Kiedy przeczytałem otwierającą cykl „Trzy Armie” powieść Tomasza Stężały zatytułowaną Porucznicy 1939 wyraziłem całkiem spore oczekiwania względem jej kontynuacji. Na premierę Kapitanów 1941
oczekiwałem więc z całkiem sporym entuzjazmem wynikającym może nie tyle
z zachwytów nad warsztatem Elblążanina, ale raczej z ogromnego
potencjału jaki tkwił w samej koncepcji cyklu: zestawienia wojennych
losów oficerów walczących w tytułowych trzech armiach i zakorzenienie
opowiadanej historii w biografiach czy to dziadka samego autora, czy to
możliwych do zidentyfikowania Elbingerów. Pomysł sam w sobie bardzo
ciekawy, poparty został solidnym, rozrywkowo-historycznym wykonaniem co
zaowocowało całkiem udaną w mej opinii powieścią. Śledząc medialne
doniesienia nt. zbliżającej się premiery stanowiących drugą część cyklu Kapitanów 1941
pewne obawy wzbudziła informacja o podzieleniu tekstu na dwa tomy. Może
to być co prawda podyktowane względami marketingowymi (w końcu na dwóch
książkach zarobić można więcej niż na jednej), jednak obawiałem się, iż
autor nie do końca zapanował nad historyczną materią i miał problem z
wpisaniem jej w beletrystyczne ramy. Jak się okazało podczas lektury Pseudonimu Grzmot – I tomu Kapitanów niestety obawy te poniekąd się sprawdziły.
wtorek, 23 lipca 2013
poniedziałek, 15 lipca 2013
Sokół Millenium - James Luceno - recenzja z portalu Fantasta.pl

Etykiety:
4/6,
Amber,
fantasta.pl,
James Luceno,
Sokół Millenium,
Star Wars
piątek, 5 lipca 2013
Shriek: posłowie - Jeff VanderMeer - recenzja z portalu Fantasta.pl
Są książki, o których nie wypada napisać nic innego,
że są po prostu perwersyjne. I to bynajmniej nie dlatego, iż zawierają
Bóg raczy wiedzieć jakie bezeceństwa. Chodzi tu raczej o to, iż
rozbierają na części pierwsze nie tylko świat przedstawiony, ale także
samą ideę, która za tekstem stoi, proces twórczy, recepcję, polemikę
itp. Na wszystko to nakładają fabularne szaty i serwują właściwemu
odbiorcy będąc w zasadzie jednym wielkim prowokującym i niezwykle
samoświadomym mrugnięciem literackiego oka. Niemal wzorcowym przykładem
takiego tekstu było dla mnie choćby Science fiction Jacka Dukaja. Było, gdyż już od pierwszych stron lektury powieści o enigmatycznym tytule Shriek: posłowie wiedziałem, że Jeff VanderMeer poszedł jeszcze dalej niż Dukaj.
Subskrybuj:
Posty (Atom)