piątek, 7 lipca 2017

Thunderbolts. Bez litości – Charles Soule, Carlo Barberi, Paco Diaz Luque, Kim Jacinto - komiksowa recenzja z Szortalu


Tendencja zwyżkowa



Pierwsze tomy „Thunderbolts” wydawanych w ramach linii Marvel Now! prezentowały się wyjątkowo słabo. Mimo skomponowania drużyny z bardzo popularnych postaci brakowało w tym wszystkim chemii, zaś odpowiedzialny za scenariusz Daniel Way skupiał się na zaserwowaniu czytelnikom solidnej porcji akcji… i właściwie niczego więcej. Zmiana scenarzysty i rysowników okazała się najlepszą rzeczą, jaka mogła się temu tytułowi trafić. Trzeba bowiem przyznać, że Charles Soule (znany choćby z takich tytułów jak „She-Hulk”, „Superman/Wonder Woman”, a ostatnio na przykład „Daredevil”) wykonał naprawdę niezłą robotę.





Tym, co robi wielką różnicę, jest przede wszystkim większe zwrócenie uwagi na bohaterów. Mam tu na myśli zarówno relacje między nimi, jak i nadanie im nieco głębszego rysu psychologicznego. Świetnym przykładem jest choćby fakt wyciągnięcia na wierzch ich osobistych motywacji, filozofii i tym podobnych. Najlepiej widać to na przykładzie samego „Thunderbolta” Rossa, ale także Agenta Venoma i Punishera. Soule świetnie wykorzystuje też potencjał tkwiący w dwóch innych postaciach. Pierwszą z nich jest Red Leader, w coraz bardziej widoczny sposób konfrontowany z resztą grupy, drugą – co oczywiste – chwilowo spacyfikowana Mercy, której Thunderbolts próbują się pozbyć (jak wskazuje sam tytuł… przynajmniej w oryginale). Nie bez znaczenia okazuje się też wprowadzenie większej liczby elementów nadprzyrodzonych – w „Bez litości” grupa mierzy się między innymi z grozą honduraskiej dżungli, czy też odbywa niespodziewaną wycieczkę do… piekła. Kolejną z istotnych zmian, na jakie zdecydował się scenarzysta, jest rotacja składu grupy. To zawsze dość trudna decyzja, tym bardziej problematyczna, im bardziej popularni są bohaterowie, z których składa się zespół. Wydaje się, że pochodzący z Milwaukee scenarzysta poradził sobie bardzo dobrze. Opuszczenie Thunderbolts przez jednego z członków grupy odbywa się bowiem w sposób nie tylko sensowny, ale również efektowny. Co więcej, do postaci zebranych przez Red Hulka dołącza popularny, ale nieco zapomniany oryginalny Ghost Rider – Johnny Blaze. Duch Zemsty idealnie komponuje się z resztą grupy, nie tylko eksplorując wspomniane już wcześniej „nadnaturalne” rejony, ale także wprowadzając nieco specyficznego czarnego humoru. Dzięki temu dochodzi do przełamania swoistego monopolu, jaki na łamach „ Thuderbolts” do tej pory miał Deadpool.



Bardzo dobrze prezentuje się też oprawa graficzna „Bez litości”. Jest to chyba najlepiej wyglądający z wydanych do tej pory albumów „Thunderbolts”. Trójka rysowników – Meksykanin Carlo Barber, Filipińczyk Kim Jacinto i Hiszpan Paco Diaz Luque – wykonała kawał znakomitej roboty, nawet jeśli ich style nieco się od siebie różnią. Elementem wspólnym jest ciekawe kadrowanie i duża dynamika ujęć. Warto też wspomnieć skupienie na detalach (także w tłach) w pracach Diaza, nieco brudny, przerysowany styl Jacinto i kojarzące się z flirtującą z mangą stylistyką drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych rysunki Barberiego. Owszem, jest dość pstrokato (niekoniecznie ze względu na bogata paletę kolorów, raczej z powodu ich intensywności), ale to obecny standard na amerykańskim rynku.


Trochę szkoda, że „Bez litości” to koniec przygody Charlesa Soule’a z tą serią. Jej ostatni tom – „Punisher kontra Thunderbolts” to już bowiem dzieło dwóch scenarzystów: Benów Ackera i Blackera. Trzeci i czwarty album przyniosły bowiem znaczny progres w porównaniu z tomami, które otworzyły tę serię. Pewnie nie jest to komiks przełomowy. Nie jest to też komiks, który specjalnie dużo wnosi do historii któregokolwiek z głównych bohaterów (może poza Red Hulkiem). A jednak jego lektura może dać sporo satysfakcji – wreszcie czuć bowiem napięcie między postaciami, czuć tarcie postaw, przekonań, metod działania. Czasem na wierzch wychodzą wypierane strachy i demony przeszłości, momentami widać też skrzętnie skrywane słabości. Soule udowodnił, że mając tak zróżnicowanych (choć przecież tak podobnych) bohaterów, można stworzyć komiks na zupełnie przyzwoitym poziomie. I o ile tomy napisane przez Waya wymęczyły mnie okrutnie, o tyle  przy lekturze „Bez litości” bawiłem się całkiem nieźle.


Tytuł: Bez litości

Seria: Thunderbolts
Tom: 4
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Carlo Barberi, Paco Diaz Luque, Kim Jacinto
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: Thunderbolts: No Mercy (Thunderbolts #20-26)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: marzec 2017
Liczba stron: 156
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1939-0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...