piątek, 9 września 2016

Bękarty z Południa. Tom 2: Na boisku – Jason Aaron, Jason Latour - komiksowa recenzja z Szortalu

 
Futbol to twarda gra

Pierwszy tom Bękartów z Południa Jasonów Aarona i Latoura zrobił bardzo dobre wrażenie. Trzymająca w napięciu, przesiąknięta klimatem Południa historia przyciągała przekonującym obrazem amerykańskiej prowincji, wyrazistymi bohaterami i znakomitą warstwą graficzną. Nie bez znaczenia było też mocne zakończenie… które intrygowało choćby tym, że trudno się było czytelnikowi domyślić w jakim kierunku pójdzie seria. Na szczęście Mucha - polski wydawca hitu Image Comics – nie pozwoliła długo czekać na kontynuację sagi hrabstwa Craw i już po kilku miesiącach możemy się cieszyć jej drugą odsłoną.

Na boisku podejmuje wątki z albumu otwierającego, dość wyraźnie zmienia jednak perspektywę skupiając się na najważniejszej personie całego hrabstwa... trenerze Eulesie Bossie. Postać ta okazuje się być niezwykle kluczowa dla wydarzeń w Craw – wątek związany z Earlem Tubbem zostaje niemal zupełnie zawieszony na cztery zeszyty. Nie znaczy to jednak, że drugi album Bękartów z Południa jest nudny, wręcz przeciwnie. Ta obszerna opowieść, będąca w dużej części retrospekcją, pozwala lepiej poznać i zrozumieć nie tylko samego Bossa, ale także tłumaczy jego pozycję w Craw. Trzeba przyznać, że Aaron ma znakomitą rękę do tworzenia wyrazistych bohaterów. I nie mam tu na myśli wyłącznie trenera, ale także bliskie mu osoby – ojca i ślepego trenera Biga. To jednak wokół Bossa skupia się ten album. W Na boisku mamy okazję poznać historię jego trudnego dzieciństwa, ale także zobaczyć w jakich okolicznościach hartował się żelazny charakter. Bez wątpienia jest to więc historia o determinacji, uporze i dążeniu do celu bez względu na koszty. No i o miłości do futbolu.

Trudno zrozumieć Południe Stanów nie rozumiejąc czym jest futbol amerykański. I nie mam tu na myśli wyłącznie zasad, ale przede wszystkim miejsce tej gry w kulturze. Stany żyją futbolem, oddychają futbolem. Pocą się nim, oddychają, czasem krwawią, rzygają i srają… ale bez wątpienia go kochają. Jeśli ktoś ma wątpliwości niech włączy Youtube i poszuka nagrań choćby z jakichś lokalnych rozgrywek licealnych (o uniwersyteckich czy NFL nawet nie wspominając). Są miejsca, szczególnie na prowincji (wiec także na Południu), gdzie wokół futbolu kręci się całe życie lokalnej społeczności. I hrabstwo Craw jest przykładem takiego miejsca. W Na boisku Aaron oddaje tej grze swoisty hołd i uzupełnia tym samym swój tworzony z pietyzmem portret Południa. Europejski, niekoniecznie zaznajomiony z gridironem, czytelnik napotyka tu pewne schody, o które nietrudno się potknąć. Niestety, tłumacz tego wydania się o nie boleśnie wywrócił. I pal sześć, że używa określeń, które nawet dla polskich fanów futbolu mogą być niezrozumiałe - np. „wspomagający” na określenie zawodnika grającego na pozycji linebackera. Faktycznie, termin taki funkcjonuje w polskich opracowaniach, jednak przypuszczam, że gdyby zapytać zawodników losowej polskiej drużyny jaką pozycję tłumacz miał na myśli, mało kto by wiedział. W praktyce w gronie miłośników tej dyscypliny używa się bowiem prawie wyłącznie terminów anglojęzycznych. Większym zarzutem jest to, że Robert Lipski nie ma zupełnego pojęcia o tym jak wygląda ta dyscyplina i co oznaczają specyficzne terminy. Przez to wkłada w usta postaci zdania, które nie dość, że nigdy by paść nie mogły (np. linebacker nie może dostać podania, bo gra w formacji obronnej, która w ogóle w ataku nie uczestniczy!), ale są po prostu fundamentalnie bez sensu. Trochę szkoda, że tłumacz nie zadał sobie trudu by choć wygooglować co oznacza np. „fourth and inches” albo „first down”. Efekt jest bowiem taki, że polski czytelnik orientujący się w zasadach futbolu nie ma zielonego pojęcia o czym mówią bohaterowie, a sam komiks (edytorsko kapitalny) znacznie traci na jakości.

Ważne, żeby „plusy ujemne nie przesłoniły nam plusów dodatnich”… a do tych drugich zalicza się bezapelacyjnie oprawa graficzna.  Kreska Latoura może wydawać się nieco niechlujna, rozedrgana, ale fakt, że artysta odchodzi od standardowej w amerykańskim komiksie szczegółowo-realistycznej formuły, działa tu na zdecydowany plus. Świetne kadrowanie, mnóstwo ekspresji i znakomite, zmieniające się w zależności od sytuacji kolory (zwykle utrzymane w odcieniach czerwieni) nadają Bękartom z Południa charakteru i powodują, że plansze tej serii można poznać już na pierwszy rzut oka.

Seria Aarona i Latoura robi znakomite wrażenie. Wciąga, intryguje, znakomicie prezentuje się tak na poziomie fabularnym, jak i wizualnym. W dodatku została zaprezentowana polskiemu czytelnikowi ze sporą dbałością o jakość wydania… z jednym, okazuje się bardzo istotnym zgrzytem. Wielka szkoda, bo choć Robert Lipski to całkiem niezły tłumacz (fragmenty niezwiązane z futbolem przełożone są całkiem sprawnie), to w przypadku Na boisku zwyczajnie pokpił sprawę. Trochę na zasadzie: „kasa się zgadza, chałtura zrobiona, a i tak pewnie nikt się nie skapnie, że powstawiałem jakieś losowe teksty”. No niestety, ktoś się skapnął… i nawet nie musi wołać „sprawdzam!”. Przykro, bo Musze należą się słowa uznania za sprowadzenie tej, kapitalnej przecież, serii na nasz rynek.  Jeśli więc, drogi czytelniku, zasady futbolu średnio Cię obchodzą, a chcesz przeczytać klimatyczną, świetnie narysowaną historię z amerykańskiej prowincji – Bękarty z Południa to znakomity wybór. Jeśli jednak zasady te znasz i chciałbyś faktycznie tego futbolowego klimatu doświadczyć, no cóż… pozostaje poszukać w sieci kilku newralgicznych stron, albo po prostu sięgnąć po wydanie w oryginale.

5/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
PS2. Co istotne, po zwróceniu uwagi na ww. błędy w tłumaczeniu wydawca wziął temat "na klatę". Co więcej, zaproponował niżej podpisanemu współpracę przy kolejnych sportowych tłumaczeniach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...