodzących tak od samego Króla Jamesa, jak i od jego kolegów z parkietu, trenerów czy dziennikarzy. Ten materiał stanowi chyba największy atut książki Harasimowicza, pozwala bowiem zerknąć za kulisy NBA i dostrzec to, czego często kamery nie pokazują: motywacje, rozczarowania, ciężką pracę, wzajemne relacje graczy itp. Obraz wyłaniający się z wypowiedzi wspomnianych jest znacznie ciekawszy, bardziej żywy i prawdziwy, niż to co na co dzień śledzić możemy w serwisach sportowych. Tu pojawia się jednak kolejna bolączka, na jaką cierpi ta książka, a miaanowicie zupełny brak dystansu do jej bohatera. Od pierwszej do ostatniej strony nie sposób oprzeć się wrażeniu, że LeBron James imponuje autorowi nie tylko swoimi umiejętnościami i osiągnięciami, ale także tym, że jest swoistym ucieleśnieniem klasycznego „American Dream”. I znów, fani gwiazdy Heat będą z pewnością ukontentowani, jednak widać wyraźnie, iż Harasimowicz nawet specjalnie nie starał się przezwyciężyć tego jednowymiarowego (a przez to po prostu nudnego) portretu. Niespecjalnie starał się też popracować nad samym tekstem. LeBron James. Król jest tylko jeden? to książka, w której często spotykamy się z dość dziwnymi konstrukcjami językowymi, jak gdyby autor po kilku latach na obczyźnie stracił umiejętność posługiwania się polszczyzną. W to jednak nie wierzę, co można pewnie złożyć na karb niezbyt dobrze wykonanych redakcji i korekty. Znacznie istotniejszym zarzutem, z którego Harasimowicz już się nie wykpi (choć redakcja też powinna mieć w tej materii coś do powiedzenia), są irytujące powtórzenia tych samych wypowiedzi, wniosków czy myśli. Znów, to co w sumie ciekawe, zostaje przedstawione w formie, która najpierw nudzi, a wreszcie zaczyna irytować (no bo ileż razy można czytać o tym, że w Cleveland nie potrafiono zapewnić Jamesowi partnerów, a „Decyzja” zniszczyła mu trwale publicity?).
W tytule swojej książki Harasimowicz stawia pytanie czy Król jest tylko jeden?. Nie udało mi się znaleźć w niej odpowiedzi, choć nie to jest tak naprawdę jej największą wadą. W mojej opinii mamy do czynienia z publikacją przedwczesną, ukazującą się w zupełnie przypadkowym momencie, niczym nie podsumowaną i niczego nie podsumowującą – urywającą się w kuriozalny, nienaturalny sposób. Co więcej, jest to biografia adresowana przede wszystkim do tych, którzy chcą poznać LeBrona jako gracza, a niekoniecznie w jakimś szerszym, można by rzecz „ogólnoludzkim” wymiarze. Ok, można rzec „taka konwencja” i w jej ramach istotnie można w tekście Harasimowicza znaleźć kilka ciekawych wątków. Czy to jednak wystarczy, żeby polecić ją jako wartą przeczytania? W chwili obecnej zdecydowanie nie. Choć nie wykluczam, że stanie się tak za kilka lat, gdy gwiazdor z Akron zakończy karierę, a autor dopisze kilka odpowiednich rozdziałów domykających jego sportową biografię. Na chwilę obecną kilka ciekawych wątków (jak choćby opis dzieciństwa i początków sportowej przygody Jamesa, czy też zebrane przez autora wywiady) i przypomnienie ważniejszych momentów dotychczasowej kariery to jednak trochę za mało.
---
*Tym terminem określono medialny spektakl stworzony wokół ogłoszenia przez Jamesa, czy zdecyduje się przedłużyć kontrakt z Cleveland Cavaliers (drużyną z jego rodzinnego stanu), czy też postanowi zmienić otoczenie. Jak wiadomo LeBron zdecydował się podpisać kontrakt z Miami Heat, gdzie zgodził się na grę za znacznie mniejsze pieniądze, aby mogła powstać „Wielka Trójka” supergwiazd, w skład której obok Jamesa weszli dotychczasowa gwiazda Heat – Dwane Wade i sprowadzony z Toronto Chris Bosh.
2/6
Dziękujemy Wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz