Kiedy przyjrzeć się ogólnemu obrazowi obszarów
tematycznych, poruszanych w rodzimej fantastyce, zauważyć można, że dość
marginalnie traktowana jest kwestia religii. To pewien paradoks, biorąc
pod uwagę relatywnie wysoki poziom religijności Polaków. Owszem,
powszechnie wykorzystywana jest religijna (głównie chrześcijańska)
symbolika – ot, choćby w twórczości Jacka Piekary, czy też Mai Lidii
Kossakowskiej – jednak tekstów, czerpiących z religii coś więcej niż
tylko dekoracje, nie ma na dobrą sprawę zbyt wielu. Jest co nieco
u Jacka Dukaja, Mirosława Jabłońskiego, Witolda Jabłońskiego czy Rafała
Dębskiego… i w zasadzie to tyle. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się
twórczość Wojciecha Szydy. Poznański autor uczynił cechą
charakterystyczną swego pisarstwa silne zakorzenienie w chrześcijańskiej
tradycji, moralności i symbolice. Po całkiem niezłej Fausterii,
skupionej wokół osoby i dziedzictwa św. Faustyny Kowalskiej, w swojej
drugiej powieści, opublikowanej przez Narodowe Centrum Kultury, Szyda sięga do postaci św. Wojciecha.
Sicco – bo taki tytuł nosi czternasta
pozycja wydana w serii Zwrotnice Czasu – w swoich założeniach bazuje na
kilku kluczowych elementach. Pierwszym z nich jest przypomnienie
historii św. Wojciecha, a także pokazanie wydarzeń związanych z
niewyjaśnioną do dziś kradzieżą jego relikwii w latach 20 XX wieku.
Kolejnym ważnym konceptem, na którym poznański pisarz oparł swe
najnowsze dzieło, jest próba powiązania wspomnianych wcześniej wydarzeń
ze współczesnym kontekstem, splecenie ich w fabule, osadzonej na
początku XXI w. To jednak nie wszystko. Szyda stara się stworzyć
paralelę między postacią Adalberta a szekspirowskim Hamletem, rozważając
ich swoiste oderwanie od otaczającego świata, zanurzenie w świecie idei
(i ideałów), w opozycji do brutalności i przyziemności realiów, w
jakich przyszło im żyć. Wspólnota tragicznego losu skonfrontowana jest
jednak ze wspólnotą powstającej w jego konsekwencji legendy –
w przypadku Hamleta literackiej, w przypadku Wojciecha męczeńskiej. Z
tym wątkiem bezpośrednio wiąże się zresztą kolejny – dialektyczne
zestawienie ze sobą dwóch średniowiecznych patronów Polski i utrwalonej
już w kulturze opozycji między nimi (i ich kultami).
Fabularnie Sicco jest tekstem dość
prostym – przedstawia bowiem młodego człowieka, ukrywającego się pod
pseudonimem Sicco (takie imię nosił pruski zabójca św. Wojciecha), który
ze znanych tylko sobie powodów decyduje się żyć w jakimś zacisznym
miejscu. I niczym w Lśnieniu Stephena Kinga przyjmuje posadę
stróża w zamkniętym na zimę pensjonacie. Tyle tylko, że stanowiący jedno
z głównych miejsc akcji pensjonat Nadia znajduje się w malej
miejscowości nad jeziorem Drużno – w miejscu, gdzie przeszło tysiąc lat
wcześniej życie stracił św. Wojciech. Tak duże nagromadzenie motywów i
kontekstów powoduje, że Sicco okazuje się powieścią
formalnie bardzo bogatą. Momentami może nawet aż nazbyt. To jednak nie
złożona, wielowątkowa i wielogłosowa narracja powoduje lekkie
zakłopotanie u czytelnika, a raczej zupełnie nielicująca z nią
dosłowność warstwy filozoficznej. Niestety Szyda działa w
pewnym momencie niczym twórca scenariusza hollywoodzkiej produkcji klasy
B i w dość bezpośredni sposób wykłada odbiorcy „co autor miał na
myśli”. Szkoda, bo skutecznie odziera to niezły skądinąd tekst z
wyrafinowania.
W ogólnym rozrachunku można jednak uznać Sicco za powieść udaną. Bazując na ciekawym, inspirującym pomyśle, Szyda
stworzył tekst złożony, nawiązujący nieco do stylu Parnickiego czy
Twardocha. Zabiera czytelnika w podróż przez wieki i zachęca do rozważań
nad uniwersalnością i powtarzalnością pewnych wzorców. Stawia także
pytania o dziedzictwo świętych patronów Polski. Wszystko to nabiera
jeszcze kolorytu dzięki dobremu, klimatycznemu językowi. Jest tu nieco
miejsca na oniryzm, całkiem sporo historiozofii, kryminalne tajemnice,
urozmaicenie formalne, a nawet wątek romansowo-erotyczny (po prawdzie
doklejony cokolwiek na siłę, ale jednak). W tym kontekście można
przymknąć oko na wymienione wcześniej niedostatki. Otrzymujemy bowiem
powieść interesującą, stanowiącą wartościowe uzupełnienie wydawanej
przez Narodowe Centrum Kultury serii historii alternatywnych (choć Sicco
nie eksploatuje tej konwencji nadmiernie). Pozostaje tylko żałować, że
poznański autor nie podszedł do tekstu z większym umiarem. Choć
z drugiej strony, może to znak czasu, że nawet w ambitnej artystycznie i
koncepcyjnie powieści musi być „dosłownie i na bogato”?
4/6
4/6
O! Brzmi interesująco. Kto wie, kto wie...
OdpowiedzUsuńSzyda ma niezłe pomysły i dobre pióro. problem z nim polega głównie na tym, że czasem chce wrzucić do tekstu za dużo, a potem boi się, że czytelnik tego nie wyłapie i wykłada kawę na ławę. Ale ogólnie lubię jego pisanie.
Usuń