piątek, 22 stycznia 2016

Sto dni bez słońca - Wit Szostak - nietypowa recenzja z portalu Fantasta.pl

From: Maciej Rybicki, PhD
To: Lesław Srebroń, PhD
Date: Jan 11
Subject: Kilka uwag o „Stu dniach bez słońca”

Szanowny Kolego!

Jest mi niezwykle miło, iż znalazłem się w wąskim gronie kilkuset osób, którym przesłałeś swoją książkę. Przyznam, iż nie spodziewałem się, że nasza krótka znajomość – wszakże zamieniliśmy jedynie kilka słów podczas literaturoznawczej konferencji w Pułtusku – spowoduje obdarzenie mnie zaufaniem i przyjęcie w poczet życzliwych krytyków Twego dzieła. Nie mam jednak wątpliwości, iż nasza wymiana zdań na temat motywu upadku kultury Zachodu w polskiej prozie fantastycznonaukowej ostatniego ćwierćwiecza pozwoliła bezbłędnie rozpoznać bratnią duszę, która wnikliwym, krytycznym, acz życzliwym okiem spojrzy na przygotowany przez Ciebie tekst. Kończąc ten przydługi wstęp, zaznaczę tylko, że jest mi bardzo przyjemnie i postaram się dołożyć wszelkich starań, by okazać się godnym zaufania, jakim mnie obdarzyłeś.

Muszę przyznać, iż Sto dni bez słońca stanowi lekturę fascynującą – z jednej strony jest to bowiem skrupulatny zapis tego, co nam – akademikom – najbliższe, czyli codzienności uniwersyteckiej pracy, gdy niesiemy kaganek wiedzy i oświaty nawet w tak (pozornie!) oddalone od cywilizacji miejsca, jak leżące u wybrzeży Irlandii wyspy Finnegany, gdzie spędziłeś długie, opisane w tekście sto dni. Należy w tym miejscu podkreślić, iż sposób, w jaki opisałeś swą podróż, bytność i pracę jako członka (fellow) St Brendan’s zasługuje na aplauz – Twoja otwartość, skrupulatność, dogłębność przemyśleń i analiz otaczającej Cię rzeczywistości znamionują nie tylko wytrawnego człowieka pióra, ale przede wszystkim uważnego i wnikliwego obserwatora, którego bystry umysł i uważne oko nie ominą żadnego ważnego szczegółu. Twoje godne podziwu antropologiczne obserwacje na temat życia Finneganów i miejscowej uczelni stawiają Cię bez wątpienia wśród najświatlejszych przedstawicieli tej szlachetnej dyscypliny akademickiej.

Z drugiej strony, muszę przyznać, iż czająca się za Twymi opisami intryga okazała się fascynująca i wręcz niewiarygodna. Gdyby nie fakt, iż mam świadomość pochodzenia tego opisu od osoby o nieposzlakowanej opinii, miałbym poważne wątpliwości co do szczerości i prawdziwości przedstawionych wydarzeń – zakładałbym bowiem, iż stworzył je człowiek o wybujałym ego, zapatrzony w siebie, wręcz zaślepiony przekonaniem o własnej wyjątkowości i misji, wreszcie kompletnie nierozumiejący wysyłanych przez otoczenie sygnałów. Jednakże znając Ciebie, drogi Druhu, nie mam najmniejszych wątpliwości, iż zamieszczona relacja jest zgodna z tym, jak rzeczy się miały, bez uogólnień, owijania w bawełnę czy też wyolbrzymiania faktów. Potrafię bowiem rozpoznać te niecne, nieprzystające naukowcowi zabiegi, o które Ciebie – skromnego humanistę o wielkim umyśle – nawet nie posądzam (niczego bowiem nie cenię sobie równie wielce jak skromności i pokory).

Warto w tym momencie dodać także, iż wiele radości dały mi zamieszczone przez Ciebie charakterystyki osób, które na swej naukowej drodze spotkałeś, a ich celność świadczy o tym, iż Twój talent znamionuje nie tylko uważnego obserwatora zjawisk społecznych, ale i wytrawnego psychologa, bez trudu przenikającego ludzkie postawy i stojące za nimi pragnienia. Mając to wszystko na uwadze, pozostaje tylko życzyć wiele szczęścia w Twoich doniosłych badaniach nad dziełami Filipa Włócznika – tego tytana pióra, najjaśniejszej gwiazdy polskiej literatury fantastycznej. Tuszę, iż prace przebiegają dobrze i wkrótce już świat zachwyci się monografią rewolucjonizującą recepcję jego twórczości.

Wracając jednak do Stu dni bez słońca – muszę przyznać, iż jest to dzieło znakomite i wciągające. Początkowo dziwiłem się, że zdecydowałeś się wydać je pod pseudonimem Wit Szostak, jednak po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, iż była to słuszna decyzja. Książka ta porusza niezwykle ważkie problemy naukowego życia, stanowi bowiem jednocześnie dzieło demaskatorskie, udowadniające zarówno moralną i intelektualną degrengoladę niektórych akademików, jak i poruszający dziennik wyobcowania wybitnego umysłu zdolnego dokonać rzeczy wielkich, a jednak niezrozumianego i zaszczutego przez małostkowe otoczenie. W takiej sytuacji nie dziwi fakt, iż zdecydowałeś się symbolicznie oddzielić ten tekst od Twej czysto naukowej twórczości – to, co dziełem serca, nie powinno być wrzucane do jednego worka z tym, co dziełem umysłu!

Kończąc ten przydługi list, chciałbym jeszcze raz podziękować za podzielenie się Stoma dniami bez słońca – lektura dostarczyła mi mnóstwa wrażeń: od uśmiechu, przez wzruszenia, po wspomniane oburzenie rozwojem wypadków podczas Twej finnegańskiej tułaczki. Obcowanie z Twą książka było dla mnie literacką ucztą, podczas której nie tylko poczułem się, jakbym był Ci towarzyszem, ale także doceniłem kunszt pióra i mnogość nawiązań i wtrętów, które znamionują, iż bezsprzecznie autor jest człowiekiem światłym i wykształconym. Trzymam zatem kciuki za powodzenie Twej książki, przekonany o tym, iż pozostała setka recenzentów okaże się równie przychylna jak moja skromna osoba. Liczę, iż już wkrótce spotkamy się ponownie, np. na sympozjum poświęconym motywom mesjanistycznym we wczesnej twórczości Michała Cetnarowskiego, które to sympozjum odbywać się będzie za miesiąc w Brzegu.


Ślę gorące pozdrowienia i wyrazy uszanowania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...