poniedziałek, 4 stycznia 2016

Epoxy - Jean Van Hamme, Paul Cuvelier - komiksowa recenzja z Szortalu


Wprawka z aktu

Komiks, jak każda inna dziedzina sztuki ewoluuje, rozwija się, korzysta z coraz to nowych form wyrazu, itd. W kulturze popularnej, do której przecież przynależy, rozwój ten zwykle sprowadzał się do tworzenia dzieł bardziej wyrazistych, efektownych, można by rzec „mocniejszych”. Filmy mają szybszy montaż i więcej efektów specjalnych, teksty literackie są coraz bardziej krzykliwe, zaś komiks (en masse, pomijam tu jakieś bardziej artystyczne przedsięwzięcia) stal się zdecydowanie bardziej dynamiczny i kolorowy. Te naturalne zmiany skutkują tym, iż niejednokrotnie obcowanie z dziełem sprzed lat kilkudziesięciu okazuje się być dla odbiorcy trudne, czy nużące: inna poetyka, inne formy narracji, inna bodźce, których dostarcza dzieło, itd. Stąd też taka komiksowa czy filmowa „archeologia” staje się zajęciem ciekawym przede wszystkim dla kolekcjonerów, lub osób chcących zgłębić gatunek, konwencję czy choćby dorobek jakiegoś konkretnego twórcy. Propozycją dla nich może być wydany przez wydawnictwo Kubusse debiut jednego z najwybitniejszych scenarzystów w historii europejskiego komiksu – Jeana Van Hamme’a.


Zamysł stojący za Epoxy – bo tak zatytułowany jest wspomniany komiks – jest w zasadzie bardzo prosty: młoda dziewczyna wskutek niezrozumiałego wypadku przeniesiona zostaje w świat greckich mitów. Napotykając na swej drodze amazonki, centaury czy niektórych z helleńskich bogów tuła się nieco bez celu, jednocześnie stając się przedmiotem różnorakich gierek i manipulacji. Wszystko to przesycone jest subtelną erotyką, wyraźnie noszącą piętno rewolucji seksualnej końca lat 60. (komiks pierwotnie ukazał się w 1968r.).  Sama wędrówka tytułowej bohaterki po świecie mitów i legend, choć ma w sobie sporo uroku, nie jest jakoś specjalnie wciągająca – być może ze względu na fakt, iż młodemu Van Hamme’owi nie udało się nadać jej jakichś bardziej wyrazistych cech charakteru, które stanowiłyby konsekwentnie eksploatowany „kręgosłup” tej postaci – chyba jedynym tego typu elementem jest otwartość na cielesne przygody. Rezultat jest taki, że trudno się perypetiami Epoxy ekscytować. Całości nie pomagają też kuriozalne otwarcie i enigmatyczne zakończenie (znów, jedynym nasuwającym się kluczem interpretacyjnym pozostaje symbolika seksualna). Widać, że to dopiero początki późniejszego współtwórcy Thorgala. Całkiem ciekawie prezentuje się za to strona graficzna Epoxy. Odpowiedzialny za nią Paul Cuvelier, będąc jednocześnie malarzem, zafascynowany był plastyką ludzkiego ciała. Nie mogąc pozwolić sobie na artystyczną realizację tych fascynacji na łamach legendarnego magazynu Tintin, dla którego pisał, znalazł dla nich ujście w komiksie powstałym we współpracy z Van Hammem. Grecki kontekst sprawdził się tu znakomicie – postacie narysowane są czasem wręcz znakomicie, a wiele z kadrów wygląda jak bardzo solidne wprawki z tworzenia aktów. Łączą się w Epoxy dwa rozumienia klasyki: klasyka komiksowa z klasyką grecką. Co więcej, przekłada się to także na podniesienia „archiwalnej” wartości tego albumu – jest to bowiem nie tylko debiutancki scenariusz autora XIII, ale także jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy, europejski komiks adresowany do dorosłego czytelnika. 


Mimo wspomnianych powyżej zalet, trudno mi jednak polecać Epoxy szerszemu gronu czytelników. Widać, że to pierwsze szlify Van Hamme’a, widać przepaść miedzy przyjętą formułą, a współczesnymi standardami. Z drugiej jednak strony, dla poszukiwaczy komiksowych ciekawostek chcących mieć w swojej kolekcji pozycje wyjątkowe, osobliwe, czy też po prostu ważne w perspektywie rozwoju sztuki komiksowej, jest to pozycja absolutnie obowiązkowa. Tym bardziej należą się słowa uznania wydawnictwu Kubusse, które opublikowało Epoxy w Polsce. Mamy obecnie dobry czas dla komiksowego rynku – miejmy nadzieję, że na fali popularności amerykańskich trykociarzy i wznowień klasyki z lat 80. znajdzie się miejsce także na takie ramotki – bo także o nich warto pamiętać.

3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...