piątek, 26 sierpnia 2016

The Superior Spider-Man. Nie ma ucieczki – Dan Slott, Christos Gage, Giuseppe Camuncoli, Humbetro Ramos - komiksowa recenzja z Szortalu

Skapną się wreszcie?

Początki serii The Superior Spider-Man na polskim rynku wydawały mi się średnio udane. Mimo świetnego pomysłu wprowadzenie do historii Dr. Octopusa zajmującego ciało Petera Parkera mogło być lepiej „opakowane” kontekstem. Muszę jednak przyznać, że sama seria rozwinęła się w najlepszy (jak dotąd) regularnie wydawany przez Egmont tytuł z linii Marvel Now! Nie ma ucieczki to już czwarty album z perypetiami nowego, „lepszego” Spider-Mana – album, w którym Pajęczak w wydaniu Otto Octaviusa przekracza kolejne granice.

Na Nie ma ucieczki składają się dwie (trzyzeszytowe) historie. Pierwsza z nich – napisana przez Christosa Gege'a to kontynuacja wydarzeń pokazanych w oryginalnej serii kilka lat wcześniej. Octavius konsekwentnie, w swoim stylu, przystępuje do realizacji leżących u podwalin tej postaci założeń: wykonywania dotychczasowej misji Spider-Mana w lepszy, bardziej skuteczny sposób. Tym samym oddala się coraz bardziej od wizerunku, do jakiego przyzwyczailiśmy się (wraz z mieszkańcami uniwersum Marvela) gdy pajęczy kostium nosił Peter Parker. Gdy bierze udział w egzekucji Alastaire’a Symthe’a (Spider-Zabójcy) sprawy wynikają się spod kontroli… W efekcie otrzymujemy dynamiczną, pełną akcji i efektownie zakończoną historię, kładącą nacisk w równym stopniu na Pajęczaka co Jonaha J. Jamesona. Pojawienie się klasycznych przeciwników Spider-Mana takich jak Vulture, Scorpion i Boomerang stanowi zaś dodatkowy, całkiem niezły element układanki.

W drugiej części komiksu pałeczka wraca do Dana Slotta, sztandarowego scenarzysty pajęczych serii. Tu wyraźnie rozwijany jest wątek przejmowania przez Octopusa/Spider-Mana kontroli nad miastem, poprzez rozprawienie się z Kingpinem i Shadowlandem. W tym samym czasie narasta napięcie między opanowanym przez Octaviusa Parkerem i jego otoczeniem. W podziemiu zaś rośnie w siłę odrodzony Zielony Goblin. Ta część jest nieco mniej zamknięta, za to bardziej osadzona w szerszej fabule całej serii. Widać jak Slott umiejętnie rozwija snute od jakiegoś czasu wątki, jak buduje tak wizerunek „lepszego” Spider-Mana, jak i jego relacje z otoczeniem. I sprawdza się to po prostu znakomicie. Obecne w pierwszych albumach The Superior Spider-Man wrażenie wrzucenia w środek opowieści jest już dawno za nami. Jest za to wciągająca, rozwijająca coraz to nowe wątki opowieść. Jasne, sporo tu typowo amerykańskiego podejścia freudowskiego, postacie (a w zasadzie ich motywacje) budowane są na zasadzie kompensacji wydarzeń z przeszłości. Nie zmienia to jednak faktu, że jest dokładnie tak, jak można by oczekiwać po historii ze Spider-Manem w roli głównej: dynamicznie i z humorem.

Na słowa uznania zasługują także rysunki. Z jednej strony (w drugiej części) mamy regularnie pojawiającego się w pajęczych tytułach Humberto Ramosa. Meksykanin ma niezwykle charakterystyczny, nieco mangowo-kreskówkowy, przerysowany styl, który do komiksów ze Spider-Manem pasuje po prostu idealnie. Bardzo dobrze wypada też część narysowana przez Giuseppe Camuncoliego. Może nie jest to artysta tak charakterystyczny jak Ramos – jego kreska znacznie bliższa jest amerykańskiemu mainstreamowi – jednak dynamiczne ujęcia, dobra ręka do mimiki i dobre kompozycje plansz powodują, że na jego prace patrzy się z dużą przyjemnością.

Jak już zaznaczyłem wyżej The Superior Spider-Man to obecnie chyba najciekawsza seria z polskiej linii Marvel Now! (piszę te słowa jeszcze przed ukazaniem się pierwszego zeszytu Thora Gromowładnego). Świetnie rozwijająca się opowieść, niezłe dialogi, znakomite rysunki – jest tu wszystko to, co niezbędne by cieszyć się lekkim, rozrywkowym komiksem. Co więcej, czytelnik podskórnie czuje, że Spider-Man/Octopus tak bardzo odchodzi od znanego wszystkim (nie tylko czytelnikom, ale przede wszystkim mieszkańcom uniwersum Marvela) obrazu Pajęczaka, że w końcu ktoś krzyknie „sprawdzam”. Warto natomiast sprawdzić Superior Spider-Mana – czy ta seria jest istotnie „lepsza”? Trudno powiedzieć. Na pewno jest bardzo dobra.

5/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...